Do mojej ostatniej notki, vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1308531,tata-brzezinski-na-pielgrzymce-z-jastarni-do-swarzewa-syn-na-marszu-rownosci-w-warszawie , sympatyzujący z partią Jarosława Kaczyńskiego internauta piszący pod nickiem @GuessWho [19 czerwca 2023, 13:53] dodał komentarz następującej treści, - cytuję:
„Monitoring bloga @echo24 (Krzysztof Pasierbiewicz), po uważnym przyjrzeniu się ustalił co następuje:
‒ gospodarz bloga usuwa i kasuje w sposób skandaliczny wszystkie komentarze niezgodne z jego poglądami
‒ niewygodne poglądy i opinie usuwane w karygodny sposób mają stworzyć pozory że tylko racja gospodarza jest "mojsza niż twojsza"
‒ symptomatycznym przykładem modus operandi gospodarza bloga jest zdarzenie najświeższej daty, kiedy to polemika z jednym z uczestników zakończyła się usunięciem wpisów tegoż. Wpisów które pokazały w sposób dobitny kłamliwość gospodarza @echo24. Ta metoda to nic innego jak zamazywanie śladów swojego przestępstwa. Ta metoda i sposób uprawiania blogerskiej działalności potwierdza iż nic tak dobitnie nie świadczy o niższości człowieka jak niewzruszone przekonanie o wyższości własnych racji nad innymi…”, - koniec cytatu.
Mój komentarz:
Komentator piszący pod nickiem @GuessWho nie rozumie, że ja podpatruję Jarosława Kaczyńskiego. Powiem więcej. Tej przyznaję ze wstydem niecnej, acz skutecznej prowokatorskiej praktyki nauczyłem się właśnie od pana Prezesa, - patrz zdjęcie tytułowe przedstawiające bawiącego się Polską, upokarzającego obywateli, prowokującego opozycję i dzielącego społeczeństwo , butnego i złośliwego szydercy o zacięciu dyktatorskim. I dlatego właśnie zaśmiecających mój blog z reguły pretensjonalnie głupawymi i nienawistnymi komentarzami mściwych pisowskich oszołomów traktuję dokładnie tak samo, - jak Jarosław Kaczyński traktuje tych, którzy myślą niezgodnie z jego życzeniem.
A teraz do rzeczy.
Stali czytelnicy mojego blogu wiedzą, że odkąd Jarosław Kaczyński zrobił twarzami Prawa i Sprawiedliwości Stanisława Piotrowicza i Krystynę Pawłowicz, - bardzo często i ostro krytykuję partię rządzącą. Wiedzą także, iż do każdej takiej notki, liczna grupa zawsze tych samych pisowców dodaje multum hejterskich komentarzy zawierających obelgi, wulgaryzmy, insynuacje oraz pomówienia, - kierowane pod moim adresem przez pisowskich ortodoksów w wyrazie zemsty za moją krytykę partii Jarosława Kaczyńskiego.
Autorami tych komentarzy są „radykalni pisowcy”, a ja, podpatrując prowokatorską strategię Jarosława Kaczyńskiego, wcale nie chcę, żeby oni przestali mi dokuczać, - a wręcz przeciwnie, - zależy mi na tym, żeby Goście mojego blogu mogli przeczytać, jakie niedorzeczności rodzą się w głowach owych sprowokowanych zwolenników partii Jarosława stanowiących twardy elektorat PiS.
Dlatego też odpowiadając na ich komentarze celowo ich „prowokuję” i podpuszczam na różne sposoby, celem wyprowadzenia ich z równowagi, a częstokroć doprowadzenia ich do furii.
Ktoś może mnie tedy posądzić o skłonności do pieniactwa i zapytać, wprost, - dlaczego tak robię? Postanowiłem więc to dzisiaj Państwu wyjaśnić.
Postępuję tak, bowiem uważam, że bloger jest w sytuacji bardziej komfortowej niż polityk, gdyż może „głośno myśleć”. A mówiąc dokładniej, w przeciwieństwie do polityka, - celem obnażenia cech charakterologicznych oraz rzeczywistych nastrojów społecznych określonych grup społecznych, rutynowany bloger może sobie pozwolić na eksperyment intencjonalnego „prowokowania” Gości jego blogu, gdyż tylko tacy odkrywają w emocjach swoje prawdziwe oblicza, dokonując w znakomitej większości przypadków aktu publicznej auto-kompromitacji, - o co właśnie mi chodzi.
Ktoś teraz może zapytać, a na co to Panu? Odpowiadam.
