Trinity College ( College Świętej Trójcy ) w Dublinie to najbardziej prestiżowa wyższa uczelnia w Irlandii założona w 1592 roku z polecenia Elżbiety I. Zadaniem uczelni - jak wynika z dokumentu założycielskiego - było " chronienie protestanckiej młodzieży, przed zainfekowaniem papiestwem " College powstał na terenie skonfiskowanego klasztoru Augustianów i był przeznaczony wyłącznie dla studentów - protestantów. Pierwszy katolik przekroczył progi Trinity College w roku 1970. Nieco lepiej uczelnia potraktowała kobiety, które mogły podjąć tu naukę już w roku 1904. Najwybitniejszymi absolwentami Trinity College byli min. Jonathan Swift, Samuel Beckett - laureat literackiego Nobla, pisarz i mówca Edmund Burke, poeta Oscar Wilde czy irlandzki filozof George Berkeley. W uczelnianej Old Library przechowywane są najcenniejsze irlandzkie relikwie : najstarsza irlandzka harfa - symbol Irlandii, dokument proklamujący Republikę Irlandzką oraz tzw. Księga z Kells - iluminowany manuskrypt powstały ok. 800 roku, najcenniejszy zabytek irlandzkiego chrześcijaństwa, zawierający tekst czterech Ewangelii. Księgę z Kells można obejrzeć za jedyne 10 euro po odstaniu 2 godzin w kolejce.
Old Library i Fellow`s Square
Nie bardzo wiem czy mogę o tym napisać ?
Rzecz dotyczy jednego z wykładowców Trinity College, matematyka i lekarza Samuela Haughtona żyjącego w latach 1821 - 1897. Skoro jednak uczelnia jest dumna ze swojego wykładowcy, dodatkowo notka biograficzna wisi na eksponowanym miejscu w więzieniu Kilmainham, więc nie będzie z mojej strony niczym zdrożnym jesli parę zdań o tym irlandzkim omnibusie skreślę. Samuel Haughton był autorem patentu zwanego " long drop " powstałego po wielu latach przemyśleń i badań ( mam nadzieję, że nie eksperymentów ) Patentu powstałego w oparciu o wiedzę matematyczną i medyczną tego wieloletniego szefa Irlandzkiej Akademii Królewskiej i sekretarza Irlandzkiego Królewskiego Towarzystwa Zoologicznego. O ile gilotyna jest praktyczną realizacją rewolucyjnej idei " Egalite " to long drop był krokiem w kierunku bardziej miłosiernego sposobu skracania życia różnej maści złoczyńcom, głównie mordercom.
Sposób wykonywania kary śmierci wypracowany przez stulecia był prosty jak sznur i pętla. Ludzi z gminu wieszano, ludziom szlachetnie urodzonym rezerwowano scięcie. Co lepsze ? oto jest pytanie. Stąd gilotyna : od czasów francuskiej rewolucji wszyscy byli równi i wszyscy trafiali pod gilotynę, jeśli taka potrzeba zachodziła. Wieszanie w porównaniu ze sprawną gilotyną - pochwałą nowoczesności - było czynem barbarzyńskim. Wykonywane w obecności rozradowanej, piknikującej gawiedzi było czymś co nie przystaje do czasów nowoczesnych. Źle założona pętla, zbyt gruby sznur, kat z niewielką praktyką, wszystko to sprawiało, że nieszczęśnik zawisł czasem na żuchwie, tętnice transportujące krew do mózgu pozostawały drożne, krtań otwarta, więc piknik i egzekucja przedłużała się nawet do dwóch godzin. Tyle czasem wisiał nieszczęśnik, nim zdecydował się opuścić piknikujących z jego powodu ziomków.
