Znaczenia słów ewoluują. Te same dźwięki w różnych czasach i miejscach mogą opisywać zupełnie różne zjawiska i przedmioty. Tomahawk! Jest ktoś z ciut starszego pokolenia, w którym to słowo nie budzi emocji? Winnetou, Old Shatterhend i te rzeczy.
Używana przez północnoamerykańskich tubylców przez wiele wieków jako broń pałka z drewnianym trzonkiem i kamienną głowicą, po zetknięciu z Białymi w XVIII -XIX wieku stała się żelaznym bojowym toporkiem, a z końcem XIX znalazła swoje miejsce jako szanowany artefakt w muzeach.
Tak było do roku 1972, kiedy to Departament Obrony USA polecił ośrodkom badawczym przemysłu zbrojeniowego opracowanie nowego rodzaju broni. 26 maja tego roku USA i ZSRR podpisały układ SALT (Strategic Arms Limitation Treaty), zakładający redukcję systemu obrony przeciwrakietowej stron, jako gwarancji mającej strachem ograniczyć wojenne zapędy. Ówczesny prezydent Richard Nixon bardzo potrzebował spektakularnego sukcesu, toteż podpisał traktat mimo ostrzeżeń CIA, że Rosjanie jak zwykle oszukują. Tym razem oszustwo polegało na przedstawieniu ich nowej, właśnie wprowadzanej rakiety UR-100 (natowski kod SS-11) jako broni defensywnej krótkiego zasięgu, niepodlegającej ograniczeniom nowego porozumienia. Gdy w lipcu tego roku Agencja uzyskała wiarygodne i prawdziwe dane pocisku, rzekomy przełom okazał się porażką, dającą poważną przewagę strategiczną Sowietom.
Nową bronią US, nieobjętą traktatem miał być pocisk napędzany silnikiem odrzutowym (jak samolot), nie rakietowym, z możliwością wykonywania manewrów w trakcie lotu. Zagrożenie motywuje — General Dynamics i Boening po krótkiej rywalizacji rozpoczęły współpracę, która w rekordowym czasie dwóch lat zaowocowała prototypem. Ostatecznie pocisk BGM-109G GLCM "Tomahawk" wszedł na uzbrojenie w 1982 roku.
Latający z prędkością poddźwiękową (880 km/h) sześciometrowej długości pocisk o zasięgu do 2500 km jest niezwykle groźną bronią. Nisko lecący, z mało emisyjnym silnikiem daje minimalne odbicie radarowe i słaby ślad cieplny — a więc jego wykrycie jest bardzo trudne. Jest kierowany na cel w systemie GPS, wspomaganym innymi układami kontroli. Wersja przeznaczona do ataków na lądzie wyposażona jest w system nawigacji bezwładnościowej oraz z zaprogramowaną trójwymiarową mapą trasy lotu. Daje to możliwość kontrolowania położenia pocisku, oraz ewentualnych korekt i zmian kursu. Precyzja uderzenia jest wręcz niewiarygodna, sięga kilku metrów. Obrazowo mówiąc, można nią z dwóch tysięcy kilometrów trafić nie tylko w określony budynek, ale wręcz w określone okno. Można w nim stosować różne głowice — z ładunkami burzącymi, kasetowymi, a nawet nuklearnymi.
Amerykanie ściśle limitują dostęp — aktualnie poza nimi samymi, Tomahawki posiadają tylko Brytyjczycy, Australijczycy i Kanadyjczycy.
Prezydent Donald Trump obiecując szybkie zakończenie wojny rosyjsko — ukraińskiej w formie porozumienia, liczył, jak się okazuje tradycyjnie dla zachodnich polityków naiwnie, na rozsądek i równie jak własne transakcyjno — biznesowe podejście do sprawy przez prezydenta Putina. I jak zwykle natknął się na barierę nieznanej sobie mentalności, co u polityka doświadczonego dziwi. Rosjanin próbę dogadania się na zasadzie uzgodnienia wzajemnych korzyści uznał za słabość. Stara prawda — pogłaszcz Ruskiego, to cię kopnie, kopnij Ruskiego, a zacznie ci bić pokłony, znów musi się przebić przez mur złudzeń.
Toteż POTUS proponuje teraz zainteresowanym zakończeniem wojny niekoniecznie na rosyjskich warunkach partnerom z NATO urealnienie sankcji poprzez rzeczywiste uderzenie w rosyjski eksport węglowodorów (chyba rzecz idzie w dobrą stronę, skoro Francuzi rozpoczęli akcję przeciw "flocie cieni"), zaś Ukrainie zaproponował Tomahawki. No, przynajmniej nieoficjalnie tym zagroził.
Nadwerężenie rosyjskiego sektora paliwowego, już dokonane dotychczasowymi środkami mogłoby za pomocą bardziej dalekosiężnych i precyzyjnych środków spowodować realny kryzys. Fabryki broni (zwłaszcza jak zwykle u Rosjan scentralizowana produkcja dronów) i lotniska wojskowe też stanęłyby przed poważnym zagrożeniem.
Nerwowa reakcja Putina, tyrady Pieskowa, i wzmożenie akcji dronowej nad Europą świadczą o zrozumieniu groźby. Wzmożenie małych piesków obserwujemy nawet na tym portalu. Czyli, kierunek właściwy, należy iść właśnie tam.
Inne tematy w dziale Polityka