Bo to, co jest pisane i komentowane w blogosferze jest przedmiotem wnikliwej analizy wszystkich formacji politycznych. Oczywiście analizy odpowiednio selektywnej. Dlatego właśnie każda poważna partia polityczna posiada specjalną komórkę zajmującą się śledzeniem mediów społecznościowych, między innymi studiowaniem nie tylko blogerskich notek, lecz także dodawanych do tych notek komentarzy, gdyż komentarze te są kopalnią informacji socjologiczno politologicznej natury świadczących o rzeczywistych opiniach, nastrojach i sympatiach określonych grup społecznych.
W tym kontekście powiem, iż według mnie dobry bloger to taki, który od czasu do czasu z premedytacją potrafi doprowadzić internautów do niekontrolowanych, spontanicznych i emocjonalnych wypowiedzi, gdyż tylko takie komentarze pokazują, kim są i co naprawdę myślą ich Autorzy. To jest właśnie ten komfort blogera, na który nie mogą sobie pozwolić politycy.
Powiem więcej. Bloger może wywoływać niezręczne i niepopularne tematy, których poruszać politykowi nie wolno, bądź nie wypada.
Pójdę jeszcze dalej i powiem, że w przeciwieństwie do polityka, taki prowokujący bloger może jak się to mówi „wziąć na klatę” huraganowe i często pełne obrzydliwych inwektyw i pomówień niewybredne ataki celowo sprowokowanych przez niego komentatorów, łącznie z posądzaniem go o zdradę narodową, bądź pisanie notek w celach zarobkowych, lub służalczych wobec partii, z którymi w ich mniemaniu rzekomo sympatyzuje. Nie jest to miłe, ale praca obiektywnego i niezależnego politycznie blogera wymaga od niego, by celem obnażenia prawdy musiał się czasem poświęcić i narazić wielu komentatorom.
Według mnie, na tym między innymi polega interakcja pomiędzy blogosferą a światem polityki śledzącym działalność blogosfery, do czego nota bene żaden z polityków się publicznie nie przyzna, choć znam multum przykładów cytowania przez polityków całych akapitów pochodzących z blogerskich notek, - bez powołania się na ich Autora.
Ale wróćmy do tematu. Jak się wielokrotnie przekonałem, umiejętnie sprowokowany przez blogera i ogarnięty emocjami komentator, w złości, a czasem wręcz furii odkrywa swoje prawdziwe myśli, cechy charakterologiczne, status społeczny, ciężar gatunkowy kultury osobistej, poziom intelektualny, rangę estetycznej wrażliwości, preferencje, bądź negacje polityczne, dobre i złe uczucia, trawiące go kompleksy, drzemiące w nim marzenia i oczekiwania, a nierzadko demaskuje swą obłudę i udawane wartości, których de facto nie posiada. Słowem ujawnia te cechy, które zwykle skrywa.
I tak, doprowadzając różnymi prowokacyjnymi sposobami do furii pisowskich ortodoksów staram się zwykle z pełnym powodzeniem sprawić, by ci ogarnięci emocjami pisowscy hunwejbini zdemaskowali swoje najgorsze cechy charakterologiczne, prostacki status społeczny, zawstydzająco niski ciężar gatunkowy ich kultury osobistej, brak dobrego wychowania graniczący częstokroć z pospolitym chamstwem, kompromitująco niski poziom intelektualny, graniczącą z zerem rangę estetycznej wrażliwości, kompletny brak empatii, drzemiące w nich patogenne kompleksy, infantylne wierzenia, marzenia i oczekiwania, a także bezgraniczną obłudę i udawane wartości, których de facto nie posiadają.
A przecież każdy inteligentny czytelnik wie, że takie same metody, które ja u niego podpatrzyłem, - stosuje od lat z powodzeniem Jarosław Kaczyński prowokując umiejętnie polityków i działaczy opozycji.
Powiem jeszcze więcej. Po obu stronach polskiej sceny politycznej działają blogerzy, grupujący na swoich blogach komentatorów, których nazywam "wiecznie rozgadanym towarzystwem wzajemnego zachwytu nad samymi sobą ", czego najlepszymi przykładami na prawicy są pisolubne blogi: @Siukum Balala; @Stary Wiarus, @Peacemaker; @rk1; @Fatamorgan, @Krzysztofjaw… i tak dalej. Takie blogi moim zdaniem, choć bardzo popularne, są kompletnie jałowe i bezwartościowe, gdyż jedynym, co produkują jest bita piana i dyskusje przekonanych z przekonanymi.
Dlatego uważam, że nie wszystkie popularne blogi są dobre, a także, że nie wszyscy dobrzy blogerzy muszą być lubiani przez wszystkich komentatorów.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Inne tematy w dziale Polityka