
Arcachon jest dla Bordeaux tym czym Sopot dla Trójmiasta, tym czym Blackpool dla NorthWest, czym Ostenda dla władców Belgii, a nawet tym czym Jurata dla blogera echo24. Arcachon jest kurortem. Jednak kurortem bijącym na głowę wszystkie wymienione wyżej kurorty, no może poza Juratą, gdy gości w niej nasz salonowiec. Arcachon oferuje bowiem nieporównanie więcej atrakcji.

Kasyno

Teatr


Oferuje oczywiście to co wszystkie kurorty, czyli kasyna, salony gier, kafejki, boutiki, restauracje, lokale lżejsze i cięższe. Także obszerną, kilkukilometrową plażę, a nawet molo kościelne wyświęcone przez jego eminencję arcybiskupa Bordeaux. Co w świeckiej Francji może nieco dziwić.



Arcachon. Notre Dame
Zatoka Arcachon oferuje żeglarstwo dla mniej zaawansowanych, dla śmiałków 2 mile dalej otwarta, nieprzewidywalna Zatoka Biskajska i Atlantyk.



- Poproszę łódkę drugą z prawej, na środkowej półce

Miłośnicy ptactwa mogą w zatoce Arcachon podglądać większość migrujących do Afryki europejskich ptaków. Miłośnicy surfingu znajdą najlepszą falę w Europie. W końcu to w nieodległym Biarritz zaczęła się moda na deskę. A dla kuracjuszy, którzy chcą by na urlopie nie było niczego, ogromna góra piasku, czyli Wydma Piłata. 60 milionów metrów sześciennych piasku o identycznej granulacji. Wysoka na 117 metrów, szeroka na 500 i długa na 2700 metrów. Każdego roku " pożera " od 3 do 5 metrówa lasu.



Tam naprawdę nie ma niczego prócz chłoszczącego piasku i wściekłego biskajskiego wiatru. Piach, piach, piach. No, ale przecież nie będę pisał notki o piasku, knajpach, lokalach ze striptisem, czy wręcz o lupanarach, kiedy obiecywałem przed wyjazdem do Bordeaux, że notki z Francji będą " haute culture " Tylko, że się nie da, bo ta francuska kultura, taka frywolna, tak w tych falbanach tancerek z Moulin Rouge skryta, że pominąć tego - pisząc o wysokiej kulturze - po prostu się nie da. Najznamienitszym bowiem gościem Arcachon, przez długie lata, był upadły hrabia Henri Marie de Toulouse - Lautrec. Jak zatem pisać o Toulouse - Lautrecu nie wspomniawszy o burdelach, prostytutkach, kurtyzanach, burdelmamach i alfonsach. O podejrzanym towarzystwie Montmartru, o knajpach i spelunach kiepskiej reputacji i o zielonkawym absyncie, jeszcze gorszej reputacji. Biedny, nieszczęśliwy człowiek, upadły arystokrata, dotknięty kalectwem, posmakował wszystkiego co oferował paryski fine de siecle. Kaleki, nieatrakcyjny mężczyzna, a w środku wielki artysta, wrażliwa istota, inteligentny, dowcipny, dobry człowiek. Facet, który ze zwykłego plakatu, ze zwykłego anonsu potrafił zrobić sztukę przez duże " S " Na to trzeba być artystą. Toulouse - Lautrec był ofiarą kazirodczego związku, od dziecka cierpiał na łamliwość kości, potem kości udowe przestały rosnąć i wzrost artysty zatrzymał się na 140 cm. Miał ogromne problemy z poruszaniem się już jako dziecko. Prof. Hartman powinien pochylić się nad tym przypadkiem i głęboko się zastanowić. Nie po to ewolucja wykształciła efekt Westermarcka, by rodzeństwo mogło cieszyć się wspólnym potomstwem. Skutki tego bywają opłakane. W przypadku Lautreca, było to pasmo udręki, trwające całe życie artysty. Na wszystkie cierpienia jedynym remedium była woda i zatoka Arcachon, tu mógł pływać nie troszcząc się o obolałe nogi. Każde wakacje spędzał z matką w kurorcie, wuj Lautreca był prefektem departamentu Żyrondy. Tu mógł dorównać sprawnym, normalnie rozwiniętym kuzynom. W poźniejszym okresie nauczył się żeglować i też okazał się w tym kierunku utalentowany, bowiem zwyciężył w kilku regatach. Miał talent do płótna na blejtramie i do płótna rozpiętego między gaflem i bomem. Niestety potem przyszedł absynt, alkoholizm, syfilis i gorszenie na ulicach Arcachon statecznych matron i nad wyraz poważnych przedstawicieli burżuazji z miasta Bordeaux. Śladem po pobycie Toulouse - Lautreca w Arcachon jest aleja jego imienia, hotel Grand " Richelieu " gdzie zwykle się zatrzymywał.

