Siukum Balala Siukum Balala
1370
BLOG

Z cyklu Wasz człowiek w Brukseli: Pijąc z Brueglem ( 1 )

Siukum Balala Siukum Balala Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 135

Gini, która pewnie nie zna tego browaru

image


Czegóż to pijak nie wymyśli, aby znaleźć usprawiedliwienie dla swoich niezdrowych przyzwyczajeń. Samego Bruegla do niecnych planów zaprzęgnie, byle tylko jego zachowanie nie wyglądało na zwykłe zalewanie mordy, a na " wyższyj urobień kultury " - jak mawiali towarzysze radzieccy, niosący żagiew dobrobytu. Oczywiście nie chodzi mi o Bruegla Piekielnego, choć małżonka moja Zofia twierdzi, że dla mnie jest już kocioł tam na dole uszykowany. Mnie to jednak specjalnie nie martwi, bo dla mnie nawet po śmierci będzie szeroka oferta pracy. Ja mam uprawnienia na kotły wysokoprężne typu W - 1 ( walczak ) Oni mnie sami do piekła zapotrzebują i to na specjalnych warunkach, na kontrakt. Owszem, Bruegel Piekielny też sporo uwagi poświęcił osobom trunkowym i piciu, jednak w przeciwieństwie do ojca nie dostrzegał w tym zabawy, ani niczego radosnego, przyjemnego, czy budującego. Nie chodzi mi również o Bruegla Aksamitnego. Bratki, kwiatki i rabatki nigdy mnie nie kręciły. Owszem  czasem runąłem między kwiaty polskie, między malwy, piwonie i georginie, ale nie zawsze. Tylko wówczas,  gdy nie mogłem wczołgać się na werandę. Oczywiście wiadomo, że chodzi mi o Bruegla Chłopskiego, który ślub brał w Brukseli, tu przeżył dość płodny okres swojej twórczości i tu spoczął w kościele Notre Dame de la Chapelle.


Temat na dzisiejszą notkę jest tak obszerny, że wykasowanie wszystkich notek na tym blogu i udostępnienie miejsca na nowy materiał nie pozwoliłoby  zmieścić wszystkiego. Postaram się jednak ograniczać i może uda mi się zmieścić w dwóch notkach. Kilka obrazów Petera Bruegla - z kategorii  malarstwa rodzajowego - doskonale koresponduje z tematem notki. Oczywiście nie chodzi mi o " Sianokosy " czy " Żniwa " choć ten drugi obraz jest tak piękny i sugestywny, że czuje się sierpniowy żar, słychać osełki i miarowe - szurrr... szurrr... szurr, kosiarzy.


image


Żniwami jednak zajmować się nie będziemy, od tego jest kombajn " Bizon " czy jeszcze lepszy radziecki kombajn " Niwa " Plączą mi się po głowie obrazy Bruegla : Chłopskie wesele, Walka karnawału z postem, Zabawy dziecięce, Taniec wieśniaków, czy Wino w dniu świętego Marcina. Ja na swój użytek nazywam te obrazy " nowoczesnymi "


image


Spójrzmy na te obrazy nie okiem konesera, bo nie jesteśmy koneserami. Nie jesteśmy paryskimi, ani nawet krakowskimi marszandami. Oczywiście nie jesteśmy też znanymi warszawskimi marszandami w rodzaju Wojtka Fibaka, który na zapleczu swojej galerii egzaminował kandydatki w zakresie Ars Amandi, czyli tzw. buzi - buzi. Kiedy sobie pomyślę, że tacy ludzie byli w komitecie wyborczym prezydenta Komorowskiego to jestem trochę zgorszony. Jestem dodatkowo zgorszony tym, że prof. Środa, pani Janda, czy Kazia Szczuka -  członkinie tego samego komitetu - publicznie nie wyraziły oburzenia. Czyżby oni byli aż tak lichej próby ?


Porzućmy raz na zawsze polskie kołtuństwo spod znaku czekoladowego orła i wróćmy do prawdziwej sztuki. Odrzućmy wszystko to na co zwracają uwagę znawcy malarstwa. Nie szukajmy w obrazach czyichś wpływów, nie zwracajmy uwagi na kompozycję, techniki malarskie, czy wreszcie moralizatorstwo, a nawet bruegelowskie filozofowanie, które tam oczywiście jest. Spójrzmy na te obrazy okiem zwykłego człowieka. Tam jest takie nagromadzenie szczegółów, postaci, ludzi w swoich codziennych, rutynowych zajęciach. Ludzi ciężko pracujących, jedzących posiłki, ludzi bawiących się, dokazujących, a nawet jadących po bandzie - jakbyśmy dziś powiedzieli.


image


Te obrazy są żywe, tam się coś dzieje, tam jest akcja. Oglądamy prawie kroniki filmowe z czasów Bruegla. Zobaczymy, że ci ludzie są dokładnie tacy sami jak my. Różnica w paru technicznych gadżetach, których  używamy my, a o których oni nie mieli pojęcia. Bawimy się w ten sam sposób. Pijemy tak samo, tańczymy tak samo, zataczamy się tak samo, a jak przypili to na jednym obrazie zauważymy, że dwóch gości za winklem w najlepsze sobie siusia. Ręka do góry, kto tego nie ćwiczył ? Cóż prymat fizjologii nad savoir - vivrem. Nie każdy ma taki charakter i jest takim twardzielem jak Tycho de Brahe, żeby savoir - vivre uznać jednak za ważniejszy. Przegrał. Umieranie z powodu zakorkowania pęcherza to żadna przyjemność. O wiele praktyczniejsi byli mieszkańcy Monachium, gdzie - jak mówią źródła historyczne - istniały piwiarnie z kamienną rynienką biegnącą pod stołem, która pozwalała na biesiadę 24h, bez odrywania się od glinianego kufla. W czasach kiedy nie nosiło się bielizny, taka karczma to była prawdziwa wygoda.


image


Temat notki nam wypłynął. Na wymienionych obrazach, zawsze gdzieś tam dostrzeżemy kufle i dzbany z piwem. Jesteśmy w Brukseli, tu picie piwa jest traktowane z takim samym namaszczeniem jak picie wina - po sąsiedzku - we Francji. Jednym z niemożliwych do zrealizowania ludzkich pragnień jest podróż w czasie. Wymyślamy jakieś protezy w rodzaju rekonstrukcji historycznych, zabaw w przebierańców i tym podobnych wygłupów, ale to jak napisałem wyżej, protezy, namiastki.


image


Jednak piwna podróż w czasie jest dziś jak najbardziej możliwa. Napić  się takiego piwa jak na obrazach Bruegla  ? A dlaczego nie ? kto wolnemu człowiekowi zabroni ? Jak długo będziemy jeszcze pić takie piwo ? nie wiem. Ostatnim browarem w Europie warzącym piwo dokładnie jak w czasach Bruegla działa jeszcze w Brukseli przy Rue Gheude 56. Browar Cantillon w Anderlecht to browar, warzący piwo metodą tzw. spontanicznej fermentacji. Takiej metody używa ludzkość od 6000 lat i takiej metody używa trzecie już pokolenie piwowarów Cantillonów... i do tego browaru udamy się w najbliższym czasie. Może jutro ? nie wiem. Jutro sobota trudny, piwny czas. Zobaczymy.


image


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości