Siukum Balala Siukum Balala
1299
BLOG

Sowiniec w Blackpool ????

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 82

Do Blackpool można wpaść jesienią lub wczesną wiosną, zaopatrzeni w tabelę przypływów i odpływów, siedząc na przystanku tramwajowym na Promenadzie, możemy moczyć nogi w Morzu Irlandzkim. Jeśli oczywiście wiatr nam sprzyja. Dobrze mieć jednak porządną radziecką uszankę, bowiem sprzyjający wiatr może nam urwać uszy. W maju uszanka nie jest  już potrzebna, dlatego na zdjęciach pamiątkowych z Berlina żołnierze radzieccy są już w furażerkach. To taka sobie dygresja, jak zwykle.

Ważną atrakcją  Blackpool jest  North Pier, najstarsze obecnie molo w Anglii, rekalmowane jako ostatnie molo w drodze na Północ. Dalej jest Cumbria potem Szkocja, według tutejszych ludzi, nic naprawdę ważnego. Kiedyś wstęp na molo był płatny - obecnie podstarzałe nieco -  pozwala spacerować za free. Turystów mniej niż w czasach  prosperity, choć na turystycznej mapie Anglii miejsce nadal  ważne. W przemyśle turystycznym pracuje ponad 12,5 tysiąca spośród 140 tysięcy mieszkańców Blackpool. Mało to czy dużo ? Na pewno mniej niż  w szalonych latach 60 -tych, wtedy w  samym tylko przemyśle rozrywkowym pracowało 3,5 tysiaca aktorów, śpiewaków, tancerzy, tancerek, iluzjonistów, linoskoczków i komików.

Bezsprzecznie najwiekszą atrakcją Blackpool jest wieża bardzo podobna do tej z Paryża. Burmistrz Blackpool odwiedził światową wystawę w Paryżu, urzekła go wieża Eiffla i zapragnął mieć taką samą u siebie, by nie tłuc się pociągiem do Paryża. Z pomocą 2500 ton stali kutej i 95 ton stali odlewanej wyczarowano mniejszą o połowę Blackpool Tower. Całe przedsięwzięcie o mały włos nie zakończyło się klęską, bowiem nie było chętnych na zakup udziałów w tak zwariowanym biznesie. Dziś wieża to główny motor napędowy turystyki. Wieża choć bardziej przysadzista niż jej paryska, starsza siostra, nie tak smukła [ bo też Angielki nie są tak smukłe jak Paryżanki ] oferuje jednak za jedyne 12,99 funta większe atrakcje.

Zanim wjedziemy windą na wysokość 500 stóp zaliczamy kino 4D z efektami specjalnymi. W 10 minut dookoła świata. Amerykę jakoś przejechałem motocyklem, choć fotelem szarpało niemiłosiernie. Kanadę lub Syberię - sądząc po świerkach - zaliczyłem  jakimś starym pociągiem, w związku z czym kinooperator nadmuchał mi zza fotela  dymu do kieszeni. Najgorzej poszło mi na Spitzbergenie, nawiało  mi w uszy, oparcie fotela podłączono chyba do zamrażarki, a za kołnierz pan kinooperator nasypał mi styropianu, niby że śnieg. Potem wrócilismy do Blackpool - w samą porę - akurat zdążyliśmy na pokaz ogni sztucznych z okazji diamentowego jubileuszu. Wychodząc z kina cieszyłem się po raz pierwszy w życiu, że nie " podróżowałem"  przez Polskę, bo niechybnie kinooperator nasypałby mi za kołnierz wiórków z białej czekolady.

Na czubku wieży kolejne mocne wrażenia. Ja jestem człowiekiem odważnym, sam jeżdżę samochodem nie tylko na zakupy ale i po mieście, miałem jednak zdrowego pietra chodząc na wysokości 500 stóp nad ziemią po platformie wykonanej ze szkła, łącznie z podłogą. Jest to najbardziej przejrzysta platforma na świecie, po której mogą chodzić obywatele. Oczywiście Blackpool to nie tylko wieża i North Pier, jest jeszcze molo centralne i molo południowe z lunaparkami. Jest ogród zoologiczny, akwarium Sea Life, teatry, kabarety, tancbudy, knajpki i kościoły. Wszystko dla ludu pracujacego miast i wsi.

Od strony Promenady wygląda Blackpool  jak typowy angielski, nadmorski kurort, wewnątrz niebrzydkie, solidne wiktoriańskie miasto. Wieczorem ruszają kasyna, więc z powodu tysięcy  światełek, neonów, świetlnych węży zmienia się Blackpool w szmirowate Las Vegas z papier mache. Takiego Blackpool nie lubię i nie polecam, wogóle nie polecam hazardu. Uzależnionym od hazardu rekomenduję raczej odległe o 36 mil Southport z kasynem, którego idei nie do końca rozumiem. Może chodzi o uzależnionych a może o zarażenie hazardem. Obstawia się starymi, ogromnymi "jednopensówkami ", które kupuje się w kasie za dzisiejszego 1 pensa, za 10 funtów mamy więc 1000 pensów. Możemy grać do woli, obstawiamy, wygrywamy, przegrywamy, jeszcze raz wygrywamy by po całym dniu morderczego hazardu przegrać wszystko. Bo o to w hazardzie chodzi właścicielom kasyn, byśmy wszystko przegrali. W Southport przegramy jednak tylko 10 funtów a nie majątek odziedziczony po dziadku.

May Day w tym roku udał się nadspodziewanie, piękna pogoda, spokojne morze, Cyganki na molo przepowiadające przyszłość, wszystko jak trzeba. Żałuję jedynie, że spóźniłem się o dzień lub dwa i nie spotkałem rodaków z Krakowa, którzy bawili w Blackpool, chyba jako wycieczka z biura podróży. Na budynkach publicznych, hotelach powiewały jeszcze banery powitalne z napisem " Bingo " a na północnym molo stał  specjalny basen do bardzo popularnej w Galicji rozrywki pod nazwą " Entenjagd " W Krakowie to albo " Emaus "albo właśnie " Entenjagd " Właściciel strzelnicy z uznaniem mówił o jakiejś starszej turystce z Krakowa, która w kwadrans " ustrzeliła " 73 kaczki. Czego to Polak nie zrobi jak się dowie, że każdy los wygrywa. 
 

Zobacz galerię zdjęć:

North Pier ...nie strzelać do pianisty Sacred Heart Catholic Church Widok na Central Pier i South Pier

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (82)

Inne tematy w dziale Rozmaitości