Szanowni Państwo, dzisiaj dwie ważne wieści obiegły Polskę; jedna to pan Kołodziejczak z Agrounią w KO i druga to rezygnacja Zjednoczonej Prawicy z powołania tej haniebnej komisji na podstawie lex Tusk. Po ujawnieniu sojuszu KO z Agrounią w Zjednoczonej Prawicy nastał wielki strach. Widać było jak obecna władza szuka haków na pana Kołodziejczaka, chociaż, jak mówił pan Kołodziejczak, w ostatnich dniach był namawiany przez polityków obecnej koalicji do współpracy i wówczas jakoś jego zachowanie i wypowiedzi nie były przeszkodą. Dzisiaj PiS wypomina przewodniczącemu Agrounii jego wypowiedzi i stara się zrobić z tego człowieka politycznego chuligana. I to przypomina jak wyrażał się pan Kaczyński o Samoobronie, że to warchoły, by następnie nawiązać z tym ugrupowaniem koalicję. Dlatego śmiesznym wydaje się ten atak na pana Kołodziejczaka, jeśli PiS w swojej politycznej historii zawiązywał podobne koalicje. Pamiętamy jak pisowski poseł korumpował posłankę z Samoobrony, panią Beger, i nawet obiecywał, że zostanie sekretarzem stanu a i jej długi zostaną opłacone. Nawet do takiej korupcji dochodziło w historii tej partii o zwodniczej nazwie Prawo i Sprawiedliwość. Nie dowiedzielibyśmy się o tym zdarzeniu gdyby nie dziennikarze z TVN-u, do których zwróciła się pani Beger i oni nagrali to skandaliczne zdarzenie. I dzisiaj ci politycy Zjednoczonej Prawicy mają czelność krytykować innych za to, co sami latami czynili. Zarzutem w stosunku do pana Kołodziejczaka jest to, ze niszczył unijną flagę. A, co zrobiła z tą flagą czołowa polityczka Zjednoczonej Prawicy? Ona nazwała tę flagę szmatą i chciała ją podrzeć. Nawet pan red. Jastrzębowski był zbulwersowany wypowiedzią tej Pani w sprawie unijnej flagi. I takie stanowisko polityczki związanej z własną opcją polityczną nie radzi akolitów pana Kaczyńskiego. Ale, jeśli nie razi, to niech ci politycy nie pouczają innych w takiej właśnie sprawie i nie tworzą z tego politycznego zarzutu.
Od kilku miesięcy polskie społeczeństwo było epatowane ustawą lex Tusk. To miało pogrążyć pana Tuska, a do tego już od pewnego czasu przygotowywany serial o nazwie „Reset”. Serial w TVP Info był emitowany, ale żadnego wrażenia na większej części polskiego społeczeństwa nie uczynił, słupki sondażowe nie poszybowały w górę. A na dodatek krytyka tej niekonstytucyjnej i hańbiącej Polskę ustawy, która zbulwersowała demokratów w Polsce, Europie i na świecie. Również Amerykanie wyrazili swoje zastrzeżenia odnośnie tej ustawy. Amerykańska ambasada wprost otwarcie krytykowała ten prawny bubel a pan ambasador Mark Brzeziński, wraz z pracownikami ambasady, wziął udział w Marszu 4 czerwca. A przecież ten Marsz był również protestem przeciwko tej hańbiącej ustawy. Unia Europejska również zwróciła się do polskich władz o wycofanie się z tego bezprawnego aktu prawnego, ale nasz rząd niby nic sobie z tego nie robił. A jednak w końcu ustami pana posła Arcta zrezygnował z tej komisji w tym roku. Widocznie zbyt wcześnie to ogłosił, bo spin doktor pan Bielan zaczął to nieudolnie prostować, ale mleko już się wylało i już zdążył pan Tusk wykpić tę ustawę i jej twórców za wysmażenie takiego bubla. I okazało się, że jednak te rosyjskie wpływy aż takie ważne nie są, bo teraz najważniejszym się stało równie nieudaczne referendum. Czyli ludzie już nie dowiedzą się czy ktoś działał w Polsce na zlecenie Rosjan, ale będą musieli iść na wybory i potwierdzić to, co wszyscy myślą i przy czym nie ma żadnych różnic. Ale PiS nie zgodził się na jakiekolwiek inne pytania stawiane przez opozycję. Dlaczego? Jeśli ma być to krajowe referendum czyli to najważniejsze, to może warto by było zapytać ludzi o faktycznie sporne sprawy, np. związane z dostępności kobiet do aborcji? Warto też byłoby zapytać czy mogą politycy przejmować nieruchomości Skarbu Państwa? Jest tyle pytań, które faktycznie spełniłyby założenia prawdziwego referendum, ale PiS zechciał zadać pytania, na które jest jedna odpowiedź, która faktycznie jest tezą w tym każdym pytaniu. Czyli PiS sam sobie kładzie kłody pod nogi.
Inne tematy w dziale Polityka
