Stabilnie wysokie wyniki Konfederacji w sondażach konkurencję niepokoją. Komfort obu, póki co głównych graczy na polskiej scenie politycznej przyzwyczajonych od dwudziestu lat do niezbyt zagrożonej dominacji jednych bądź drugich zniknął, co wyraźnie wyznacza kierunki działania. PiS z lekcji wyborów prezydenckich, jak twierdzą zorientowane wiewióry, jak zwykle nie skorzystał, toteż będziemy zapewne świadkami kolejnej odsłony podchodów.
Wiewióry te donoszą, że Jarosław Kaczyński otwarcie ogłosił wewnątrz partii koniec mówienia o koalicji z Konfederacją. "Prezes nie widzi możliwości rządzenia z Mentzenem" W PiS szeroko komentowane jest też piwne starcie Mentzena z Morawieckim. Prezes był relacjami z tego spotkania zachwycony.
Nie tak zupełnie bez przyczyny, niedawne wynurzenia współprzewodniczącego Konfy na temat JK może i nie były całkiem od czapy, ale dyplomacji wobec starszego pana, z którym, tak czy siak, przyjdzie w przyszłości się jakoś układać, zabrakło.
Biciu w Mentzena towarzyszą jednak lekkie ukłony w kierunku Bosaka.
Sławomir Mentzen dyskutując z Mateuszem Morawieckim, po raz kolejny udowodnił, że rozmiar kapelusza nie predestynuje go do zajmowania wysokich stanowisk państwowych. Poległ, nie mniej niż w konfrontacji z Trzaskowskim, a nawet Petru. Sprawność tik-tokowa w konfrontacji ze zdecydowanym bronić swoich pozycji i jako-tako przygotowanym przeciwnikiem nie wystarcza. Musi mocno, wspólnie ze swoimi współpracownikami przemyśleć swoją opowieść. W dzisiejszym świecie, w otoczeniu unijnego socjalizmu i amerykańskiego protekcjonizmu proste teorie staroświeckiego liberalizmu jak zawsze przyciągają młodych nieopierzonych. Tylko że oni z tego wyrastają, jak z krótkich majtek i przez dwie dekady kolejne ich pokolenia z mikkizmu.
Jest jeszcze jeden element układanki, o jakim JK jakby zapominał. To aktualny lokator Pałacu Prezydenckiego, który niekoniecznie zgodzi się na rolę biernego obserwatora chytrych gierek zadufanych w sobie staruszków.
Z drugiej natomiast strony piaskownicy peeselowski wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski zasugerował na X-sie, że obecna koalicja rządząca po przyszłych wyborach, gdyby brakowało jej posłów do większości potrzebnej do rządzenia, powinna „rozmawiać z liberalną częścią Konfederacji”.
Z ich punktu widzenia, kilkanaście procent podzielone na dwa, zwłaszcza w wersji d'Hondta jest o wiele lepsze, toteż trudno się akcji dziwić. Ale ze stanu polskich spraw anno 2025 sądząc, lepiej, by im się nie udało.
Inne tematy w dziale Polityka