seafarer seafarer
2641
BLOG

17 września i angielski melonik ministra Becka

seafarer seafarer Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 126

Dzisiaj kolejna smutna rocznica. Rocznica, która jest wynikiem umowy z 23-go sierpnia 1939r, zwanej paktem Ribbentrop – Mołotow.  Umowy, w której dwaj zbrodniarze, Hitler i Stalin umówili się, że napadną na Polskę i podzielą nasz kraj pomiędzy siebie. Tydzień później Hitler wywiązał się z umowy i zaatakował od zachodu. Stalin jednak czekał ponad dwa tygodnie, zanim zaatakował od wschodu. Dlaczego czekał tak długo? Dlaczego nie wkroczył wcześniej, aby ‘bronić’ mieszkańców wschodniej Polski przed niemiecką agresją, jak to później już po ataku głosiła sowiecka propaganda?

Otóż cechą charakteru Stalina (oprócz kilku innych bardziej podłych) była chytrość. Między rokiem 1920, czyli bitwą Warszawską a 1939 minęło zaledwie 19 lat. Więc pamięć pogromu, jakiego doznała Armia Czerwona była u Stalina jeszcze świeża. Toteż czekał on jak się potoczy wojna polsko-niemiecka (tak jak w 1920r czekał jak się rozwinie ofensywa Tuchaczewskiego). Ale jeszcze ważniejszym powodem było to, co zrobią sojusznicy Polski, czyli Francja i Anglia. Państwa te, trzeciego września, ‘wywiązując’ się z zawartych z Polską sojuszy, wypowiedziały wojnę Niemcom. Toteż Stalin czekał, czy Francja i Anglia ruszą się w obronie Polski czy też nie.

We wrześniu 1939r., praktycznie cała armia niemiecka była zaangażowana w Polsce. W efekcie zachodnia granica Niemiec była, można powiedzieć bezbronna. W tamtym czasie armia francuska, zarówno pod względem liczebności jak i uzbrojenia, niewiele ustępowała armii niemieckiej. Toteż gdyby zaatakowali, zamiast siedzieć w swojej linii Maginota, to w czasie gdy Niemcy oblegali Warszawę, Francuzi mogli dojść do Berlina. Ale Francuzi nie chcieli umierać za Gdańsk i zostali na linii Maginota (z której rok później uciekali). Z kolei Anglicy, choć tak jednoznacznie tego nie zwerbalizowali, w niczym Francuzom nie ustępowali. Podpisanie z Polską gwarancji w marcu 1939r., a potem sojuszu w sierpniu, było jeszcze bardziej cyniczne. Ponieważ umowy te, podpisywane były z pełną świadomością (ze strony brytyjskiej), że Wielka Brytania nie ma realnych możliwości, aby się z nich wywiązać. We wrześniu 1939r., brytyjska armia lądowa nie istniała. To znaczy formalnie istniała, ale do inwazji na Niemcy nie była zdolna. W efekcie wypowiedziana Niemcom, przez naszych sojuszników wojna, skończyła się ‘dziwną wojną’. Czyli jak to wszyscy wiemy, nasi sojusznicy w naszej obronie, żadnych działań wojennych nie podjęli.

Siedemnastego września, po dwóch tygodniach tej ‘dziwnej wojny’, Stalin nabrał pewności, że nie zamieni się ona w normalną wojnę. Wojnę, która w przypadku, gdyby sojusznicy realnie wystąpili przeciwko Niemcom, wcale nie musiała być przez Polskę przegrana. Toteż, gdy było już wiadome, że Francuzi i Anglicy się nie ruszą, to Stalin ze swoją Armią Czerwoną się ruszył. I zaatakował Polskę od wschodu. Tak jak dwa tygodnie wcześniej zrobił to Hitler od zachodu.

Kilka lat temu Piotr Zychowicz napisał książkę ‘Pakt Ribbentrop – Beck’. Książka ta spotkała się z powszechnym oburzeniem, gdyż autor przedstawił tam alternatywny przebieg wydarzeń w 1939 roku (i w następnych latach). Otóż Józef Beck zamiast podpisywać sojusz z Wielką Brytanią podpisał sojusz z Niemcami. W efekcie nie było ataku na Polskę ani 1-go września ze strony Niemiec, ani też sowieckiego ataku 17-go września.