Na przełomie XVIII / XIX wieku rodzą się nowe teorie penitencjarne, niektórzy zamiast poddawania skazańca dodatkowej, uciążliwej represji - nie przynoszącej żadnych efektów wychowawczych - chcą widzieć w więzieniach miejsca gdzie resocjalizuje się więźnia. Prawo się liberalizuje, parlamenty niektórych krajów ogłaszają akty prawne dotyczące polityki karania przestępców, regulujące zasady odbywania kary pozbawienia wolności. Pierwszy akt prawny dotyczący więziennictwa, czyli Penitentiary Act zostaje wprowadzony w Wielkiej Brytanii w roku 1779. Skazanych na karę śmierci systematycznie ubywa, jednak nie wszystkim się udaje i niektórzy trafiają w ręce kata, kończąc w sposób podany powyżej, czyli wśród piknikujących, stojąc czasem na wozie z pętlą na szyi, a zadaniem kata było jedynie strzelić z bata i krzyknąć wiśta ! wio ! Tak kończyło wielu złoczyńców. Ostatnią publiczną egzekucję wykonano w Wielkiej Brytanii w 1868 roku.
W roku 1873 pojawia się Samuel Haughton ze swoim patentem. Od tej pory, do ostaniego dnia, karę śmierci w Wielkiej Brytanii wykonywano w sposób zarekomendowany przez wykładowcę Trinity College. Szafot wyposażony w zapadnię uruchamianą dźwignią, długi sznur z pętlą, resztę dopełniała opadająca masa ciała skazańca, powodując przerwanie rdzenia kręgowego. Śmierć następowała natychmiast, a gawiedź zastępował obecny przy egzekucji reporter, który następnego dnia zdawał relację w miejscowej prasie, wykonana kara śmierci musiała spełnić swoją rolę wychowawczą.
Zapadnia w więzieniu Kilmanhaim w Dublinie
Aby jednak nie dochodziło do dekapitacji z powodu zbyt dużej masy ciała i zbyt długiej liny, Haughton odpowiedzialny naukowiec - matematyk, jednocześnie medyk, przygotował specjalne tabele, w których masa ciała skorelowana była z długością sznura. Teraz wszystko poszło gładko, wszyscy byli usatysfakcjonowani, oprócz skazańca ma się rozumieć, ten miał zawsze pod górkę.
Od tej pory kat - do niedawana - zwykły, tępy łamacz kości był już urzędnikiem Home Office, który co jakiś czas otrzymywał list w szarej urzędowej kopercie, zakładał cylinder, brał neseser, zamiast dokumentów wkładał doń pętlę i udawał się do wskazanego przez Home Office więzienia, gdzie miał zagwarantowane wyżywienie i jeden nocleg w celi wskazanej przez naczelnika więzienia. Kat przybywał zawsze w przeddzień egzekucji, z jednego powodu : większość katów była alkoholikami i czasem się rozklejali, czasem przychodzili do więzienia narąbani, a wiadomo że nikt nie lubi, aby wieszał go ktoś narąbany. Poza tym była jeszcze robota do zrobienia. Kat ważył skazańca i korzystając z tabeli Haughtona ustalał długość liny. Potem z pomocnikiem wypełniał worek kamieniami do wagi równej wadze skazańca, podwieszał worek i uruchamiał zapadnię, jeśli wszystko poszło jak należy, kat wracał pod celę, jadł kolację i szedł spać. No bo co może robić wolny człowiek w więzieniu ? Regulamin wykonania kary śmierci wydany przez Home Office zakładał, że wyprowadzenie z celi i uruchomienie zapadni musi się odbyć w czasie nie dłuższym niż 3 minuty, trzeba było się uwijać, a tu skazaniec nie chce współpracować. Robota naprawdę nie była łatwa ani lekka, przy tym słabo płatna. Za wykonaną egzekucję kat otrzymywał równowartość dzisiejszej średniej tygodniówki. Dlatego każdy kat musiał niestety dorabiać na boku. Czasem zdarzało się, że kat po robocie w pubie nieopadal więzienia, kontynuował balangę, kroił linę na plasterki i sprzedawał zainteresowanym po ćwierć szylinga. Nawet taki mały fragmencik liny przynosi szczęście o czym wiedziano już dawno. Tak po krótce wygląda historia patentu wykładowcy Trinity College Samuela Haughtona. Z dobrodziejstwa wynalazku Haughtona mogli skorzystać i przekonać się o jego niezawodnym działaniu min. prominentni urzędnicy III Rzeszy skazani w Procesie norymberskim.
Dublin. Więzienie Kilmanhaim
Inne tematy w dziale Rozmaitości