Wiem, wiem miało mnie nie być, i tak naprawdę to mnie nie ma bo pracuję w tzw. " terenie " Praca swoją drogą, ale przerwa na lunch należy mi się jak mojemu kotu pasztecik " Sheba", siedzę na sofie i pstrykam pilotem. Rządzę sobie. Obraz świata jaki wyłania się z migających obrazków to nasz pan prezydent i ten drugi z Iranu brylujący w kuluarach ONZ, tego z Iranu nazwiska nie zapamiętałem bo nie polskie i długie. Bałem się, że pan prezydent odwali jakiś numer a la Chruszczow, bo on ma takie poczucie humoru jak Nikita Siergiejewicz, ale tym razem wszystko poszło gładko, zdał egzamin. Ten drugi prezydent to taki trochę niechluj nieoglony, rozchełstany, bez krawata, całkowite przeciwieństwo naszego. W mojej firmie nie miałby szans na etat, nie miałby nawet szans aby ktokolwiek wysłał go w teren. Nasz pan prezydent to co innego, z jego nobliwą powierzchownością i z tym nauczycielskim wąsikiem, mógłby zostać nawet księgowym. Bronecque M. Komorovsky - Accountant, brzmi nieźle, pomarzyć o takiej robocie można jedynie. Ja nie po to marnuję swoją przerwę na lunch aby sobie tylko coś popisać, jestem zaniepokojony tym co wydarzyło się na " DżieFKej" w New Yorku, dlaczego samolot się opóźnił ? kto za tym stoi ? kto maczał palce ? Piszę to wszystko na gorąco, dysponuję samymi strzępami informacji. Czy służby stanęły na wysokości zadania ? czy państwo zdało egzamin ? Czy pan prezydent dostał hamburgera, lub choćby bułkę z masłem i kiełbasą krakowską ? ( osobiście lubię, pana prezydenta też ) Zgodnie z miedzynarodowym prawem lotniczym, jeśli opóźnienie samolotu było dłuższe niż 2 godziny, pan prezydent powinien dostać voucher do lotniskowego fastfooda. Czy służby zadbały ? Jeśli zadbały, to gdzie zrealizowano voucher? Moja rada dla urzędników obsługujących głowę państwa: tych voucherów nie realizujcie w KFC, bo oszukują, niedoważają. Jeśli voucher opiewa na 4 baksy a danie kosztuje 3,80 to nie wydają 20 centów reszty, a kiedy danie kosztuje 4,20 to trzeba dopłacać z własnej kieszeni. Dziadostwo. Najlepiej realizować takie vouchery w barach " Subway " albo u Chińczyków, z tymi to idzie się dogadać, jeszcze kapusty dorzucą za free. Z KFC można negocjować inne warunki, ale w tym przypadku dużo zależy od naszej negocjacyjnej pozycji. Można połączyć vouchery p.Nałęcza, pani prezydentowej i pana prezydenta i wynegocjować w KFC wiaderko z jedzeniem dla głowy państwa. Ma sie rozumieć, że to się nie nazywa wiaderko tylko " shared bucket " ale duże jak wiaderko i żarcia tyle, że 3 ludzi się naje i jeden ochroniarz, tylko nie bierzcie tego pikantnego sosu, za ostry a pan prezydent taki łagodny, całkowite przeciwieństwo tego Rokity z Krakowa, żadnych bójek z policją, żadnej szamotaniny, wszystko z kulturką. Tak latamy my Polacy, swój fason mamy.
Inne tematy w dziale Polityka