Kamil Grosicki może być wartością dodaną dla kadry Paulo Sousy. Fot. PAP
Kamil Grosicki może być wartością dodaną dla kadry Paulo Sousy. Fot. PAP

Grosicki w Pogoni za wspomnieniami i urodziny Sousy. Taki piłkarz to skarb

Redakcja Redakcja Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Tuż po podpisaniu przez Kamila Grosickiego kontraktu z Pogonią, widziałem na Twitterze filmik. Mały chłopczyk, na oko ośmio-dziewięcioletni, po jakimś turnieju, ze swadą, humorem i pewnością siebie opowiada o rozegranym meczu. Dodajmy meczu, w którym, zdaniem kolegów z zespołu, był najlepszy. Chłopiec mówi, że w kolejnym spotkaniu zagra jeszcze lepiej. Tym chłopcem był Kamil Grosicki, wtedy trampkarz szczecińskiego klubu. Pogoń to zresztą szczególny klub dla „Grosika”. Pierwszy, najważniejszy.

Kiedyś, przy jakimś drinku, jeden z byłych świetnych piłkarzy powiedział mi, że z pierwszym klubem jest jak z pierwszą miłością. Nie zapomina się jej, wraca się do niej myślami, marzeniami, wspomnieniami. Pozostając w konwencji, można powiedzieć, że Kamil posunął się o trzy kroki dalej. Po 14 latach od wyjazdu z rodzinnego miasta i ukochanego klubu, wrócił do Pogoni. 

 

Zobacz: 

Historyczny dzień we Francji: Messi zadebiutował w PSG

Polskie siatkarki awansowały do ćwierćfinału mistrzostw Europy!

Powrót na stare śmieci

Ktoś powie, że nikt go nie chciał, to wrócił. Lepiej zarabiać mniej, ale zarabiać, niż nie pracować wcale. Nie zgadzam się z takim stawianiem sprawy. Grosicki ma 32 lata. Aż 32 lata i... tylko 32 lata. Wiek, jak na piłkarza już dojrzały, ale jeszcze nie podeszły. Dlatego jestem pewien, że skrzydłowy, gdyby jeszcze trochę poczekał, znalazłby klub za granicą, gdzie zarobiły znacznie więcej, niż na Pomorzu Zachodnim. Ale nie zaczekał. Wrócił.

Podczas powitania z kibicami, widać było, że Kamil jest bardzo wzruszony, głos mu się łamał. Widać i słychać było, że mówi sercem. Bo na szczęście są ludzie, którzy wciąż cenią inne wartości niż tylko pieniądze. Liczy się sentyment, przywiązanie do barw, honor. Taki jest Lukas Podolski, który „za frytki” gra w Górniku Zabrze, bo po prostu kocha ten klub. Taki jest również „Grosik”. Tyle, że Podolski może sobie pozwolić na charytatywny kaprys, bo podczas kariery zgromadził miliony euro. I mądrze je zainwestował. Nie wiem, jak jest z Grosickim. W przeszłości brał się z życiem za bary, upadał, wstawał, ponownie był na glebie i znów się podnosił.

Jako młody chłopak myślami częściej bywał w kasynie, niż na boisku. Ale się ogarnął. Podobno. I pewnie przez te kilka lat gry we Francji., Turcji czy Anglii swoje zarobił. Tyle, że Grosik zawsze kochał życie i można założyć, że nie schował do skarpety nawet jednej setnej tego, co Podolski. Dlatego tym bardziej trzeba docenić jego powrót do domu. 

Już jest efekt "Grosika"

Wybrał Pogoń, gdzie nie zarobi kokosów, ale będzie wśród swoich. Spłaci dług, jaki ma wobec klubu, który kiedyś na niego postawił, gdzie się wypromował. Zresztą, już spłaca to zobowiązanie. Wystarczyło kilka minut na boisku w Poznaniu, by zrobił jedną akcję, dograł do Luki Zahovicia i „Portowcy” objęli prowadzenie. Nie mam wątpliwości, że „Turbo” będzie gwiazdą Ekstraklasy.

W poniedziałek 51 urodziny obchodził selekcjoner reprezentacji Polski Paulo Sousa. Trenerowi z Półwyspu Iberyjskiego wypada życzyć, poza zdrowiem naturalnie, by po 8 września nasza kadra wciąż pozostawała w grze o pierwsze miejsce w grupie eliminacyjnej do przyszłorocznych mistrzostw świata w Katarze. Bo to będzie oznaczało, że Biało – Czerwoni wygrali z Albanią, San Marino i przede wszystkim z Anglią. 

Apel do Sousy - niech Pan powoła Grosickiego! 

Jako kibic krajowej piłki chciałbym również, żeby selekcjoner bardziej przychylnym okiem spojrzał na zespoły z Ekstraklasy. To nienormalne, że szef drużyny narodowej ma w głęboko w wiadomym miejscu fakt, że mistrz Polski gra najważniejszy mecz ( ze Slavią Praga) o awans do fazy grupowej Ligi Europy, a jego na nim nie ma, bo zdecydował się na przylot do Polski o dzień później. Kpina!

I na koniec chciałbym, szczerze, życzyć Portugalczykowi, żeby pokazał klasę i wyciągnął rękę do Grosickiego. Żeby spotkał się z piłkarzem, pogadał i tak po ludzku wyjaśnił gościowi, który dla reprezentacji zarywał sobie żyły, dlaczego nie wziął go na Euro. Jednym słowem unormował stosunki z zawodnikiem, który jeśli nie w pełnym wymiarze czasowym, to choćby na końcówki meczów, wciąż jest Polsce potrzebny. Nie stać nas na odstawienie w kąt „Grosika” w formie. A że, do wysokiej dyspozycji Kamil lada moment wróci, to znając jego ambicję, jestem o tym przekonany. 

Piotr Dobrowolski 

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport