Marzec 2014. Kongres Kultury Akademickiej na Uniwersytecie Jagiellońskim
Marzec 2014. Kongres Kultury Akademickiej na Uniwersytecie Jagiellońskim
echo24 echo24
3338
BLOG

Newsweek: "Jest inny ośrodek mający wpływ na Prezydenta"

echo24 echo24 Prezydent Obserwuj temat Obserwuj notkę 94

Pan prezydent Duda, w przeciwieństwie do tego, co sugeruje prof. Zimmermann, żeby zyskać życzliwość wszystkich Polaków musiałby się wyzbyć podkarpackiego kompleksu podświadomej uległości wobec "opiniotwórczego" salonu III RP, którą to uległość na swój prywatny użytek nazywam „kompleksem galicyjsko młodopolsko jagiellońskim” i bynajmniej nie o dynastię Jagiellonów mi chodzi. Bowiem, moim zdaniem rzeczonym kompleksem pan Prezydent się zaraził w czasie studiów i pracy pod szefostwem prof. Zimmermanna na Wydziale Prawa i Administracji niegdyś szacownego i przezacnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, który niestety w ostatnich dekadach został zaanektowany ideologicznie przez para-feudalne rządy dusz zwichniętych etycznie post-komunistów o pezetpeerowskim rodowodzie. Uniwersytecie, który go wykształcił, a nie „ukształtował”, jak to pan Prezydent mam nadzieję tylko przez grzeczność powiedział w roku 2015 na inauguracji roku akademickiego UJ. Słowem prezydent Duda musiałby się odpępowić od jagiellońskich „elit”, od których moim zdaniem, jeśli już, to jest uzależniony w równym stopniu, co od decyzji Jarosława Kaczyńskiego - czytaj więcej: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/753512,kompleksy-prezydenta-dudy

A teraz do rzeczy.

Na FB ukazał się zwiastun następującej treści, cytuję:

"Kulisy prezydenckiego weta. "Jest inny ośrodek, który ma wpływ na Andrzeja". A może Prezydent nagle zmienił decyzję? Jeśli tak, to co takiego wydarzyło się w weekend? czy zadziałał inny wpływowy ośrodek"? Rozmówcy z Pałacu przyznają, że duży wpływ na polityczne decyzje Andrzeja Dudy mają jego bliscy - szczególnie żona i tata - oraz krakowscy koledzy prawnicy...", koniec cytatu - vide:

http://www.newsweek.pl/polska/polityka/kulisy-prezydenckiego-weta-inny-osrodek-ma-wplyw-,artykuly,413951,1.html?utm_source=fb&utm_medium=social&utm_campaign=fb_nw

Nie wiem, co napisze jutrzejszy Newsweek, ale mam nadzieję, że tym innym ośrodkiem nie jest  grono jagiellońskich jajogłowych , o którym tak pisałem w styczniu 2015 w notce pt. „Wydział Prawa ongi szacownego uniwersytetu wzywa Prezydenta”, cytuję fragmenty:

W marcu 2014 w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie odbył się Kongres Sic! Kultury Akademickiej, na którym co prawda nie byłem, ale obejrzałem transmitowaną przez Internet relację z inauguracji tego wydarzenia zapowiadanego szumnie przez wszystkie możliwe media maistreamowe. I oto, co zobaczyłem na ekranie monitora.

Na proscenium, przed świecącym pustkami audytorium ustawiono stół prezydialny nakryty suknem w kolorze blue-Brussels, za którym zasiadła uniwersytecka starszyzna, a dzięki ugadanemu kamerzyście można było się do woli napatrzeć na pokazywanych we wszystkich możliwych ujęciach trzech tenorów rzeczonego kongresu, profesorów: Andrzeja Zolla, Piotra Sztompkę, Jana Woleńskiego oraz cichociemnego Franciszka Ziejki. Odebrane w domu wychowanie nie pozwala mi zdradzić wieku tych uczonych, powiem tylko, że w czasie, kiedy owi szacowni nestorzy przychodzili na świat, Adolf Hitler się dopiero szykował do wojny, co studentom niechybnie musi się kojarzyć z zaraniem jurajskiej epoki dinozaurów.

I akurat miałem szczęście trafić na reasumujące pierwszy dzień obrad kongresowych krótkie wystąpienie ówczesnej ministry Nauki i Szkolnictwa Wyższego pani profesor Leny Kolarskiej-Bobińskiej, która muszę sprawiedliwie przyznać wykazała się nie byle, jaką odwagą. Bo choć każdy student wie, że w Trzeciej RP Uniwersytet Jagielloński utracił praktycznie wszystkie przymioty swej dawnej świetności, to panującym na zasadzie zasiedzenia uczelnianym beneficjentom okrągłego stołu udało się przekuć niegdysiejszy majestat Jagiellońskiej Wszechnicy w złudne przeświadczenie, że to wciąż tak samo renomowana uczelnia, jak kiedyś. A tę ewidentną ściemę uprawiano z zadziwiającym powodzeniem dzięki wprowadzeniu na tejże uczelni systemu feudalnych rządów leciwych i kompletnie oderwanych od racjonalnego postrzegania rzeczywistości świętych krów akademickich o komuszym rodowodzie, którym jak dotąd nikt się podskoczyć nie odważył. Słowem "ordnung muss sein", albo jak ktoś woli „poprawność polityczna siłą przewodnią środowiska akademickiego”.

