Siukum Balala Siukum Balala
4314
BLOG

20 stycznia 1942. Wannsee. Niemieckie zbrodnie. Przypominamy

Siukum Balala Siukum Balala Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 265

image

Reinhard podszedł do stojącego w kącie stylowego barku. Krótki przegląd zasobów i delikatna - jak u wirtuoza skrzypiec - dłoń sięgnęła po pękatą butelkę Martella. Zdobyczny, prezent od podwładnych pracujących we Francji. Trzymał na specjalną okazję. Dziś jest taka okazja. Wszystko poszło nadspodziewanie gładko, dokładnie tak jak to zaplanował. Za chwilę zjawią się jego goście, przekażą tylko materiały z konferencji maszynistkom. To wszystko trzeba przekuć na rozkazy. Befehl ist Befehl.

image

Ustalili, że tą palącą kwestię dla dobra Niemiec należy rozwiązać ostatecznie i możliwie szybko. Wreszcie te dupki od dr Franka przestaną wykręcać się brakami kadrowymi, brakiem mocy przerobowych i tym śmiesznym tłumaczeniem, że są zajęci umacnianiem niemczyzny na Wschodzie. Jakby Endlösung nie miało znaczenia dla przyszłości Wielkich Niemiec.

Jedyna jego troska to Deutsche Reichsbahn, czy podoła ? czy dostarczy odpowiednią ilość wagonów i lokomotyw ? Wykonują wszak ważne zadania dla frontu, ale czy dziś Endlösung nie jest równie ważny jak zwycięstwo na wszystkich frontach ? Muszą sobie poradzić z nowymi zadaniami. Reichsverkherministerium zapowiada duże zmiany kadrowe na początku roku. Nowy management, nowe spojrzenie na problem. Podobno zaczynają realizować jakiś wielki projekt : Räder müssen rollen für den Sieg, czy coś w tym stylu. Musi się udać.

Temu postawnemu, choć trochę nieproporcjonalnie zbudowanemu mężczyźnie, zawsze wszystko się udawało. Złośliwi powiedzieliby, człowiekowi o budowie kastrata, ale przecież nie był kastratem, miał trójkę dzieci i kochającą żonę. Tylko ten niepasujący do mocnego człowieka falset psuł wszystko. Teraz na szczęście nikt już za nim nie biega i nie drwi - Reinhard - koza - meee ! Reinhard - koza - meee ! Spróbowaliby.

image

Gdyby naprawdę chciał, mógłby zrobić karierę w Kriegsmarine. Gdyby mu zależało. Cóż to jest sąd koleżeński ? Wystarczyło nie okazywać hardości i szepnąć słówko Admirałowi, byli przecież przyjaciółmi. Cudowne przedwojenne czasy, on gra jakiś koncert skrzypcowy, a Admirał całkiem zdatnie akompaniuje na pianinie... i ta piękna, szczęśliwa twarz Liny. Gdyby uległ namowom ojca - dyrektora konserwatorium - pewnie grałby dziś I skrzypce w berlińskiej filharmonii. Nie, to nie na jego temperament. To co robił w tej chwili najbardziej mu odpowiadało. Błyskawiczna kariera u boku tegu głupkowatego, nawiedzonego Heniusia. Heniuś za wszystko bierze odpowiedzialność, a egzekutywa należy do niego. Nie na darmo dowcipnisie szeptali po kątach, że mózg Heniusia nazywa się Reinhard. To go całkowicie satysfakcjonowało i dawało upust jego niespożytej, tytanicznej energii. Zaangażowanie w ideę Wielkich Niemiec wypełniało go bez reszty. Ten człowiek nie miał słabych stron. No, może tylko ten nos jak klamka od zakrystii. Z powodu tego nosa, nieżyczliwi - kiedy jeszcze mogli sobie na to pozwolić - sugerowali, że jest Żydem. Durnie. Jak ma wyglądać nos po dwóch niefortunnych upadkach z konia i po dwóch złamaniach ? Nie był Żydem.

image

Podszedł do drzwi prowadzących na taras. Między brzegiem skutego lodem Wannsee a tarasem równy rządek zeslipowanych, przykrytych brezentem jachtów. Członkowie Klubu Żeglarskiego SS dbają należycie o powierzone sobie mienie. Ordnung muss sein. Porządne chłopaki, można na nich polegać. Trochę brakuje mu dawnej aktywności sportowej. Żeglarski mistrz Bałtyku w 1927, w następnym roku potwierdzenie prymatu i kolejne zwycięstwo w regatach, tym razem o puchar Morza Północnego. Reprezentant Niemiec w szermierce, jeździec, wioślarz, biegacz, narciarz, pływak. Pilot akrobacyjny i pilot myśliwca, a jak zachodziła potrzeba to zakładał rękawice i boksował. Czasem dobrze dać komuś w mordę.

image

Ten człowiek nie miał słabych stron. Sam nie wie czy ta sportowa hiperaktywność to rezultat rozpierającej go energii, czy potrzeba udowodnienia wszystkim, że nie jest już tym pająkowatym, chudym chłopakiem o niezbornych ruchach i przydługich rękach. Żal mu trochę tego sportowego dreszczyku. Teraz jednak liczy sie tylko praca na rzecz Wielkich Niemiec. Fakt, za dużo pracuje. Ostatnie dwa tygodnie to harówa po 16 godzin na dobę. Obiecał Linie, że w najbliższy weekend weźmie dwa dni wolnego. Pójdzie z Klausem i Heidim na sanki, uwielbiał te śnieżne harce z synkami. Chłopcy z resztą też, szczególnie starszy Klaus. Chwytali każdą okazję, by dokazywać ze swoim kochanym papą. W przeszklonych, półotwartych drzwiach do saloniku stanęła Hannelore, sekretarka. 

- Herr Obergruppenfuhrer, pańscy goście czekają, czy prosić ?

- Prosić, prosić.

Pewna - jak u wirtuoza skrzypiec - dłoń rozlała francuski koniak do kieliszków, nie roniąc ani jednej kropli. Los kilku  milionów ludzi został przypieczętowany.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura