Do feminatywowej krucjaty GW i TVN ja mam stosunek dwojaki. Śmieszy mnie i przestrasza. Śmieszy mnie, bo oni robią to z takim rewolucyjnym zapałem jakby od tego miały zależeć losy ludzkości i świata. A przestrasza mnie, bo dostrzegam w tym to co z językiem robiły wszystkie rewolucje: zacieranie znaczenia słowa. Od tego się zaczyna. Sprawa podobno nie jest błaha, bowiem z polecenia Rafała Trzaskowskiego, warszawski ratusz wydał słownik feminatywów z poleceniem rozesłania do szkół podległych warszawskiemu kuratorium. Niech się dzieci oswajają z nowym słownictwem, niech wreszcie dotrze do nich jak ważne dla równouprawnienia jest występowanie w języku - po równo - maskulatywów i feminatywów.
Uświadomienie sobie przez kobiety, że istnieją feminatywy interesujących je profesji, czyni je podobno bardziej przebojowymi, bardziej nakierowanymi na rywalizację i sukces. Stają się od tego śmielsze. Coś w tym być musi, bo - zgódźmy się - ładniej brzmi ogłoszenie w dziale " Praca " GW: Szpital Miejski zatrudni chirurżkę - ortopedkę, albo Spedycja " Eurotrans " zatrudni kierowczynie kat. B oraz szoferki kat. C+E, lub Kopalnia " Makoszowy( a ) " zatrudni rębaczki przodkowe. Gościnie, ministry, naukowczynie, dziekana. Robi się wesoło. Mnóstwo kobiet wstępuje do WOT, zatem już wkrótce zaroi się polszczyzna od saperek, szeregowczyń, sierżantek, chorążyń, porucznic, kapitanek, majorek, a nawet i kto wie ? generałek. W końcu pora, by i żołnierki - oficerki zaczęły nosić w plecaku buławy, a nie tylko oficerki. Cudowne czasy nadchodzą dla językoznawców.
Oczywiście domaganie się feminatywów nie jest pomysłem ludzi Michnika. Takie postulaty są stare jak stare są ruchy feministyczne. Tyle, że dziś brakuje nam uzdolnionych językowo ludzi, którzy tworzyliby zgrabne neologizmy. A mamy się czym pochwalić, bo żył pośród nas Polaków wybitny twórca nowego słownictwa i dziś nadałby się nam na podręcznego, jak mało kto. Gwarantuje, że na łamach GW i w TVN byłby częstszym gościem niż - excusez le mot - prof. Markowski.
Mowa oczywiście o dr Kurkiewiczu z Krakowa, który wprawdzie nie zajmował się stricte generowaniem feminatywów, ale słownictwa, które jeszcze dziś w epoce triumfu LGBT też ma problem z dotarciem do powszechnej świadomości i polszczyzny. Doktor Kurkiewicz był bezwzględnie pionierem, zajmował się bowiem nie do końca jeszcze uznaną dziedziną medycyny, czyli seksuologią. Rzeczy nowe wymagają nazwania, zjawiska nowoodkryte potrzebują nazwania, nowa dziedzina nauki domaga się fachowej nomenklatury i słowników.
I tu dr Kurkiewicz był mistrzem niezrównanym. Za idee fixe, za punkt honoru postawił sobie stworzenie polskiego nazewnictwa seksuologicznego, bądź stworzenie polskich zamienników, dla językowych pożyczek w dziedzinie, ktorą się zajmował. Wyszło jak wyszło, czyli tak jak z feminatywami. Wyszło zabawnie, pompatycznie, czasem głupio, a najczęściej mieliśmy do czynienia z językowym dziwolągiem. Choć nie powiem jedno słowo się dr Kurkiewiczowi udało, choć funkcjonuje równoprawnie ze słowem " orgazm " dorośli czytelnicy już się domyślają, że chodzi o " szczytowanie " Inne patenty dr Kurkiewicza już takie nie były.
Cudzina brzuszna - łono kobiece, czyli w potocznej mowie, cipka.
Niewiestnik - ginekolog
Płciownik - seksuolog
Bezjądrzec - kastrat
Bezwzwodek - impotent
Wygiątwa - gimnastyka
Zapoczątkowiny - gra wstępna
Rówieśnik - homoseksualista
Ruchnia - maszyna do szycia ( ech! te wasze skojarzenia, wstydzilibyście się. To poczciwy Singer )
Cierpik - pacjent
Samiectwo - onanizm
Napopędak - afrodyzjak
Rychlicowa - kobieta osiągająca orgazm szybko, czyli wnetszczytliwa
Późnicowa - też kobieta, tylko trudna w doprowadzeniu do orgazmu
Wdzięczarz - fetyszysta
Tobczyni płceniowa - prostytutka
Merdanka - samogwałt
Pierwopłcenie - pozbawienie dziewictwa
Obnażalstwo - ekshibicjonizm
Trochę szkoda, że słownictwo dr Kurkiewicza nie weszło do powszechnego obiegu. Czyż nie byłoby cudownie przeczytać w GW reportaż z Love Parade w Berlinie, w którym udział biorą na równi, zbratani wszyscy ze wszystkimi. Rówieśnicy idą z wdzięczarzami, za nimi obnażalscy, tobczynie płceniowe demonstrują fachowo wykonaną merdankę, jakieś skromne późnicowe dziewcze rozochocone zapoczątkowinami postanawia rozpocząć pierwopłcenie. Nie ! nie ! po takim opisie to każdy bezwzwodek ruszy do akcji bez uciekania się do popędaka.

( zdj. dzięki uprzejmości GW )
Inne tematy w dziale Społeczeństwo