Republikaniec Republikaniec
670
BLOG

Prorosyjskość. Lepienie kontynentu Dystopii

Republikaniec Republikaniec Polityka Obserwuj notkę 104

Liczni myśliciele, usiłując wskazać ludzkości lepszy kierunek, rysowali na papierze nieistniejące idealne światy — od Platona i Atlantydy poprzez Utopię Moore'a, po licznych twórców strywializowanych, współczesnych nam gatunków literackich sci-fi i fantasy. 

Trywializacja rodzaju wypowiedzi nie oznacza, że niektórzy twórcy nie potrafią mimo wszystko zaskoczyć. Oryginalnością podejścia, pomysłem. W wersji politycznej występuje także, tu najczęściej jeśli zaskakuje, to wykazywaniem zadziwiającej odporności na wiedzę i skłonnością do ignorowania faktów. 

Od dobrych trzech stuleci wielu Europejczyków fascynuje ogromy, słabo znany i mało dostępny kraj na Wschodzie. O ile jednak dla fantastów z okolic Pirenejów sama odległość jest niejaką ochroną przed skutkami,  w naszej części kontynentu ich współbracia muszą budzić obawy i podejrzenia. Zwłaszcza w Polsce. Tu lepienie Utopii z rosyjskiego tworzywa, świadczy o rzemieślniku wyjątkowo źle. Nie, żeby byli bez tradycji, i to nie samych najgorszych. W końcu z Rosją współpracowali nie tylko płatni targowiccy zdrajcy, ale i elita fragmenciku Polski oszukańczo ochrzczonego Polskim Królestwem, a nawet sam Roman Dmowski, jeden ojców Niepodległości.

O ile jednak realistyczne, wymuszone okolicznościami, choć zawsze kończące się fiaskiem próby kooperacji miewały sens, składanie idealizujących, nieprawdziwych i ogłupiających opowieści w dzisiejszych czasach musi być piętnowane jako szkodliwe.

W stosunkach między narodami rzadko, a może i wcale zdarza się  stan mogący być określanym znanym z fizyki pojęciem constans. To raczej ciągły ruch i zmiana, gra interesów oraz korzyści. Na stałość, wieczne sojusze, a najbardziej wdzięczność za to co było i minęło, liczyć tu nie można. Przypominając często nasze nie najlepsze doświadczenia z zachodnim sąsiadem, wspomnijmy jednak na ogromną, decydującą i pozytywną z naszego punktu widzenia rolę, jaką odegrały w latach 1914-1918 Niemcy. Przecież właśnie wywołanie wojny światowej i druzgocąca klęska zadana Rosji umożliwiła nam w 1918 wybicie się na niepodległość. Oczywiście wbrew ich własnym intencjom. Skutek się liczy, ale czy myślimy ciepło o tysiącach Niemców, którzy polegli za naszą sprawę pod Gorlicami w 1915? Nie, korzystając z okazji, odebraliśmy im Wielkopolskę, Pomorze i część Górnego Śląska.

Rosja od kilkuset lat pozostaje siłą niezmiennie Polsce wrogą. Czasem usiłującą nas eksterminować, czasem tylko podporządkować i wykorzystywać, jak dogasającą I Rzeczpospolitą, Królestwo Kongresowe czy PRL. Zmiana naszego położenia dzięki kolejnej smucie państwa rosyjskiego, wyrażająca się w umocowaniu w strukturze Zachodu i bezprecedensowym rozwoju gospodarczym nie zmieniła rosyjskich celów wobec nas. Wystarczy posłuchać rosyjskich polityków, by się o tym dowiedzieć. Żądania Kremla z jesieni 2021 powinny były pozbawić złudzeń ostatnich fantastów.

