To, co dzieje się obecnie w Polsce, to przypomina rządy już autorytarne na Węgrzech. Faktycznie pan Kaczyński słowa dotrzymuje i tworzy w Warszawie Budapeszt. Próba niszczenia niezależnych mediów jest tego przykładem. Ten pan nie dopuszcza do siebie myśli, że coś, lub ktoś, może myśleć i mówić coś innego niż on. Dlatego niezależne media są solą w oku pana prezesa. Ale to nie jest żaden wyjątek w polityce, bo wszyscy politycy z dyktatorskim zacięciem zawsze walczą z niezależnymi mediami. Ma być tylko jedna linia głoszonych "prawd" i to wieści akceptowanych przez władzę. Dzisiaj słyszymy, że ma to być składka na rzecz innych podmiotów, ale nie trzeba nawet logicznie myśleć – wystarczy zwykły, chłopski rozum, by zrozumieć cały fałsz takiego twierdzenia. Mają płacić podatek od reklam tylko media niezależne – media rządowe płacić takiego haraczu nie będą i na dodatek TVP dostaje jeszcze zastrzyk finansowy w postaci abonamentów i dotacji rządowych w wysokości 2 MILIARDY rocznie. Czyli chodzi jedynie o obciążenie daniną media, które nie godzą się z linią głoszoną przez rządzących i za to są karane. To jest kalką postępowania pana Orbana na Węgrzech, bo tam też zastosowano taką procedurę w wyrugowaniu z medialnego rynku media opozycyjne. Przedtem podatkami osłabiono kondycję finansową tych mediów, by za grosze wykupili te media oligarchowie sprzyjający obecnemu rządowi na Węgrzech. Propaganda węgierskich władz uzasadniała to zmuszeniem wielkich korporacji medialnych do płacenia podatków, vide Google, ale w końcu okazało się, że ten koncern nie zapłacił nawet jednego forinta – zapłaciły zaś media będące w opozycji do władzy. W Polsce widocznie chce władza zrobić coś podobnego, ale strajk mediów pokazał, że walka z mediami opozycyjnymi będzie trudna i zapewne przyczyni się do konfliktu wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Już pan wicepremier Gowin odniósł się do tego projektu sceptycznie.
Każda podwyżka podatków przyczynia się do spowolnienia gospodarki, a w tym przypadku jest jeszcze gorsza sytuacja, bo opodatkowanie dotyczy reklam. Stara zasada mówi, że jedna złotówka wydana na reklamę to 7 złotych dodatkowego wzmocnienia budżetu danego kraju. W polskim przypadku obłożenie podatkiem reklamy przyczyni się do wzrostu cen poszczególnych artykułów, bowiem poniesione koszty przez reklamodawców zostaną przełożone na ceny produktów. Stracą więc przede wszystkim klienci i znowu będzie sytuacja podobna do tej, kiedy rząd wprowadził podatek bankowy. Według pisowskiej propagandy miał ten podatek uderzyć w banki, co miało przynieść poklask dla władzy, a okazało się, że ten podatek banki scedowały na swoich klientów i to klienci tych banków poniosły ten podatek, płacąc więcej za różne bankowe usługi. Czyli znowu "kowal zawinił, a Cygana powiesili'. Do tego dochodzi fakt, że jest to osłabienie tzw. czwartej władzy, a to jest przecież na rękę każdej z trzech władz. Te władze mogą się przecież dogadać i to mamy dzisiaj, kiedy rządzący starają się podporządkować wymiar sprawiedliwości i dlatego istnienie niezależnych mediów może być kontrolą tych trzech władz. PiS stara się podporządkować i tę czwartą władzę, by już nie było nikogo, kto mógłby pokazywać afery, nadużycia władzy czy zwykły nepotyzm. Tego chce każda władza autorytarna!
Inne tematy w dziale Polityka