Siukum Balala Siukum Balala
1924
BLOG

Mój pierwszy shoti

Siukum Balala Siukum Balala Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 84

image

Korderit gotowy do akcji 

Ze słonecznej Italii nadszedł wreszcie długo oczekiwany baking stone, czyli po prostu kamień do wypiekania pizzy. Nie o pizze tu jednak chodzi. Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem uruchomienia produkcji gruzińskiego chleba shoti. Najlepszego chleba swiata. Piec do wypieku, czyli " tone " mógłbym od biedy wybudować w ogródku. Jednak po uruchomieniu produkcji mógłby zjawić się w ogródku Community Support Officer i poinformować mnie, że budowa wyrzutni rakiet V1 jest w Wielkiej Brytanii surowo zabroniona, przy okazji mógłby nałożyć mandat karny. Dlatego na razie piec tone musi zastąpić mi włoska płytka z korderitu. Zanim zacząłem badać na czym polega rzecz z tymi kamieniami piekarskimi, sądziłem że wystarczy zwykły kamień. Chciałem nawet kupić w sklepie z materiałami budowlanymi zwykłą płytkę granitową. 

Okazuje się, że diabeł tkwi jak zwykle w szczegółach. Korderit to minerał niezwykły. 

Z racji ułożenia kryształów ma fantastyczną możliwość rozprowadzania ciepła tylko w jednym kierunku. Do góry, do naszego wypiekanego ciasta. Inną niezwykłością tego kamienia, wynikającą z ułożenia krzyształów jest możliwość zmiany barwy w zależności od kierunku padającego światła i tu dochodzimy do innych zastosowań dla korderitu. 

Otóż jest to słynny kamień Wikingów, zwany kompasem Wikingów, który pozwalał na żeglugę przy zachmurzonym niebie. W końcu pływać sobie do Ameryki i z powrotem - ot tak - bez kompasu nie każdy da radę. Nawet Anglik zawołany eksplorator i wytrawny żeglarz. Choć umiejętność pływania bez kompasu udowodnił kilka lat temu pewien Anglik, którego straż przybrzeżna określiła największym idiotą w całej historii żeglugi. Otóż żeglarz ów skonstatował, analizując mapy, że Wielka Brytania jest wyspą. Płynąc zatem w jednym kierunku, mając brzeg w zasięgu wzroku, opłynie Wyspy Brytyjskie i wypływając z Plymouth dopłynie do Plymouth po pewnym czasie. No normalny Magellan. Wyruszył ze Słońcem, Słońca się trzymał, trzymał się również brzegu. Wyekwipowany był należycie w żywność, ciepłą odzież i kilkaset litrów paliwa. Z wyliczeń wynikało, że paliwa starczy na jakiś czas, a jak się skończy to są przecież po drodze porty, gdzie zaopatrzy się w paliwo. Płynął najpierw ze Słońcem grzejącym w prawy policzek, znaczy się na wschód, kiedy ląd zaczął się kończyć oddał ster w prawo i Słońce znalazło się za plecami. Wpłynął na Morze Północne, motor terkotał radośnie, brzeg z lewej burty. Szedł na północ. Szedł wzdłuż brzegu, cały czas bacznie go obserwując. Kiedy opadał z sił kotwiczył, krótki sen i znowu wahta. Tak minął Norfolk. Niestety pogoda w Anglii polega na tym, że Słońce czasem zawodzi. Zawodzi również księżyc i gwiazdy. Tu nie możesz być kochankiem Wielkiej Niedźwiedzicy. Minął Norfolk, mgła że aż w oczy szczypie. Jednak dzielny nasz żeglarz cały czas trzymał się brzegu i żeglował, żeglował ku Szkocji, gdzie miał zamiar, zgodnie z mapą oddać ster w prawo i płynąć w kierunku upragnionego Plymouth. Płynął pośród mgieł i wiatrów, cały czas mając w zasięgu wzroku ląd. Wreszcie po trzech dniach skończyło się paliwo, portu jak nie było tak nie było, a łodź zaczęła niebezpiecznie dryfować na pełne morze. Co gorsza nie był to łagodny Atlantyk tylko wściekłe Morze Północne. 

Wszystko zakończyło się szczęsliwie, choć mijane statki nie zwracały początkowo uwagi na nieszczęśnika. Dopiero jakiś przytomniejszy oficer na mostku zauważył, że coś z naszym " magellanem " jest nie tak i zawiadomił Search & Rescue Force. 

Wówczas padły wspomniane słowa dowódcy zespołu ratunkowego. 

- Nigdy w życiu nie spotkałem na pełnym morzu takiego idioty. 

Okazało się, że na łodzi nie ma radia, rakietnicy, rac, żadnego dodatkowego sprzętu ratunkowego, o jakichkolwiek podstawowych choć przyrządach nawigacyjnych, nie wspominając. Za wszystko miał wystarczyć kontakt wzrokowy z brzegiem. Niestety wszystko okazało się złudne. Wpłynął nieszczęśnik w jakąś zatokę poniżej Hull i kręcił się w kółko pośród mgieł cały czas trzymając się brzegu. Niestety nie miał nawet płyki korderitowej, która być może uratowałaby honor niedoszłego Wikinga. 

Ja płytkę mam, chleb shoti wyszedł optycznie rzecz biorąc - jak na pierwszy raz - przyzwoicie.

image

Z konsystencją ciasta wstrzeliłem się znakomicie. Ciasto na shoti ma być tak elastyczne jak zegarki na obrazie Salvadora Dali.

image

Smak shoti jeszcze nie taki jak w Batumi i Tyflisie, ale cenę 80 tetri, zważywszy niskie koszty własne, uda mi się utrzymać. Żona mnie nie zganiła, znaczy się wszystko przede mną. Świat też nie od razu został opłynięty, ani Wyspy Brytyjskie. A korderit zachowuje się tak jak w instrukcji. Ciasto rzucone na rozgrzaną do 240 stopni płytkę błyskawicznie się podnosi i pięknie rumieni.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości