Harley Porter Harley Porter
920
BLOG

Dwie drogi dla Polski

Harley Porter Harley Porter Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 44

Polacy nie potrafią zachować niepodległość. Kiedy ją mają żrą się między sobą osłabiając kraj do tego stopnia, że wróg wchodzi w jego granicę jak nóż w masło, zabierając im wolność i odbierając honor. To pogląd jaki krążył i być może krąży nadal o naszej nacji. Otto von Bismarck mówił: "Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą.", David Lloyd George zaś przekonywał: „Oddać Polakom śląski przemysł to jak dać małpie zegarek.” zaś historyk Norman Davies podsumowuje: „Wydaje się, że kraj ten jest nierozerwalnie związany z niekończącą się serią katastrof i kryzysów, które – w sposób paradoksalny – stają się źródłem jego bujnego życia. Polska znajduje się bez przerwy na krawędzi upadku. Ale jakimś sposobem zawsze udaje jej się stanąć na nogi.”

Aby być uczciwym, trzeba stwierdzić, że istnieje także wiele cytatów chwalących Polaków, ale trudno znaleźć taki, który pozytywnie odnosił się do naszego państwa oraz do umiejętności dbania o nie. Norman Davies dopatruje się cudu w fakcie, że takie państwo jak Polska, znajdujące się ciągle na granicy upadku nadal trwa. Jakie są powody takiego stanu? To, o czym mówi Davies nasuwa mi na myśl czasy konfederacji barskiej i targowickiej, czasy gdy część Polaków chciała wolności, a druga część wolała dogadywać się z niemiecką cesarzową Rosji w imię interesów własnych i sobie podobnych. Moim zdaniem to właśnie ten dualizm, to istnienie dwóch Rzeczpospolitych i dwóch narodów powodowało właśnie ową, jak pisał Davies " niekończącą się serię katastrof i kryzysów". I nie ma racji pisząc, że  "zawsze udaje się jej (Polsce) stanąć na nogi" bowiem owo wstawanie to raczej seria przypadków  historycznych, na które nie mamy wpływu. Każda anihilacja narodu powoduje klęskę totalną, z której dźwigamy się po wielu dziesięcio, a nawet stuleciach jako naród  zdegenerowany poglądami i ideami pochodzącymi od tych, którzy nas niszczyli. Po każdym takim razie odradzamy się w gorszej kondycji z rosnącą liczbą cyników i narodowych kastratów gotowych dla idei narzucanych przez wrogów Polski w imię własnego dostatku poświęcić kraj i naród.

Ale zawsze jest wybór! Wybór pomiędzy krajem unitarnym i podmiotowym, zjednoczony dążeniem ku organizmowi silnemu ekonomicznie i politycznie, a takim, dla którego ważne są pryncypia demokracji liberalnej nawet jeśli godzą w interesy narodu i samostanowienie państwa. Rzecz jasna owe pryncypia demokracji liberalnej mają swoją wagę, ale tylko dla trzydziestu procent Polaków, akurat tych, którzy w jej imieniu i dla profitów jakie niesie, gotowi są złajdaczyć się bezproblemowo i całkowicie  bowiem już dawno doszli do wniosku, że takie pojęcie jak ojczyzna, ojcowizna, wiara i tradycja to kołtun (Tomasz Lis), moher (Donald Tusk) i naftalina (Ewa Kopacz) zaś sama polskość to nienormalność (ponownie Tusk). Głosicieli owych "moherowych" wartości trzeba dorżnąć jak watahę wilków (Radosław Sikorski) zaś tym, którym w Polsce jest źle zafundować szczaw i mirabelki (Stefan Niesiołowski) bowiem tyle jednego i drugiego marnuje się w sadach i na kolejowych nasypach.

Owa druga opcja szczególnie ważna jest dla środowiska tak zwanej inteligencji i bohemy zasiedlającej uniwersytety i teatry oraz dla jej progenitury mającej wpojone wszelkie "ideały" swoich rodziców o komunistycznych rodowodach i wysługującej się towarzyszom czy też dla okrągłostołowego, agenturalnego i SBckiego pitawalu i lewackich miłośników tłoka poruszającego się nie w cylindrze ale w róże wydechowej, a także tych dla których nie jest ważna biologiczna i logiczna zasada dwupłciowości w imię obłąkańczej gender zmierzającej do zamordowania rodziny. Szczególnie jednak jest ważna dla tych, których mierzi obecny porządek społeczny, istnienie państwowości, zasad i ideałów, dla nich druga droga jest jedynym wyborem. Podobnie jak dla wszystkich bezideowców tych, którzy podczas rozmowy już na początku informują, że nie interesują się polityką. Ci w imię świętego spokoju i możliwości życia bezideowego zawsze  poprą tych, robiących z bezideowości zasadę. Oni to zawsze żreć będą rzucaną im pod pysk paszę na drodze prowadzącej do rzeźni zwanej dla niepoznaki demokracją liberalną.

Są więc dwie drogi, choć lewica rządząca dzisiaj na świecie i usiłująca rządzić w Polsce wyraźnie wpycha nas na tą drugą nie przejmując się w najmniejszym stopniu rosnącym protestem społeczeństw. Na nic się zdaje rosnący opór narodów bowiem idea mająca ziścić się na tej drugiej drodze już dawno została wykoncypowana i ulepszona przez tych, którym ma służyć. Świat lewackich zasad bez boga, bez tradycyjnych zasad i bez pamięci historycznej ma ułatwić niewielu rządzenie wieloma bowiem chęć inżynierii społecznej u elit politycznych i gospodarczych stałą się obsesją usprawiedliwiającą każdy podły czyn uczyniony w imię nowych zasad działania Ziemi. Jeśli jednak ktoś chce dopatrywać się w tym szaleństwa, informuję, że go nie ma są tylko nowe prawa mające zapewnić kontrole i możliwość globalnego nakręcania społeczeństw do dowolnej melodii wymyślonej przez owe elity "nowego, wspaniałego świata".

I na koniec prosta konkluzja: tylko od nas zależy jaką drogą pójdziemy. Czy pozwolimy nabrać się nowym starym ideologom?! Czy pozwolimy nazywać dziurawe spodnie porządnymi, mordowanie nienarodzonych wolnością, a dwóch obrośniętych indywiduów deprawujących seksualnie dziecko - rodziną. I więcej! Czy zgodzimy się na pracę do śmierci, dyktat banków i korporacji i czy dobrym życiem nazwiemy coroczne wycieczki do ciepłych krajów na których będziemy się upijać i skacowani oglądać piramidy? Jeśli tak, jeśli tego potrzebujemy, potrzebujecie - wybierzcie drugą drogę. 

Gniewny i staram się być sprawiedliwym.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo