Siukum Balala Siukum Balala
1631
BLOG

Blogerowi barbie do sztambucha

Siukum Balala Siukum Balala Motoryzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 76

Moj tatuś był szczęśliwym posiadaczem Syreny 104. Jako kierownik stacji CPN nr 1093 musiał takowy samochód nabyć, aby ludzie nie mówili, że tow. Jaroszewicz mija się z prawdą. Miejska legenda - jaką sobie opowiadali kierownicy stacji CPN - głosiła, że podczas jakiegoś posiedzenia rządu, na uwagę że piekarze i pracownicy stacji paliw mają bardzo niskie uposażenie ( 1500 zł, przy ówczesnej sredniej płacy 2500 zł ) tow. premier Piotr Jaroszewicz odrzekł 

- Piekarze mogą sobie po zmianie brać chleb legalnie, a cepeeniarze sobie dokradną. Uwielbiałem spędzać czas na tej stacji paliw, szczególnie w wakacje, kiedy po paliwo zajeżdżały niemieckie bryki, tak różne od Syrenek, Fiatów, P70, Trabantów i Moskwiczów. Bardzo podobało mi się rozkładanie akcesoriów na zapleczu i podbieranie wkładek do łatek na gorąco, które doskonale sprawdzały się jako świece dymne wrzucane do dziewczęcych toalet. Od czasu do czasu zdarzało mi się przekłuć prezerwatywy, które również tam sprzedawno. W końcu pokrewny z dętkami wyrób gumowy. Nie mogę, więc wykluczyć, że per procura byłem najmłodszym ojcem w Polsce. Najważniejsze jednak było pozyskiwanie sześciokątnych, zielonych butelek po oleju " Mixol " które sprzedawałem kolegom do wyrobu palemek. Polska już szła gierkowskim postępem i olej sprzedawano zarówno luzem na miarki jak i w butelkach. Początkowo myślałem, że mój tatuś jest filantropem, gdyż uznałem że rozdaje paliwo za darmo. Przyjeżdżał przykładowo " Sagan " z RDP ( Rejon Dróg Publicznych ) i pan Miecio w uszance i gumofilcach, zabijając łapkami, przy 30 stopniowym mrozie, cały parujący, przekrzykując " Sagana " wołał 

 - Kierowniku ! do baku 5 l, żebym na bazę dojechał, a reszta " na sucho " 

Ojciec lał paliwo, wypisywał rachunek i nie brał pieniędzy. Dlatego uważałem go za dobroczyńcę i filantropa. Potem w miarę dorastania, czytania gazet i oglądania telewizji dowiedziałem się, że Polska jest krajem socjalistycznym ochoczo zmierzającym ku komunizmowi, gdzie jak wyczytałem i właściwie zrozumiałem: " każdemu będzie według jego potrzeb i możliwości " Wtedy uznałem, że stacja CPN jest jednym z pierwszych miejsc gdzie udało się zbudować komunizm. Każdemu według jego potrzeb. A ośmioosobowa rodzina pana Miecia naprawdę miała dużo potrzeb. Co tu dużo mówić w rodzinie pana Miecia się nie przelewało... za kołnierz również nie wylewano.  Nie mogłem się już doczekać kiedy komunizm zapanuje w naszym sklepie. Tak bym mógł wejść i tak jak pan Miecio zażądać - nie płacąc - paczki herbatników, oranżady i 0,5 kg krówek.

Niestety nie doczekałem się. Przyszła Joanna Szczepkowska i wszystkie marzenia skasowała. Bezprawnie zupełnie, bowiem komunizm się jeszcze nie zaczął ponieważ w wiekszości sklepów wisiały wywieszki z cenami w złotówkach, a w Pewexach w dolarach. Dziwny to był zatem system, ni pies ni wydra, coś na kształt świdra - jak mawiał tow. Wiesław. Kraj gdzie paliwo brało się " na sucho " za nic się nie płaciło, tylko wynosiło z zakładu, wszystkim starczało do pierwszego, o ile nie pili. Dlatego tatusiowi potrzebna była ta Syrenka 104.

Ją też uwielbiałem, oczywiście jeździłem " na sucho " Jak pan Miecio. Dość szybko, przy pomocy długiego noża, nauczyłem się otwierać fletnerkę i buszowałem w niej pod nieobecność ojca. Dlatego pozostał mi duży sentyment do polskich wyrobów samochodopodobnych. A niedawno przeżyte deja vu jeszcze mnie w tym utwierdziło. Jakoś tak kilka tygodni temu, wracając z kościoła, postanowiłem iść przez cmentarz. Niech jednak moi wrogowie nie uważają, iż już sobie wydeptuję ścieżki do Pana Boga. Co to to nie, cieszę się dobrym zdrowiem, bo zawsze prowadziłem zdrowy tryb życia. Nigdy nie piłem na umór i zawsze zagryzałem. Dobrze i dużo. Zatem idę sobie przez ten cmentarz i nagle deja vu ! tatowa Syrena 104 jak żywa... i to gdzie, w UK ? Nie do uwierzenia.

image

Podchodzę bliżej, serce wali jak dwutaktowy silnik Syreny 104, a w mózgu iskrzy jak na obudowie Syrenich cewek i przewodach wysokiego napięcia. Niestety to nie była tatusiowa Syrena 104. To był Nissan Figaro. Design tak łudząco podobny, że aż trudno uwierzyć czy japońscy projektanci nie zetknęli się z naszą Syrenką 104.

image

Przyznać zatem musisz mi rację kolego barbie, że już w latach 50 - tych na Żeraniu działali designerzy tworzący projekty, jakie Japończycy stworzyli dopiero na przełomie 1989/1990.

image

Różnica niewielka, tyle że Syrena miała mniej chromów, nie miała klimy, hamulców tarczowych, automatycznej skrzyni biegów, radioodtwarzacza, turbodoładowania, MacPhersonów. To jednak są detale. Szkoda jedynie, że nie rozwinięto produkcji Mikrusów i zakłady w Mielcu nie mogły produkować więcej niż dwie sztuki dziennie. Jakby tak zwiększyli produkcję można było " żółtków " rzucić na kolana.

image

Nissan Figaro. Czyż nie podobny ? ( zdj. z netu ) 

Co te Pisiory zrobiły z polską motoryzacją to woła o pomstę do nieba. Może jednak teraz wszystko się odwróci i pod nowymi rządami zaczniemy wreszcie produkować zmodyfikowane Syreny, Warszawy, Fiaciory i Poldki. A dla Kosiniaka - Kamysza, Tarpany


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie