Iga Świątek zajmuje 17. miejsce w rankingu WTA. Fot. PAP/EPA
Iga Świątek zajmuje 17. miejsce w rankingu WTA. Fot. PAP/EPA

Iga Świątek była podłamana. Stawiała sobie pytania: "czy tenis jest dla mnie?"

Redakcja Redakcja Tenis Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Najlepsza polska tenisistka miała chwile zwątpienia, a przed French Open zastanawiała się, czy kontynuować karierę. Iga Świątek napisała, jak trudne jest mentalne podejście w karierze sportowca. 

Zwycięstwo w Wimbledonie w październiku 2020 roku w singlu, znakomita gra i dotarcie do półfinału w deblu French Open. Siedemnasta lokata w rankingu najlepszych tenisistek świata WTA. Te sukcesy w zawrotnej karierze Igi Świątek nie byłyby możliwe, gdyby nie współpraca z psycholog Darią Abramowicz. Polska "rakieta" opowiedziała "WP Sportowym Faktom", jak ważny jest kontakt ze specjalistką w jej codziennym życiu. 

- Nigdy o tym nie mówiłam. Wszyscy dziennikarze pytali o sukces. Nikt nie zapytał, co było najtrudniejsze. Gdy wróciłam z turniejów w USA i Rzymie, trenowałam tak mocno, że często pracowałam po siedem minut na zadyszce. Przez większość sezonu grałam dobrze podczas przygotowań, ale nie potrafiłam tego przenieść na turnieje. To był trudny czas. Do tego stopnia, że zastanawiałam się nawet, czy tenis naprawdę daje mi szczęście. Liczyłam, że na French Open poczuję się lepiej. A przed turniejem było tylko gorzej - relacjonuje Świątek. 

- Płakałam co kilka dni. Zastanawiałam się, czy tenis jest dla mnie. Tuż przed French Open usiadłam w szatni z Darią i powiedziałam, że może się wypaliłam. Po długiej rozmowie wreszcie pomyślałam: chyba gorzej być nie może - zaznaczyła tenisistka. Zawodniczka sama siebie musiała przekonać, że gra dla siebie i własnej przyjemności, a błędy zdarzają się każdemu zawodnikowi w sporcie. 

- Byłam przytłoczona oczekiwaniami. Narzuciłam ich na siebie zbyt dużo. Zaraz przed startem turnieju zmieniłam nastawienie. Zaczęłam myśleć, a właściwie przypomniałam sobie, że przecież gram dla siebie. Dla przyjemności. Po każdym błędzie przekonywałam siebie, że nic złego się nie dzieje. Zdarza się. I tyle. Tenis to w końcu gra błędów i ten, kto nie potrafi ich zaakceptować - nie ruszy dalej, aby na koniec meczu wypadać w ich bilansie lepiej niż przeciwniczka - wspominała Świątek. 

- Szłam więc do przodu, skupiałam się na kolejnych zadaniach. Takie podejście stawało się dla mnie coraz bardziej naturalne. Aż wreszcie wpadłam w rytm. Wygrywałam mecz za meczem. I spełniłam swoje marzenie. Zwycięstwo we French Open stało się faktem - dodała. 

Mimo zaledwie 19 lat, Iga Świątek już teraz zastanawia się, co będzie robić, gdy zakończy karierę na kortach. Jest przekonana, że uda się jej zmienić sport w Polsce i dążyć do tego, by wybudowano jak największą liczbę obiektów do gry w tenisa. 

- Wiem, że mogę to zmienić. To mój plan na przyszłość. Na czas po karierze. A teraz? Na pewno dużo ciężkiej pracy i droga do stabilnej formy. Co dalej? Przekonajmy się. Kiedyś trafił do mnie pewien cytat, który stał się trochę moim mottem i myślę, że może stanowić dobrą puentę tego tekstu: You did not wake up to be ordinary ("Nie obudziłeś się, by być zwyczajnym"). Chciałabym do podobnej postawy inspirować innych poprzez mój tenis i działania poza kortem - namawia polska gwiazda. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Sport