Pan europoseł Marek Migalski to konserwatysta bardziej zatwardziały niż białoruska konserwa z tuszonką, w związku z tym został zaproszony, przez swojego brytyjskiego counterpart, na konferencję konserwatystów do Birmingham. Konferencja zrobiła na panu Marku ogromne wrażenie, więc pan Marek postanowił przetłumaczyć program konferencji " na brudno " aby i na nas zrobiła wrażenie.
Z czystym sumieniem powiem, że i na mnie konferencja zrobiła wrażenie ogromne, choć przyznaję, że większe wrażenie zrobiła konferencja labourzystów i przemówienie Eda Milibanda . Konferencja w Birmingham z taką mnogością poruszonych problemów z takim ich tematycznym wachlarzem, człowiekowi przyzwyczajonemu do polskiej polityki powinna dać do myślenia. Pan Marek swoją relacją z konferencji gani pustotę i miałkość polskiej polityki, i ma wiele racji.
Jak zmienić polską politykę ? Pan Marek nie daje gotowej recepty. A ja dam. Wielu polskich, dzisiejszych problemów mogłoby nie być gdyby ludzie "idący"do polityki zachowywali się przyzwoicie, w takim najzwyklejszym, prostym rozumieniu tego słowa, bez filozofowania i bez kantowania Kantem z Kaliningradu. Najlepiej oczywiście zacząć od siebie.
Wielu z nowo poznanych kolegów pana Marka na pewno w przyszłości zostanie członkami brytyjskiego parlamentu, jednak żaden z nich nie zrobi tego co zrobił pan Marek. Żaden z nich nie podpisze lipnej listy obecności w parlamencie i nie " skręci " 304 euro diety [ wg kursu na dziś funtów 244.43pensy ] i nie pobiegnie chyłkiem na dworzec Paddington, by udać się do swojej Constituancy, nie na spotkanie z wyborcami a na barbeque z koleżkami i browarem. Oczywiście nowo poznany kolega pana Marka może "skręcić "te 244 funciaki, jednak po " skręceniu " takiej śmiesznej kwoty, jego ostatnie wystąpienie w parlamencie może trwać 35 sekund. Tyle ile trwało ostatnie wystąpienie Speakera Izby Gmin, Michaela Martina, który jako pierwszy Speaker w ostatnich 300 latach, musiał złożyć urząd ponieważ " skręcił " sobie z pieniędzy przeznaczonych na swoją działalność polityczną, jakieś głupie 1250 funtów na zakup sofy.
Pan europoseł pewnie jeszcze nie raz zmieni partyjną legitymację, może zostanie zaproszony na konferencję labourzystów, może do Liberalnych Demokratów Nicka Clegga ? Będzie miał możliwość przekonać się, że program partii jest ważny tak samo jak materiał ludzki. Kręcenie na dietach nie jest tu uważane za cnotę ani za przejaw życiowej zaradności. Wielkość " skręconej " kwoty, która może przetrącić karierę też nie ma większego znaczenia, może to być 1000 funtów, 244 funty, może to być 67 funtów. I nie ma również znaczenia czy polityk " ukręcił " osobiście czy może współmałżonek, jak w przypadku pani minister od spraw wewnętrznych, Jacqui Smith, której małżonek skorzystał ze służbowej karty żony i zakupił za 67 funtów w systemie pay - per - view 2 pornuski, nocną porą.
W dzisiejszym świecie los małżonka pani minister, której na dodatek nie chce się tańczyć, nie jest tak do końca różowy, zazdrościć nie ma czego. Na szczęście pan Marek nie zostanie ani ministrem ani mężem pani minister. Chyba, że oświadczy się pani Ani Grodzkiej, w tej kobiecie i w partii, której jest członkiem jest jakiś magnetyczny, koci potencjał. Jest to jakaś szansa dla pana Marka z Raciborza.
Inne tematy w dziale Polityka