Lżą dziś Putina z pięścią wzniesioną,
Bandytę widzą - drania, łajdaka.
Ogniem niezgaslym oczy im płoną,
Na czole żyła z wściekłości skaka.
W Katona szaty się oblekają,
Grzmią, że już dawno o tym mówili.
Ciętych bonmotów wór cały mają,
Otworzyć mogą go w każdej chwili.
Zapominają ci w prawdzie biegli,
owe elity z brukselskim sznytem.
Że z tym Putinem wspólnie usiedli,
Na Westerplatte raz, bladym świtem.
Że siedział Putin koło Donalda,
I wspólnie z Merkel patrzył on wściekłe.
Na polskiej prawdy mądrego barda,
Co o sowieckim powiadał piekle.
Jak za Moskalem stawali murem
Kiedy w Smoleńsku barda zabito.
I jak zeń drwili swym zgodnym chórem
A myśmy hańby płacili myto.
I jak sowieci mieli w Warszawie,
Swego człowieka o rudym czole.
Co to nasz przemysł sprzedał im prawie,
i co z Putinem siadał przy stole.
Niechaj im prawda o tym przypomni,
Jak przeciw swoim z ruskiem gadali
I niechaj wiedzą nasi potomni,
O tym jak z Moskwą wspólnie kłamali.
Milczeć powinni w próby godzinie,
Ci hipokryci o brudnych mordach.
I niechaj wiedzą, że ich nie minie,
Hańbiąca klinga zimnego korda.
A łotrzyk ów, z miedzianym czołem,
Co będąc zdrajcą, sam zdrajców liczył.
Niech spalon będzie w żelaznym wole,
A jego dusza niech w piekle kwiczy!
Inne tematy w dziale Kultura