Każdy Polak był w Wielkiej Brytanii a jak nie był to będzie. Przyjeżdżają w poszukiwaniu pracy, rodzice przyjeżdżają odwiedzić dzieci. Czasem dzieci odwiedzają rodziców. Innym razem dziadkowie wpadną obejrzeć wnuczkę lub wnuczka. Przypadek z mojego najbliższego sąsiedztwa to dwuletnia wnuczka, która przyjechała odwiedzić dziadków... i została. No, jeżeli już dwuletnie dzieci podejmują takie decyzje, to chyba za dobrze nie jest. Do mnie raz przyjechał szwagier. Na drugi przyjazd nie zgodziła się moja żona. Kiedy przyjeżdża szwagier to ja mam problem z prawidłową oceną rzeczywistości, nie wiem nawet kiedy odjechał. Wiem tylko, że nie było mnie tydzień w pracy, to akurat poznałem po payslipach.
Sytuacja z wyjazdami Polakow jest kuriozalna, bo i urzędujący premier z pomocą niemieckiego biura pośrednictwa pracy znalazł sobie legalną pracę na Zachodzie. Pewnie z pełnym ubezpieczeniem a może i z pakietem socjalnym ; jakieś " wczasy pod gruszą ", kto wie czy i deputatu węglowego nie dali. Zatem i do naszego premiera przyjeżdżają w odwiedziny krewni i znajomi. No przecież napisałem na wstępie, że wszyscy to wszyscy.
Każdy kto był w Anglii zna ten charakterystyczny element brytyjskiego pejzażu : double - deckery czyli piętrowe autobusy. To bardzo sprytne maszyny, krótsze niż klasyczne autobusy, więc sprawdzają się na zatłoczonych, londyńskich ulicach a przy okazji potrafią przewieźć aż 75 osób za jednym zamachem. Dlaczego nie są popularne w Europie kontynentalnej ? ja nie wiem. Głównym zadaniem tych maszyn jest oczywiście publiczny transport osób, choć sprawdzają się też jako kibitki. Podczas ostatnich zamieszek w Londynie, kiedy ruszyły sądy doraźne i policja musiała dostarczać oskarżonych na tuziny, podnajęto właśnie piętrusy i wożono oskarżonych powiązanych w pęczki - po dwóch. Oczywiście ze względu na koszty oskarżonych spinano nie kajdankami tylko paskami do montażu instalacji elektrycznej, wyszło taniej.
Zdarza się spotkać double - deckera z demobilu przerobionego na pub lub knajpkę, którą można podnając na mobilne wesele ( widziałem na własne oczy ) Anglicy w kwestii organizowania nietypowej rozrywki są nie do pokonania. W ubiegłym roku koledzy operatora koparki, nowożeńcow do kościoła przywieźli w łyżce koparki. W Edynburgu jeździ double decker przerobiony na gabinet grozy, w Blackpool natknąłem się na piętrusa przerobionego na ogrodową altanę.
Od wczoraj double - decker znalazł nowe zastosowanie jako wóz ratowniczy.
Andy Waterman 48 - letni kierowca double - deckera jak codzień wykonywał swoją robotę. Kiedy zobaczył płonący dom i mężczyznę, próbującego wyskoczyć z drugiego piętra, nie wahał się ani sekundy. Podjechał piętrusem pod płonący dom, krótkie żołnierskie polecenie :
- Jump !!!
... i mężczyzna, który przed chwilą żegnał się z życiem siedział na dachu autobusu.
Strażakom, którzy przybyli chwilę po autobusie ratunkowym, nie pozostało nic innego jak przystawić do autobusu krótką drabinkę i sprowadzić szczęśliwie ocalonego na ziemię. Wcześniej jednak musieli załatwić jakieś ubranie, bowiem mężczyzna był goły jak święty turecki. Pożar zastał nieszczęśliwca pod prysznicem. A niecodzienna historia zdarzyła się w miejscowości Braintree w hrabstwie Essex.
Inne tematy w dziale Rozmaitości