W ich, a nie innym świetle przestawianie Rosji jako bytu niegroźnego, niemającego rzekomo w stosunku do obecnej Polski żadnych roszczeń, ani terytorialnych, ani politycznych jest nadużyciem. Sięganie do epizodu 1815-1830 dla uzasadniania rzekomych korzyści i możliwości współpracy opiera się na niezwykle wątłych podstawach. Wystarczy przypomnieć, jak traktowano w tym samym czasie etnos polski poza wschodnią granicą Królestwa, a pamiętajmy, że teren naszego zasiedlenia był w XIX wieku zasadniczo różny od dzisiejszego.  Szerzej pisałem o tych kwestiach tu: https://www.salon24.pl/u/tedyiowedy-otryt/1417601,niebezpieczne-krolestwo-z-dziejow-rosyjskiej-polityki-imperialnej  nie będę więc powtarzać. Warto jednak zastanowić się, na ile sukces gospodarczy Kongresówki był wynikiem intencji władcy, a ile efektem niezmożonej polskiej élan vital, podobnie jak dziś, gdy pomimo nieskładnych rządów mamy wieloletni imponujący wzrost ekonomiki.

Równie dobrze można by podnosić niemniej istotne sukcesy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, opartej o niezłomny sojusz ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Przecież zasiedlenie ziem zachodnich i północnych, uprzemysłowienie czy rozwój oświaty pozostają bezsprzecznie wielkimi sukcesami, polskimi sukcesami. Czy jednak prorosyjska argumentacja nie uderzyłaby tu w mur pamięci jeszcze zbyt wielu żyjących?

Tak dobijamy znów do skazanych na niepowodzenie, zwłaszcza ze względu na stanowisko samych najbardziej zainteresowanych, prób odcinania Rosji od ZSRR. Nieprawda, Rosja Sowiecka była formą rosyjskiej państwowości. 

https://www.salon24.pl/u/tedyiowedy-otryt/1421586,rosja-i-nie-rosja-czyli-o-poszukiwaniu-bazy-okupantow

Mordowanie władców i wymiana elit odbyły się tam nie po raz pierwszy, i wcale nie była zupełną. Armię Czerwoną pomagał budować carski generał Brusiłow (rocznik 1852) ,  a sowiecką dyplomację minister hrabia Cziczerin (ur. 1872). Powtórzę, że w wielu aspektach ZSRR był bardziej rosyjski, niż  lekko westernizująca się Rosja ostatnich dziesiątków lat przed pierwszą wojną światową. Nieprzypadkowo pierwszymi ofiarami rewolucji bolszewickiej  obok szlacheckich właścicieli ziemskich stali się "kułacy" - chłopi, którzy uwierzyli w reformę Stołypina i założyli indywidualne gospodarstwa rolne. Załatwiła ich wiejska, rosyjska "obszczina", wspólnie gospodarująca od wieków ziemią, która później gładko wlała się w stalinowskie kołchozy. Opór przeciw "kolektywizacji" także nieprzypadkowo był najsilniejszy na Ukrainie i Białorusi, gdzie panowały bardziej "polskie" porządki w spadku po Rzeczypospolitej. Warto o tym wspomnieć, ponieważ w 1917 roku grubo ponad 80% mieszkańców Rosji żyło na wsi, a jeszcze z 10% było mieszkańcami miast w pierwszym pokoleniu.

Zauważyć też należy przezabawne zjawisko, że to najgorętsi obrońcy hipotezy dyskontynuacji Rosja — ZSRR — Rosja, są równocześnie najbardziej przekonani co do jakości kształtu współczesnego tego państwa, oraz najzagorzalej bronią zasadności jego argumentów geopolitycznych.

Plany i marzenia Rosji Putina przedstawiane są jawnie i otwarcie. Ich realizacji na miarę możliwości (wchłanianie Białorusi, zbrojna pacyfikacja Kaukazu, napaść na Ukrainę, prowokacje wobec Polski i krajów bałtyckich), może tego nie dostrzegać tylko ślepy i głuchy.
Ale co tam, snuje się i sączy opowieść, że gdzieś daleko, na Wschodzie musiała zostać cywilizacja. Tam nie mają do nas pretensji ani roszczeń, tam są dawne wartości, nie ma LGBT ani zielonego ładu. I jeszcze się walczy z globalizmem tudzież  banderyzmem. 

Uważajmy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (104)

Inne tematy w dziale Polityka