Boleję nad upadkiem etyki zawodowej wśród zachodnich dziennikarzy. Nie wszyscy uczciwie relacjonują dokonania minionej 5-latki w naszym kraju i nie wszyscy we właściwym świetle pokazują światu nas Polaków.
Oczywiście są chlubne wyjątki, jak np. fotoreporter Reutera Kai Pfaffenbach, którego relację z podróży po Polsce zamieszcza dzisiejsza Gazeta Wyborcza, relację trzeba powiedzieć, rzetelną i profesjonalnie przygotowaną. Podróż z Warszawy do Gdańska za jedyne 28 złotych, wzdłuż poboczy wykoszonych jak pola golfowe, uśmiechnięci, życzliwi ludzie sprzedający truskawki. Miło się czyta, chciałoby się odbyć taką podróż za jeden uśmiech.
Na biegunie przeciwnym jakże inne dziennikarstwo austriackie, choć też niemiecko- języczne, ale już akcent inny. Komu i jakim sprawom ma służyć informacja, że pijemy 13,5 l na głowę. Za wasze pijemy ? Albo to, że od rana chodzimy wężykiem. A może w nowych butach? Spróbuj jeden z drugim chodzić równo w butach, które piją w pięty. A czy my was pytamy co Kurt Waldheim robił w czasie wojny ? I jakim wężykiem z tego powodu chodził po wojnie.
To jeszcze można znieść, być może to niezamierzona nierzetelność, zawodowe niechlujstwo. Kłamstwa jednak tolerować nam nie wolno.
Jak można podawać informacje całkowicie nieprawdziwe jak np. to, że rekord swiata w zawartości alkoholu we krwi / 12,3 promilla/ należy do mieszkańca Skierniewic, kiedy ten rekord należy do mieszkańca kolonii Maków gmina Jacuchów, kłamstwo, kłamstwem poganiane. Komu to służy i na czyj młyna ta woda. Pomijam fakt, że rekord odnotowano w roku 2004 kiedy premierem był Marek Belka.
Inne tematy w dziale Polityka