Wygibasy wyrobników moskiewskiej narracji nie budzą zdumienia, giętkość kręgosłupów jest w uprawianym przez nich najstarszym zawodzie przymiotem niezbędnym. Raczej politowanie. Albo rozbawienie, jak ostatni tekst na "poważnie" snujący paralele pomiędzy udatnie wzbudzoną kilka lat temu histeryczną paniką COVID-19, a... rzekomą histerią wojenną, sztucznie ponoć wzbudzaną w Polsce wobec zawsze miłującej pokój Federacji Rosyjskiej. Co ma piernik do wiatraka, powszechnie wiadomo — bez mąki wypieku nie będzie. A więc nad wszelką wątpliwość, skoro pandemiczne zagrożenie w rzeczy samej okazało się balonem podpompowywanym przez Big Pharma wraz ze współtowarzyszami eksperymentatorami, to dwadzieścia dronów z zapasów armii rosyjskiej, wysłanych celowo z okolic Kurska poprzez terytoria Ukrainy i Białorusi nad Polskę, z pewnością jest prowokacją banderowsko — imperialistyczmo — amerykańską. Syjonistom, póki co dajmy spokój, oni mają swoją własną specjalna operację Gazie, gdzie odciągając uwagę świata, chcąc czy nie chcąc dobrze służą. Prowokacją mającą nas wciągnąć w wojnę z jak się na wstępie rzekło, zawsze miłującą pokój Rosją i jej gołąbkiem, wielkim przywódcą Władimirem P.
Bo oczywiście specjalna operacja wojskowa prowadzona od 2022 na Ukrainie to tylko pokojowa misja w celu zabezpieczenia najbardziej oczywistych i bezsprzecznie sprawiedliwych w świetle prawa narodów interesów rosyjskich. To przecież tylko kontynuacja normalnej, europejsko uznanej na tym terenie praktyki od 2014. Nikomu i niczemu niezagrażającej. Zapomnijmy więc o paru stuleciach doświadczeń sąsiedztwa z moskiewską państwowością, i "naczinajem snowa wsjo s czistowo lista". No, najpierw spełniając postulaty sformułowane na Kremlu jesienią 2021, czyli rozbrojenie Europy Wschodniej i wycofanie NATO do granic z 1997.
Zajrzy człowiek czasem tam, gdzie nie trzeba, i wzbudza się nieodparta potrzeba naplucia na miedziane czółko.
Inne tematy w dziale Polityka