Słyszał ktoś w was o istnieniu w niedalekiej przecież Austrii polityka o nazwisku Gunther Fehlinger-Jahn? Ja też do dzisiaj nie. A jednak istnieje, to tamtejszy to ekonomista i działacz polityczny, a także szef działającego w Wiedniu Komitetu ds. Rozszerzenia NATO o Austrię, Kosowo, Bośnię i Ukrainę. Lista interesująca, z racji szeregu endemicznych konfliktów z pewnością nie świadczy o dobrych intencjach wobec Paktu, wręcz przeciwnie. Kto zaś chce jak niczego na świecie jego osłabienia, temu z działaczy rzeczonego komitetu jakaś tam korzyść.
Ale teraz Herr Gunther wypowiedział się w innej kwestii. W dniu wizyty prezydenta RP Karola Nawrockiego w Niemczech, opublikował wpis na portalu X. Oskarżył go o sprzyjanie Rosji, i w ramach walki z Federacją zagroził, że jeżeli temat reparacji będzie podnoszony, to on będzie działał na rzecz odebrania Polsce "ziem niemieckich". Czyli Śląska, Pomorza, Warmii i Mazur. Może i Wielkopolski.
"Drogi ProPutinowski Prezydencie Polski, który nienawidzi Ukrainy, Niemiec i UE... witamy w Niemczech Jeśli jeszcze raz wspomnisz o tym, że Niemcy mają zapłacić Polsce reparacje za II wojnę światową, podczas gdy Niemcy płacą Ukrainie 9 miliardów dolarów rocznie, będę zabiegał o to, by Polska zwróciła ziemie niemieckie"
https://x.com/GunterFehlinger
Oczywiście rozpętała się twittoburza, w której po facecie pojechali równo polscy X-siarze, co symptomatyczne, tym razem bez zróżnicowania plemiennego, chociaż wypowiedzi osób zbliżonych do rządzącej koalicji było oczywiście o wiele mniej.
Jednak, póki co, nikt nie zwrócił uwagi na istotę sprawy. Bo któż to taki, ci Austriacy? To ta część narodu niemieckiego, która w XIX wieku zamiast narodowego zjednoczenia wybrała kontynuację eksploatacji obcoplemieńców, w Europie Środkowej, Północnej Italii i na Bałkanach. Z niej rosło bogactwo i splendory Wiednia. Gdy korytko w 1918 się rozleciało, do zjednoczenia obu części Niemiec nie dopuścili zwycięzcy I wojny światowej. W marcu 1938 Austriacy radośnie witali rodaka — zjednoczyciela, Adolfa Hitlera. Po kolejnej klęsce uznali za korzystniejsze znów odsunąć się od odpowiedzialności. Ale wspólnota języka, kultury, mentalności i interesów nie zniknęła.
Fehlinger-Jahn występując w wygodnej roli substytuta, powiedział głośno to, czego z wiadomych względów niemieckim politykom powiedzieć nie wypada, ale co w skrytości ducha myśli prawie każdy Niemiec. Skoro przez pośrednika, ale jednak głośno padło, oznacza to, że polskie otwarte i oficjalne stanowisko w sprawie należnych nam za zniszczenia II wojny światowej reparacje uderza w Niemcy boleśnie. No bo jak dalej w takich warunkach propagować po świecie wizerunek Moralnego Mocarstwa?
Inne tematy w dziale Polityka