Szef protokołu
Szef protokołu
Siukum Balala Siukum Balala
1222
BLOG

Polowanie w Glasgow

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 86

 Przed wyjazdem na urlop napisałem notkę o pewnym prowincjonalnym fotografie przyrody, prezesie Bronisławskim i jego nieodłącznym asystencie profesorze Ciechocinku. Notka była o nieoczekiwanej  przygodzie jaka spotkała obydwu śmiałków podczas bezkrwawych łowów gdzieś w Puszczy Knyszyńskiej. Nie musiało upłynąć wiele czasu, bym na własnej skórze przekonał się o tym jak mądre jest porzekadło " Nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku " Wczoraj doświadczyłem tego samego wprawdzie nie w puszczy, ale w samym centrum Glasgow, ledwie 50 yardów od drzwi miejscowego City Hall. Zdarzenie nie skończyło się tak tragicznie jak w przypadku jelenia z puszczy, jednak stres i nerwy jakich doświadczyłem sytuowałbym gdzieś między stresem prezesa Bronisławskiego, a stresem profesora Ciechocinka, który to stres pozwolił jemu na pobicie rekordu świata w biegu na 200 m z przeszkodami. Stres w sporcie potrafi zmotywować. Zainteresowanych odsyłam do notki siukumbalala.salon24.pl/598534,jelen-zabity-karta-pamieci

Moja salonka wtoczyła się na Queen Street Station w Glasgow o czasie, przed dworcem czekał już szef protokołu dyplomatycznego, miejscowego ratusza wraz ze starszym panem ze szpadą, który miał być moim ochroniarzem. Glasgow to bardzo niebezpieczne miasto, szczególnie z piątku na sobotę. Przed wejściem na George Square potężna stalowa zapora, to na wypadek gdyby nasi bracia, młodsi w wierze, chcieli wjechać na plac ze świeżą dostawą butli z propan - butanem i czterema skrzynkami gwoździ półcalowych. Państwo musi zdawać egzamin, tu nikt nie robi komedii z wjeżdzaniem na plac roztrzęsaczem do saletry amonowej, tak jak to miało miejsce w przygotowywanym zamachu na polskie władze partyjno - państwowe. Tu miejscowi Aprilisowie posługują się butlami jednorazowego użytku w bagażniku. Na George Square, jak sama nazwa wskazuje wojsko stało ustawione w czworobki, grała orkiestra, uznałem takie powitanie mojej skromnej osoby, za przesadzone. Ale nich tam grają jak się już nauczyli grać. Pomachałem do wszystkich przyjaźnie, jak to mam w zwyczaju kiedy skladam wizytę przyjaźni. W tej samej chwili zobaczyłem na telebimie przed ratuszem Nicka Clegga i Eda Milibanda, po chwili zauważyłem szkockiego First Ministra Alexa Salmonda, zaraz potem Davida Camerona i księcia Karola w mundurze admiralskim. Ten prezentował się najładniej, choć nie tak ładnie jak komendant straży miejskiej w Lęborku. Wtedy zrozumiałem, że to całe zgromadzenie nie odbywa się z powodu mojego przyjazdu do Glasgow. Szkoda.
 
 
Postanowiłem zrobić zdjęcia w formacie legitymacyjnym, wszystkim uczestnikom imprezy, taka okazja nigdy się już nie powtórzy, w końcu referendum za pasem i być może już nigdy Prime  Minister Jej Królewskiej Mości nie spotka sie ze szkockim First Ministrem. Ponieważ nie korzystam z pomocy żadnych asystentów Ciechocinków, więc sam sięgnąłem do plecaka po " słoik " Robiłem wszystko jak prezes Bronisławski, nerwowo, ale pewnie. A jak robiłem ? odsyłam do notki. 
Wszystkie parametry ustawiłem błyskawicznie, identycznie jak prezes Bronisławski, jedynie " picture control " dałem na " Vivid " bo mi się książe Karol jakiś blady wydał, tak to jest z tymi zakochanymi. Pierwszego na muszkę wziąłem premiera Camerona, czerwona plamka ostrzenia idealnie na lewym zakolu, wyostrzylem manualnie, dwa dni nie piłem, więc ręka pewna. Sprawdziłem jeszcze raz i nacisnąłem spust... i nic aparat nie zadziałał. Po chwili w wizjerze zaczął migać napis : empty battery. Wtedy trafił we mnie grom jak w jelenia i w profesora Ciechocinka za jednym zamachem. Nie dałem jednak nogi z placu. Była u mnie jeszcze komórka w świątecznym ubraniu, zdjęcia wyszły takie sobie. A impreza przed ratuszem to uroczyście obchodzona przez Szkotów setna  rocznica wybuchu I wojny światowej. Wczoraj w Szkocji był dzień ustawowo wolny od pracy : Summer Bank Holiday. Po imprezie wpadłem do KFC, znalazłem stolik z gniazdkiem i zamówiłem jakiś meal  deal. Proszę sobie nie wyobrażać, że tak nisko upadłem i stołuję się w KFC, nic  z tych rzeczy, normalnie stołuję się w McDonaldzie. Posiłek jadłem dość długo, do Edynburga pojechałem dopiero po trzech kreskach. Oczywiście po trzech kreskach na wyświetlaczu. Nie używam " kresek " w Szkocji robią lepsze afrodyzjaki, z jęczmienia. Pycha. 

Zobacz galerię zdjęć:

Glasgow.Town Hall Glasgow. George Square Cameron i książe Karol idą na proszony obiad

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (86)

Inne tematy w dziale Rozmaitości