Grand Hotel
Niestety willi " Bagatelle " w której również bywał nie znalazłem z braku czasu i z powodu nawału spraw do zobaczenia. Może następnym razem ?

Kariera Arcachon jako kurortu zaczęła się od wizyty cesarza Napoleona III, który spędził w miasteczku wakacje roku 1863. Ten facet miał rękę do kreowania kurortów światowego kalibru. Przyjechał parę razy do Biarritz, potem zbudował pałac i szast - prast, biedna wioska rybacka staje się jednym z najdroższych kurortów Europy. Potem przyszła kolej, łatwość podróżowania i wiara w ozdrowieńczą moc bryzy i nadatlantyckich pinii. O kurortach Napoleona III dowiedzieli się Prusacy, też chcieli sobie odpocząć i w roku 1870 popsuli cesarzowi cały ten turystyczny biznes.

Arcachon. Dworzec kolejowy
Arcachon nazywane jest miastem " Czterech pór roku " choć Vivaldi tu nie bywał.
Cztery dzielnice Arcachon nazywają się kolejno : Wiosna, Lato, Jesień i Zima.
Nasycenie willami i domami letniskowymi wprost nie do wyobrażenia. Architektura także. Całkowity odjazd, mix totalny, eklektyzm i niczym nie krępowane fantazje architektów - od gotyku po styl mauretański, po drodze wszystkie inne epoki, oraz styl japoński.




Mieli dziadkowie fantazje... no i pieniądze oczywiście. Cztery dzielnice, cztery pory roku, choć jak wspomniałem Vivaldiego tu nie było. Mieszkał za to powinowaty Debussy`ego i to jemu zawdzięczamy najpiękniejszą willę w dzielnicy " Zima " Musiał być wielkim admiratorem twórczości Aleksandra Dumasa - syna ( również bywał w Archachon ) bo dedykował pisarzowi willę, która miała być biblioteką i miejską czytelnią.




Villa " Alexander Dumas "
Niestety jak to z bogatymi bankierami bywa, po śmierci zaczyna się kłótnia o spadek i willa Aleksandra Dumasa nigdy nie stała się miejską biblioteką. Przy okazji wprowadza w błąd, bowiem spora część turystów pielgrzymuje - w swoim przekonaniu - do willi Aleksandra Dumasa. Niestety zmarł w tym samym roku, w którym ukończono willę jego imienia i nigdy nie było mu dane oglądać półki z " Damą kameliową "
Na taką to zmiksowaną francuską " haute culture " natknąłem się w miasteczku Arcachon.

Hotel na wąską kieszeń







Ślub w merostwie

Czytelniku chcesz zachować żonę, rodzinę i pracę, nie pij wódki " Pyla"
Pyla w dialekcie gaskońskim znaczy Piłat. A wiemy jak ten łajdak potrafi sponiewierać.
Inne tematy w dziale Rozmaitości