Skąd ten tytuł notki?
Bo osąd rozjuszonej do białości przemówieniem Jażdżewskiego pisowskiej prawicy zakładający, iż bestialski atak na polski Kościół Katolicki redaktora naczelnego czasopisma „Liberte” rzekomo skradł Tuskowi show, - jest moim zdaniem błędnym założeniem, a mimo tego, co głosi PiS, perfidny Tusk osiągnął dokładnie to, co zamierzał.
Bowiem nie mam wątpliwości, że wystąpienie Jażdżewskiego było dogadaną wcześniej między Tuskiem i Jażdżewskim intencjonalną prowokacją mającą na celu rozstrojenie będącego na fali i „idącego po swoje” PiS-u, co powiedzmy sobie otwarcie, - Tuskowi się w w pełni udało.
Bo jak już pisałem wcześniej, przemówienie Jażdżewskiego rozjątrzyło prawą stronę polskiej sceny politycznej do tego stopnia, że w pisowskich mediach radiowych, telewizyjnych i prasowych, a także w pro-pisowskich mediach społecznościowych, nastąpił jak nigdy dotąd gremialny wysyp kompletnie nieprzemyślanych i niekontrolowanych emocjonalnie agresywnie nienawistnych ataków na Jażdżewskiego, zaś emocje były tak wielkie, iż masowo pojawiły się publiczne i nagannie nierozważne wypowiedzi prawej strony, sprowadzające się do noszącego znamiona społecznego szantażu twierdzenia, że: „ten, kto obecnie nie popiera PiS-u nie ma prawa siebie Polakiem nazywać”.
A teraz wyjaśnię, na czym dokładnie ten szatański plan Tuska polegał?
Otóż chodzi o to, że bazyliszkowaty Donald Tusk nie bez powodu wybrał na tę prowokację taki właśnie moment, czyli uświęcony dla polskiej prawicy dzień 3 Maja, a zrobił to w tym celu, że wiedział, iż wypowiedziane w tak podniosłej chwili poprzedzające jego wykład wystąpienie Jażdżewskiego doprowadzi pisowców do furii pozbawiającej ich zdolności racjonalnego postrzegania rzeczywistości, a wyprowadzeni z równowagi pisowscy politycy i media rządowe bezkrytycznie potępią Jażdżewskiego, który, czy się to komuś podoba, czy nie, o polskim Kościele Katolickim powiedział to, czego żadną miarą nie da się obronić.
Bo choć przemówienie Jażdżewskiego było łajdacko plugawe, to nie da się zaprzeczyć, iż rzeczony prowokator miał rację krytykując to, co ostatnimi czasy polski Kościół Katolicki sobie nagrabił, - zaś wszyscy zaprzeczający ewidentnym grzechom i występkom kleru wyjdą na obłudników idących w zaparte w obronie słów arcybiskupa Jędraszewskiego, który powiedział publicznie, że pedofilom należy się miłosierdzie, a nie kara.
Zaś czarci Donald Tusk dobrze wiedział, że czego, jak czego, ale opowiedzenia się za gwałcącymi polskie dzieci pedofilami nawet nasze katolickie społeczeństwo, - za Boga nie zaakceptuje. I dlatego nie można wykluczyć takiego wariantu, że gdy opadnie pył bitewny, w perspektywie przyszłościowej, mam na myśli czas wyborów prezydenckich, kiedy już miną emocje, a ludzie zapomną o tegorocznej 3 Majowej prowokacji, - polski Kościół Katolicki straci, a Donald Tusk wyjdzie na swoje.
Dlaczego tak sądzę? Bo przebiegły Donald postawił nie tylko na to, o czym ludzie zapomną, lecz także na to, co Polacy do wyborów prezydenckich 2020 zapamiętają. I tak, jaki niegdyś zapamiętali "ośmiorniczki", to tym razem zapamiętają "świeczki chanukowe".
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezależny bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
Post Scriptum
Nie wykluczam także możliwości, że Donald Tusk zagrał na wywołanie w Polsce wojny religijnej, co miałoby iście tragiczne skutki, gdyż jak uczy historia, - takie wojny zawsze były najkrwawsze.
Inne tematy w dziale Polityka