Dzisiaj, wiedząc co się działo w czasie II WŚ i jakich zbrodni dopuścili się Niemcy w Polsce, coś takiego jak sojusz z ówczesnymi Niemcami, wydaje się niewyobrażalne. Co więcej, sama myśl o podpisaniu jakiegokolwiek sojuszu z Hitlerem w tamtym czasie, jest odrażająca. Ale to jest dzisiejszy punkt widzenia. W marcu i sierpniu 1939r, (kiedy Józef Beck podpisywał umowy z Wielką Brytanią) sytuacja była inna. Wtedy jeszcze, był tylko anschluss Austrii, nota bene entuzjastycznie zaakceptowany przez Austriaków. Oraz wkrótce potem rozbiór Czechosłowacji, przeprowadzony z kolei za zgodą praktycznie całej starej (jak to powiedzielibyśmy dzisiaj) Europy, czyli Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii. W którym niestety Polska też miała swój, niezbyt chwalebny udział (odbierając Zaolzie, które Czesi zajęli w 1919r., korzystając z wojny polsko-sowieckiej). Tylko tyle, a Adolf Hitler był wtedy jeszcze, można powiedzieć, zwykłym kanclerzem Niemiec. Co prawda agresywnym (a może bardziej groteskowym) i niezbyt serio traktowanym na europejskich salonach. Ale to, że był również zbrodniarzem okazało się dopiero później.  W 1938r., w Monachium z Adolfem Hitlerem spotykali się, jak równy z równym (i podpisywali Układ Monachijski), premier Francji Daladier i premier Wielkiej Brytanii Chamberlain (układ ten podpisał również ówczesny premier Włoch Benito Mussolini).

Pomiędzy rokiem 1938 a 1939 też nie wydarzyło się jeszcze nic takiego, co uniemożliwiałoby podpisanie sojuszu z Niemcami zamiast z Wielką Brytanią. Owszem ze strony Hitlera były żądania odnośnie Gdańska i pasa eksterytorialnego.  Wielka Brytania takich żądań nie miała. Ale Wielka Brytania nie miała również realnych możliwości, aby nas obronić przed napaścią ze strony Niemiec. Jak to się zresztą wkrótce potem w praktyce okazało.  Czy minister Józef Beck o tym wiedział? Tego nie wiadomo. Ale nikt nie zaprzeczy, że decydując się na taki a nie inny sojusz powinien był wiedzieć.

Piotr Zychowicz w swojej książce, jak już wspomniałem, przedstawia alternatywny przebieg historii. I to jest słabość takiego ujmowania biegu dziejów. Niemniej to, że sprawy potoczyły się tak jak to wszyscy wiemy nie znaczy, że tak musiały się potoczyć.  Determinizm historii to urojenie, które wyznawali komuniści. Że po kapitalizmie będzie socjalizm a potem komunizm, czyli era wiecznej szczęśliwości wszystkich ludzi na świecie. Jak wiemy, era szczęśliwości nie nastąpiła. Natomiast to, co nastąpiło, to blisko 100 milionów, jak podają autorzy Czarnej księgi komunizmu, ludzi pomordowanych przez komunistów na całym świecie. Toteż wobec tego, że determinizm w dziejach świata nie istnieje jest zupełnie realne, że nasze sprawy w 1939 roku, mogły potoczyć się zupełnie inaczej.  I jest do wyobrażenia, że we wrześniu 1939 roku, to nie Polska została rozbita przez Niemcy i sowiecką Rosję, ale było całkiem odwrotnie. To Rosja sowiecka została rozbita przez Polskę i Niemcy.

Mamy skrupuły i wyrzuty sumienia na samą taką myśl? Tak mamy. 

Ale czy Sowieci mieli skrupuły, aby wymordować 25 tysięcy polskich oficerów, którzy poddali się im bez walki? Poddali się, bo ówczesny wódz naczelny wydał rozkaz - z Sowietami nie walczyć. Otóż Rosjanie takich skrupułów nie mieli. Takie, rożne podejście do spraw jeńców (i nie tylko jeńców) wynika z różnego przebiegu historii naszych krajów i z tego wynikającej odmiennej mentalności. Podam tylko jeden przykład. W czasie, gdy oprycznina Iwana Groźnego, mordowała ruskich bojarów według kaprysów cara, to w Polsce nasz ówczesny król Zygmunt August, wobec senatorów, (czyli w pewnym sensie przedstawicieli polskich bojarów), składał następujące deklaracje. Jestem waszym królem, ale nie jestem królem waszych sumień.  I w tamtym czasie nie do pomyślenia było, aby w Polsce jakikolwiek polski szlachcic został pozbawiony życia bez sądu. Gdy trochę później, już za czasów króla Batorego, banita Zborowski, za spiskowanie przeciwko królowi, został w Krakowie ścięty bez sądu, niewiele brakowało, aby król Batory, jeden z naszych najlepszych królów, został z tego powodu pozbawiony tronu. Takie było wzburzenie w ówczesnym polskim społeczeństwie. Nie z powodu, że Zborowski został pozbawiony życia.  Ale z powodu, że stało się to bez wyroku sądu a tylko za zgodą króla (o ścięciu bez sądu zadecydował kanclerz Zamojski a nie król). I biorąc pod uwagę te różnice cywilizacyjne, jest do wyobrażenia, że po rozbiciu sowieckiej Rosji, los oficerów Armii Czerwonej byłby bardziej szczęśliwy niż los polskich oficerów po rozbiciu Polski.  

