Sylwia Spurek
Sylwia Spurek
Republikaniec Republikaniec
1664
BLOG

Cała władza w ręce Rad!

Republikaniec Republikaniec Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 124

Nieutulona nadal w żalu po odrzuceniu kandydatury swojej koleżanki Zuzanny Rudzińskiej – Bluszcz na Rzecznika Praw Obywatelskich, moja ulubiona europosłanka Sylwia Spurek znów błysnęła konceptem.
A swoją drogą to porażka, że żadna z partii w Sejmie nie potrafiła zgłosić na urząd RPO kandydata, który ma dorobek w kwestii praw człowieka i rozumie je na miarę wyzwań XXI w. Może trzeba zabrać partiom prawo zgłaszania kandydatów(ek) na RPO i przekazać je formalnie ngosom.
https://twitter.com/SylwiaSpurek?ref_src=twsrc%5Egoogle%7Ctwcamp%5Eserp%7Ctwgr%5Eauthor

Jak zwykle w tym środowisku, niezupełnie nowym. Nie będę się jednak za bardzo nad samym twittem wyzwierzał, wszak w bogatych objętościowo pismach Marksa-Engelsa-Lenina-Stalina-Spinellego et omnes consortes inspiracji znaleźć można wiele.
Warto natomiast pochylić się nad korzeniami epokowego pomysłu, by liberalnie i demokratycznie przekazać prawo decydowania najpierw w jednej, a jak się uda i w innych sprawach aktywistom. Wszak masy są ciemne, odurzone przeróżnymi opiumami dla ludu i bierne, więc czemu nie miałaby ich poprowadzić ku świetlanej przyszłości garstka, ale za to aktywna, zdecydowana, śmiała i jasno definiująca swoje cele?
W 1917 roku, w chaosie rosyjskiej rewolucji lutowej lewicowi aktywiści z partii socjaldemokratów i socjalistów-rewolucjonistów powoływali masowo, wszędzie, gdzie się dało Rady Delegatów Robotniczych i Rady Delegatów Żołnierskich, później uzupełnione Chłopskimi. Z tymi „delegatami” to było zwykle tak, że przychodzili na zebrania i wiece działacze, głośno krzyczeli, a potem szli na ubocze zakładać radę. Oczywiście dla pozorów dobierano i nie-działaczy, czasem autentycznych lokalnych przywódców, czasem pierwszych z brzegu – jak później złapanego na ulicy chłopa, rozpoznanego po łapciach, włączono jako reprezentanta wsi do delegacji na rozmowy pokojowe z Niemcami w Brześciu w 1918. W Piotrogrodzie działał już od 14 marca (przypominam, rewolucja wybuchła 8 tegoż miesiąca) „wspólny komitet wykonawczy obu rad”  – wspaniałe i nie do powtórzenia osiągnięcie organizacyjne  Demokracji na obszernych przestrzeniach Rusi. W 1917 istniała więc w prowadzącej wojnę Rosji  dwuwładza (Rząd Tymczasowy i rady delegatów), nieco przycięta po pierwszej, lipcowej próbie bolszewickiego przewrotu. Początkowo kierownictwo w radach sprawowali przedstawiciele socjalistów-rewolucjonistów i mienszewików. Najpierw bolszewicy z eserami wykluczyli mieńszewików, a po październikowej rewolcie bolszewicy eserów. Wtedy Komitet Wykonawczy Rad Delegatów Robotniczych i Żołnierskich w Piotrogrodzie ogłosił przejęcie władzy w państwie, aby przekazać ją II Zjazdowi Rad, wybranym na opisanych już wyżej zasadach, który następnie proklamował władzę rad w Rosji i powołał rząd czysto już bolszewicki.
Bolszewicy spieszyli się z dokonaniem przewrotu, ponieważ podstawą porozumienia zwartego po rewolucji lutowej pomiędzy Komitetem Tymczasowym Dumy Państwowej (parlamentu rosyjskiego, wybranego jeszcze przed wojną) a Piotrogrodzką Radą Delegatów Robotniczych i Żołnierskich było zwołanie Konstytuanty, które miało zakończyć okres dwuwładzy. Wybory odbyły się  25 listopada 1917 (czyli w miesiąc po przewrocie)  przy frekwencji ok. 50% uprawnionych do głosowania, czyli 44,5 mln wyborców. Eserowcy zdobyli 40%, bolszewicy 23,9%, Konstytucyjni Demokraci (kadeci) 4,7%, mienszewicy 2,3%. Procarska prawica wybory zbojkotowała. Wydawałoby się więc, że w tak niemal czysto lewicowym środowisku zakwitnie współpraca i miłość wzajemna. Jednak 18 stycznia 1918 w Pałacu Taurydzkim odbyło się pierwsze i jedyne posiedzenie Zgromadzenia Konstytucyjnego Rosji z udziałem 410 deputowanych. Gdy trzymający władzę bolszewicy większości nie uzyskali, do akcji wszedł ówczesny Komitet Obrony Demokracji, czyli Gwardia Czerwona, i kazał deputowanym wyp****lać. Co ci po złożeniu nieśmiałego protestu skwapliwie uczynili, wszak z naganem nie podyskutujesz. Co prawda jakiś naiwniak próbował prosić o pomoc pilnującą bezpieczeństwa obrad wartę, ale od dowodzącego nią matrosa Żelezniakowa dowiedział się, że караул устал (warta się  zmęczyła).

Cóż, okazuje się, że wzajemne zrozumienie i sympatia naszych dzisiejszych millerowców z SLD do lewicowców Czarzastego i Wiosny, a Strajku Kobiet do nich wszystkich z Zielonymi tudzież Partią Razem włącznie, jest tylko potwierdzeniem reguł lewicowej miłości.
Aktyw broni, aktyw radzi, aktyw nigdy was nie zdradzi. A jeśli nawet jak amerykańska Kijowska,  Patrisse Cullors, współzałożycielka Black Lives Matter i obecna szefowa Black Lives Matter Global Fund, zdoła uszczknąć ze zbiórek i dotacji drobne półtora miliona dolców na zakup prywatnej rezydencji w ekskluzywnej, „białej” dzielnicy Los Angeles, to i tak dzielny Twitter i Facebook zablokują konta (czarnemu nawet zresztą) dziennikarzowi, który ośmieli się o tym napisać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka