O wiele polityką się nie zajmuję, gdyż nie chcę skończyć tak jak brat mojej mamusi, czyli wujo Stefan spod Ostrołęki, o tyle jeśli widzę brakoróbstwo budowlane, czyli tak zwane fuszerkie, to krew mnie jaśnista zalewa i z nerw wychodzę. Mój kolega, który jest wykładowcą z ogromnym doświadczeniem i stażem, wykładał min. w Haidelbergu, Tybindze i w Paryżu, teraz wykłada w Maladze basen jakiemuś nowemu Ruskowi. Otóż on mnie powiedział, że jeśli się rozchodzi detalicznie o budowlankie, to Hiszpańczyki odwalają mañane. Przykładowo dzwoni mój koleżka do markietu budowlanego Los Practiceros w celu zamówienia materiałów wykładowych takich jak: atlas, fuga, gres itepe, itede, więc oni jemu odpowiadają, owszem czemu nie, ale mañana, znaczy jutro. Przychodzi mañana czyli jutro, a materiał na dany plac budowy niedowieziony. Dzwoni jeszcze raz i mówi co i jak, że miało być mañana, a oni jemu, że mañana będzie jutro. Jutro też nie przywieźli. O wiele robisz na dniówkie to okiej, jednakże jeśli w akordzie to lipa i mañana. Koleżka wychodzi z nerw, robota leży, a inwestor wali paznokciamy po nowem parapecie. Dopiero na trzecie albo czwarte mañane jemu dany materiał wykładowy dostaczają. Ja troche ich chciałem bronić, gdyż uważam, iż grupy zawodowe, nawet międzynarodowo, powinni się trzymać w kupie. Dajmy na to dziennikarze, czy lekarze, wszyscy siedzą w kupie, politycy siedzą w jeszcze większej kupie i się podtrzymują jeden z drugiem, aby było raźniej, u nasz budowlańców też tak być powinno, a nie jest. Mówię jemu, temu koleżce
- Zenuś nie wychodź z nerw, miej zrozumienie dla drugiego człowieka, oni walą mañanę od gorąca. Pamiętasz jak u nasz za Jaruzela, zaczeli sie upały w lipcu, zaczęła sie gorączka, godzina 13 wybiła a tu nikomu sie nie chce schodzić z rusztowania, ażeby udać się do sklepu celem zakupu środków wzmacniających. Ratowalim się wczorajszemi zapasamy. To od gorąca Zenuś. Jednakże to co zobaczylim z małżonką moją Zofią ostatniego dnia na Placu Kastyliańskim to jest fuszerka jakiej świat nie widział, to jest chryja, skandal i kabaret z nasz budowlańców - fachurów. Oni odwalają mañanę. Pojechalim na Plac Kastyliański celem zakupu w specjalistycznem sklepie rajtuzów XXXL, oczywiście nie dla mojej małżonki, gdyż ona mimo urodzenia dwójki dzieci zachowała szczupłe sylwetkie. Może dlatego, że odpowiedzialność za zakupy żywności ja wziąłem na siebie, a u mnie pugilares na łańcuchu. Rajtuzy byli zapotrzebowane przez panią Różę z trzeciego, która z cenamy żywności wcale się nie liczy, mimo że ceny żywności u nasz nie należą do tanich. Pani Rozalia ma niezłe emeryturkie po mężu, któren był dzielnicowym w Falenicy. U nasz w stolicy też są już takie magazyny XXXL, jednakże ceny są w nich wyższe dwa razy, jako że dochodzą koszta transportu. W tem przypadku kosztów transportu nie mielim, gdyż rajtuzy przywieźlim w ręcznej walizce, które zawsze trzymiem w ręce i dlatego nie musim niczego uiszczać. Ma się rozumieć, że walizka nie może być taka wielka jak czemodan cioci Leokadii, która za okupacji potrafiła przywieźć spod Małkinii, za jednem zamachem, martwe świnie w czterech częściach...a podroby w plecaku. O jednem musiem pamiętać z temi ręcznymi walizkamy, nie wolno ich zostawiać samopas, gdyż jak trąbią megafonamy na Modlinie, taka walizka zostawiona pod filarkiem, jako zagrożenie terrorystyczne, zostanie natychmiast wywieziona na poligon w Drawsku i wysadzona w kibini matier, tylko się nam rączka zostanie. A co nam po rączce kiedy w walizce mielim wyroby akcyzowe. Pojechalim metrem, wyszlim z podziemia ruchomemi
schodamy i co my widzim proszę wycieczki ? Widzim fuszerkie budowlane, widzim dwa krzywe budenki jakich świat nie widział. Krzywe jak zęby tej lafiryndy Bożenki z parteru, moja to jej nie lubi. Kto pobudował takie budenki ? Jaki inspektor budowlany zarezykował swoje pieczątkie i zezwolił w takiem budenku pracować ludziom ? Ja nie wiem jak można odwalic takie mañanę, ja tego nie umiem wyjaśnić. Albo majstrowi zaiwanili waserwagie, a bez waserwagi na budowie ani rusz, albo oni wszystkie byli ululane w kokardkie wyrobamy akcyzowymy... i to nie tylko majstry czy mularze, ale chyba też kierownik budowy, a na koniec inwestor, skoro sie na takie fuszerkie zgodził.
Moja tylko sie popatrzyła swoim okiem na te budenki i mówi do mnie
- Loniek jak ty byś u nasz w stolicy takie fuszerkie odwalił to by ciebie szef zdemisjonował z rusztowania w trymiga, a jeszcze i trzynastki byś nie dostał, a tu proszę budenek stoi, a nikt nie siedzi. Ściany krzywe, podłogi krzywe, biurka krzywo stoją i sie im Capuczyno na papiery wylewa. Jak Loniek w takich krzywych waronkach wykonywać proste prace biurowe. U nasz w Warszawie taka fuszerka nie przechodzi. U nasz takie budenki NO PASARAN !
Nie nadmieniłem, że o wiele ja mam dryg do kielni, to moja Zofia ma dryg do języków. Jak za Jaruzela jeździlim do Berlina z jajkamy i kiełbasamy to już po trzech dniach szprechała z Niemkamy, które z Polski wyjechały za Gierka.
Inne tematy w dziale Rozmaitości