Peregrynacje po Rumunii miałem zakończyć literką " C " jak Constanca, ewentualnie " DD " jak delta Dunaju, bo tam kończy się Rumunia i dalej jest tylko Morze Czarne, rzeczywiście czarne o tej porze roku. Znalazłem jednak na karcie zdjęcia zamku w Bran ( Türzburg ) więc kolejna, po Braszowie i Bukareszcie miejscowość na " B "
Wszystkie przewodniki po Rumunii zalecają odwiedzenie zamku Draculi w Bran, jednocześnie lojalnie uprzedzają, że zamek żadnego związku z Wladem Palownikiem, pierwowzorem Draculi, nie ma. Może tylko tyle, że w swoich bojach z Braszowem, Wlad oblegał zamek w 1460 roku, co też wcale pewne nie jest. Pierwszą drewnianą strażnicę w Bran zbudowali Krzyżacy, z zadaniem ochrony szlaku handlowego wiodącego na Wołoszczyznę i dalej do Turcji. Po wypędzeniu Krzyżaków z Siedmiogrodu, dobra wokół Bran przejmują Sasi z Braszowa, którzy od Ludwika Węgierskiego otrzymują także przywilej celny i w latach 1377 - 82 wznoszą gotycki zamek pełniący jednocześnie funkcję komory celnej. Dlaczego zamek skojarzono z Drakulą ? nie mam pojęcia. Główna forteca Drakuli - dziś w ruinie - to cytadela Poenari, 60 km na północ od Pitesti, sam Wlad III spoczywa w monastyrze na wyspie Segev, nad malowniczym jeziorkiem, też Segev, pod Bukaresztem. Spoczywa bez głowy, bowiem głowę odesłano do Stambułu, by ukoić stargane nerwy sułtana.
Zamek Bran przechodził rozmaite koleje losu, palony w czasie wojen z Turcją, odbudowywany i znowu palony, w posiadaniu Braszowian pozostawał do końca XVII wieku, potem przejęty przez Habsburgów, którzy przerobili zamek na koszary. Pod koniec XIX wieku zwrócony Braszowowi - na nowo odżył - wraz z przekazaniem go przez braszowskich Sasów, królowej Marii Rumuńskiej, która przebudowała zamek na wygodną, letnią rezydencję, po to by w końcu mogła go nazywać " moja zadziorna, mała forteca " Królowa Maria była kobietą niezwykłą, kobietą wielkiej urody i jeszcze większego temperamentu, kobietą tak skoligaconą z panującymi w Europie, że proszę siadać. Wnuczka królowej Wiktorii, córka księcia Edynburga, Alfreda i Wielkiej Księżnej Marii Aleksandrowny Romanowej, córki cara Aleksandra II. Cioteczna siostra Mikołaja II i Jerzego V, a także siostra, niezbyt lubianego przez dwóch pierwszych braciszków, trzeciego braciszka cesarza Wilhelma II Hohenzollerna. Pokrewieństwo jak się patrzy.
Początkowo niezbyt lubiana przez poddanych z powodu zbyt wielkiego zainteresowania huzarami i z powodu swojej poprzedniczki na rumuńskim tronie, królowej Elżbiety, z którą rywalizowała nieustannie, nawet na polu dość dla władczyń nietypowym, bowiem obie były mocno literacko uzdolnione. Jednak w miarę dojrzewania do roli władczyni Maria zaczęła zachowywać się i działać jak przystało na wnuczkę królowej Wiktorii, podobnie jak wszystkie córki i wnuczki Wiktorii poszła w szpitalnictwo i ochronkarstwo. Takie to były czasy : mężowie wojowali dostarczając rannych i sierot, a żony zakładały sierocińce i lazarety, w których pracowały jako proste pielęgniarki.
Ponieważ mąż Marii, król Ferdynand I był władcą nijakim, więc egzamin jaki musiało zdawać państwo rumuńskie po I wojnie udało się zdać jedynie dzieki jej koneksjom i politycznym - jak się okazało - talentom. Wysłana na konferencję pokojową do Paryża wypowiedziała słynne słowa : Romania need a face, and I have come to show mine. Podobnie piękną twarzą nie dysponowały Węgry, więc węgierski Siedmiogród przypadł Rumunii, tak z małej Rumunii powstała Wielka Rumunia. Nie bez znaczenia było i to, że Maria wpadła w oko premierowi Clemenceau.
W polityce piękna twarz potrafi zdziałać wiele, dlatego uważam że premierem Polski powinna zostać miss Polonia, skoro wybory nie rozstrzygają w Polsce niczego ... a prezydentem należy mianować aktora Lindę. Skarżył się ostatnio w wywiadzie dla Wysokich Obcasów, że boi się czy " zdoła utrzymać rodzinę w tym pie....lonym kraju " Byłoby głupio gdyby i tacy ludzie zaczęli z Polski wyjeżdżać. Zostawmy jednak na boku dygresje okołopolskie.
Cóż w tym Bran można jeszcze zobaczyć ? Jak już wiemy, w zamku nie spotkamy Drakuli, zobaczymy jedynie jakieś Biedermeiery pozostałe po Marii, za to wokół zamku klasyczna tandeta z Chin i Drakula w tysiącach egzemplarzy. Jest jednak coś czego się już w Europie nie spotyka, sporo autentycznego, lokalnego rękodzieła : wyrobów z drewna, skór i strojów ludowych, dewocjonaliów. Koniecznie zatem należy obejrzeć - założone w 1960 roku - muzeum etnograficzne, gdzie zgromadzono różne typy siedmiogrodzkiego budownictwa, od zabudowań gospodarczych, wnętrz domostw, domków pasterskich czy wiejskich spichlerzy. Najstarszy obiekt to wiejskie zabudowania z 1843 roku przeniesione ze wsi Pestera. Już dla samego skansenu, nie wspominajac o zamku i jego niezwykłej historii, warto do Bran wpaść na jeden dzień.
Inne tematy w dziale Rozmaitości