A jednak ku mojemu zaskoczeniu pani ministra zdobyła się na ułańską śmiałość by przyzwyczajonym do pochlebstw jajogłowym tuzom jagiellońskim, że się tak wyrażę bez obciachu wygarnąć na odlew kilka słów gorzkiej prawdy. Pani ministra zaczęła od z pozoru niewinnej uwagi, iż nie bardzo podoba jej się naczelne hasło kongresowe „REAKTYWACJA”, które jej zdaniem sugeruje chęć powrotu do praktyk, które wobec wyzwań dnia dzisiejszego kompletnie się zdezaktualizowały. I zanim zniesmaczeni wypowiedzią ministry Kolarskiej-Bobińskiej nietykalni dotąd jagiellońscy mędrcy zdążyli ochłonąć po tym prztyczku, pani ministra przywaliła odłamkowym przeciwpancernym i zerkając kątem oka w stronę stołu prezydialnego wypaliła z grubej rury, że polskie uniwersytety przekształcono ostatnio w kierujące się kulturą korporacyjną przedsiębiorstwa masowego przerobu studentów i, że już najwyższa pora by profesorska starszyzna zrobiła więcej miejsca młodym naukowcom, którzy w przeciwieństwie do starej kardy są otwarci na wyzwania XXI wieku. A na koniec dolała jeszcze oliwy do ognia, iż jej zdaniem to, co stara kadra naukowo dydaktyczna wciąż każe studentom wykuwać na pamięć kompletnie nie ma sensu, gdyż studenci mogą to sobie w kilka sekund wyklikać na swoich laptopach i smartfonach.

Nieulękłe wystąpienie minister Kolarskiej-Bobińskiej doprowadziło do furii siedzącego na Sali obok swojego kumpla Andrzeja Zolla cichociemnego pieszczocha salonu uniwersyteckiego Krakówka, nietykalnego dotąd akademickiego tuza nad tuzami niejakiego prof. Jana Woleńskiego, któremu jak dotąd nikt się nie odważył wprost powiedzieć (wtajemniczeni dobrze wiedzą, czemu), co rzeczywiście myśli o trzęsących Uniwersytetem Jagiellońskim jajogłowych matuzalach o PZPR-owskim rodowodzie. Dotknięty do żywego obrosły machem sławy akademik wskoczył na mównicę i przyjąwszy pozę rozjuszonego wołu w typowy dla siebie sposób zaatakował „bezczelną” delegatkę rządu Donalda Tuska i wzorem przewodniczącego Sekuły przemówił do praktycznie pustych krzeseł. Pohukując groźnym basem jak to przemądrzali belfrzy mają zwyczaj czynić przeciągał chmurnie głoski i tak kładł akcenty by upokorzyć zuchwałą ministrę, która łamiąc odwieczne tabu miała czelność zganić poczynania nietykalnych dotąd „autorytetów moralnych” UJ. A na koniec swego wystąpienia pewien rzęsistych oklasków zbeształ hardą ministrę za to pouczanie (…).

A ja jeszcze do tego dorzucę, że jajogłowi prawnicy, filozofowie i socjolodzy z UJ w 99-ciu procentach o post-komuszym rodowodzie tak dzisiaj wyją i skowyczą wyłącznie, dlatego, że im się w głowie nie mieści, iż mogliby nie mieć „swojego” Trybunału Konstytucyjnego,  a mówiąc wprost pod tyłkami im się zapaliło, bo już widzą, jak słonko nietykalnych matuzalów z UJ zaczyna zachodzić za las kalinowy. A demokracja dla nich znaczy i zawsze znaczyła mniej więcej tyle, co dla Tadeusza Kantora „Niegdysiejsze śniegi”. I właśnie, dlatego dzisiaj mają czelność apelować do prezydenta Dudy różnej maści Woleńscy, Zollowie, Ćwiąkalscy, Hartmani, Ziejki...et consortes. Więc proszę mi pozwolić, że ja też zaapeluję do pana Prezydenta by się tym spetryfikowanym celebrycko scientystycznym planktonem nie przejmował i robił swoje - byle w imię prawa…”, koniec cytatu.

Kończąc notkę jeszcze raz wyrażę nadzieję, że podobnie jak prof. Lena Kolarska-Bobińska pan prezydent Andrzej Duda również się nie przejął pohukiwaniem post-okrągłostołowych fundamentalistów tworzących wciąż trzęsącą uczelnią nieformalną strukturę zarządzania na Uniwersytecie Jagiellońskim. Za moje niecne skojarzenia z góry przepraszam pana Prezydenta, ale jako rzetelny bloger nie mogłem sprawy blotką trefl odpuścić. Bo rasowy bloger, jak Sherlock Holmes, musi tu i tam penetrować.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Żeby w pełni zrozumieć moją notkę trzeba koniecznie przeczytać także: „Ministra Kolarska-Bobińska karci jagiellońskich jajogłowych” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/575693,ministra-kolarska-bobinska-karci-jagiellonskich-jajoglowychoraz „Kompleksy Prezydenta Dudy” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/753512,kompleksy-prezydenta-dudy


Zobacz galerię zdjęć:

Marzec 2014. Kongres Kultury Akademickiej na Uniwersytecie Jagiellońskim
Marzec 2014. Kongres Kultury Akademickiej na Uniwersytecie Jagiellońskim Marzec 2014. Kongres Kultury Akademickiej na Uniwersytecie Jagiellońskim Rok 2017 protesty - proszę zwrócić uwagę na do złudzenia podobne liternictwo
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka