Otóż, moim zdaniem, takim błogosławieństwem jest fakt, że już nigdy, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Platforma Obywatelska, - nie będą zdolne do udzielnego rządzenia Polską.
A teraz uzasadnię, dlaczego tak uważam.
W sierpniu 2018, w notce zatytułowanej: „Czemu wciąż musi trwać wojna między PiS-em i Platformą? ”, - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/890711,czemu-wciaz-musi-trwac-wojna-miedzy-pis-em-i-platforma pisałem między innymi, - cytuję:
„PiS i Platforma po prostu muszą ze sobą nieustannie wojować, gdyż ostateczna wygrana jednej z tych partii byłaby jednoznaczna z jej śmiercią polityczną, - gdyż ci definitywni zwycięzcy nie mieliby, na kogo winy zwalać i mamić ludzi, jacy źli są ci drudzy, którzy w każdej chwili mogą powrócić do władzy, - a jeszcze do tego na polską scenę polityczną mogłaby się nie daj Boże wedrzeć jakaś nowa jakość polityczna. Więc dla zmyły, żeby obywatele myśleli, iż jest praworządnie i sprawiedliwie, obie te „wojujące” ze sobą partiokracje od czasu do czasu spektakularnie wymieniają się władzą w systemie wahadłowym. Po każdej takiej zmianie warty, ciemny lud przez jakiś czas żyje w złudnym przeświadczeniu, że teraz już na zawsze będzie dobrze i uczciwie, a winni dostaną za swoje. A, gdy po jakimś czasie okazuje się, iż znowu jest jak było, zaś żadnemu przestępcy włos nie spadł z głowy, - następuje kolejna zmiana warty…”.
I w pewnym sensie, po wyborach październikowych nastąpiła kolejna zmiana warty, gdyż, co by nie mówić, - Koalicję Obywatelską poprowadził do zwycięstwa Donald Tusk, który jednak, o czym wielu zapomina, - w kampanii wyborczej zdawał się przez długi czas nie zauważać ani Władysława Kosiniaka-Kamysza, ani Szymona Hołowni, a jego Platforma Obywatelska jeśli nie niszczyła, to przez długi czas powstałą w międzyczasie nową jakość polityczną jaką była Trzecia Droga, - obkładała swoistym ostracyzmem i zmową milczenia twierdząc, że ta dziwaczna koalicja nie przejdzie nawet progu wyborczego. To samo zresztą robiło Prawo i Sprawiedliwość.
I dopiero, gdy Donald Tusk się zorientował, że Platforma sama wyborów nie wygra, a na domiar złego Trzecia Droga rośnie w siłę, - można powiedzieć w ostatniej chwili zmienił front i zawarł Koalicję z Trzecią Drogą i Lewicą.
Powiem więcej. Jeśli w przyszłości Donald Tusk pokusiłby się o zjedzenie koalicyjnych przystawek przez Platformę Obywatelską, tym razem skończyłoby się to niechybnie upadkiem rodzącego się właśnie rządu Donalda Tuska.
Lecz nawet gdyby tak się kiedyś wydarzyło, to moim zdaniem dla Polski nic złego by się nie stało?
Dlaczego?
Bo w wyniku hipotetycznego upadku rządu Tuska, totalnie skompromitowany PiS już nie powróciłby do władzy, gdyż Polacy nie zapomną jak bardzo partia Jarosława Kaczyńskiego Polskę zdemolowała, a część społeczeństwa zdemoralizowała. Słowem PiS jest już na zawsze w oczach Polaków przekreślony.
To zaś byłoby tożsame z definitywnym końcem hamującego od paru dekad rozwój kraju układu PO-PIS-owego podtrzymującego wojnę polsko polską.
I choć wielu politykom nie mieści się to w głowie, ewentualny koniec systemu dwupartyjnego na naszej rodzimej scenie politycznej, również nie byłby niczym złym dla Polski.
Dlaczego?
Bo po pierwsze PiS i PO są już dla młodego pokolenia Polaków trącącymi myszką partiami anachronicznymi, zaś demokracja, to ustawiczne dążenie do osiągnięcia wariantu optymalnie dla państwa najkorzystniejszego metodą kolejnych prób i błędów, - patrz, co się niedawno w wielopartyjnej Holandii wydarzyło.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki oraz niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla naszego państwa)
Post Scriptum
Notka wisi już parę godzin i nikt się nie odniósł do jej przekazu.
Być może wymaga nieszablonowej wyobraźni.
Lecz nic to. Jestem pewien, że kiedyś powołam się na tę notkę. Ja mam czas, ja poczekam.
Inne tematy w dziale Polityka