A idąc dalej tym alternatywnym biegiem historii. Jest również do wyobrażenia, że po rozbiciu Rosji (wspólnie z Polską), Niemcy zaatakowałyby Francję i Wielką Brytanię (Zychowicz pisze o Danii i Norwegii).  I że wkrótce potem Stany Zjednoczone przystąpiłyby do wojny po stronie Wielkiej Brytanii i Francji.  I jest oczywiste, że los Niemiec w takim przypadku byłby przesądzony. Tak jak był przesądzony w realnym biegu dziejów, gdy Hitler rozpoczął wojnę na Zachodzie.

Tylko jest jedna różnica (pomiędzy realnym przebiegiem historii a tym alternatywnym). Kto wtedy, po ataku Niemiec na Francję i wielką Brytanię (i po włączeniu się do wojny Stanów Zjednoczonych) byłby upragnionym sojusznikiem aliantów po wschodniej stronie Niemiec? Odpowiedź na pytanie o czyją przyjaźń i o jaki sojusz zabiegaliby alianci jest jedna. Tym upragnionym sojusznikiem byłaby Polska. Byłaby Polska, ponieważ Rosja już by się nie liczyła. Gdyż wcześniej, jej Armia Czerwona została rozbita w proch. Natomiast polska armia po zwycięstwach nad Armią Czerwoną byłaby uzbrojona, doświadczona i potężna. 

Co wtedy należałoby zrobić? Odpowiedź znowu jest tylko jedna. Zmienić sojusze. Wzdrygamy się na takie słowa, nieprawdaż?

W takim razie zapytam. Po czyjej stronie w czasie II WŚ były Włochy? Po czyjej stronie były Węgry i Słowacja? Z kim kolaborował rząd francuski marszałka Petain’a w Vichy? I następne pytanie. Kto dzisiaj ma za złe Włochom, Węgrom, Słowakom i Francuzom, że stanęli po stronie Hitlera? Najbardziej wymowny jest przykład Włochów. Co zrobili Włosi, gdy było już wiadome, że Niemcy przegrywają? Powiesili swojego, niegdyś uwielbianego Duce.  I dołączyli, jako pełnoprawni członkowie, do klubu aliantów. A dzisiaj już praktycznie nikt nie pamięta, po której przedtem stali stronie.

I niewątpliwie byłaby też Jałta, (choć pewnie inaczej by się miejsce tej konferencji nazywało).  I pewnie też o sytuacji Europy po wojnie by tam debatowano. Tyle, że obok Rooswelta i Churchilla nie siedziałby Stalin, ale Józef Beck właśnie. I nie o radzieckiej, ale o polskiej strefie wpływów w Europie środkowej by tam debatowano.

Po podpisaniu sojuszu z Wielką Brytanią (jak się wkrótce okazało bezwartościowego) minister Józef Beck powiedział. W końcu jesteśmy w dobrym towarzystwie. Znane jest również zdjęcie ministra Becka w angielskim meloniku. Co także świadczy o tym, co i kto mu imponował.

Nie można mu tego mieć za złe. Wielka Brytania to dobry wzór do naśladowania. Tyle, że nie pod względem towarzystwa i rodzaju kapelusza. Ale dbania o swoje, państwowe interesy. Gdyby to rozumiał minister Beck, to być może nasza historia w 1939 roku potoczyłaby się inaczej. I nie byłoby dzisiaj smutnej rocznicy 17-go września.

Ps.: Z góry odpieram ewentualne zarzuty, że kwestionuję bohaterstwo Polaków. Polacy w walce z Niemcami zachowali się tak jak trzeba. Bohaterska postawa polskiej armii a także ludności cywilnej w czasie II WŚ nie podlega żadnej dyskusji.


seafarer
O mnie seafarer

Konserwatysta zatwardziały :) W czasach pędzących zmian - zarówno na lepsze jak i na gorsze - tylko konserwatysta potrafi odróżnić jedne od drugich, wybrać te lepsze i być naprawdę nowoczesnym!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura