Republikaniec Republikaniec
271
BLOG

USA a Polska 1917 - 1921

Republikaniec Republikaniec Kultura Obserwuj notkę 4

Ostatnie dekady przed wybuchem I wojny światowej były na północnej części kontynentu za Wielką Wodą czasem dynamicznego rozwoju, gwałtownych przemian, oraz poszukiwań nowego samookreślenia w świecie. Zdobycie i zagospodarowanie kontynentu, wchłonięcie ogromnej fali europejskiej głównie imigracji, eksplozja gospodarcza — wszystko to budziło zrozumiały entuzjazm i dumę, ale także stawiało pytania o własną rolę i miejsce wobec starych potęg i układów. Coraz bardziej globalne interesy handlowe, konieczność szukania rynków zbytu dla ekspandującego przemysłu prowadziły do kwestionowania przez część elit stuletniej prawie doktryny prezydenta Monroe'go (1823), stawiającej jako obowiązujące dogmaty polityki zewnętrznej izolacjonizm wobec Europy i panamerykanizm. Pogląd taki dominował raczej wśród Demokratów, ale znajdziemy jego przejawy także wśród bardziej zachowawczo nastawionych Republikanów, co obserwujemy w działaniach prezydentury Theodore Roosevelta (1901 - 1909). Prawdziwe wejście, i to z przytupem na arenę światową,  od razu w roli mocarstwa, dokonało się za sprawą Demokraty — Woodrow Wilsona. Ekonomiczne wykorzystanie wojennej koniunktury i militarne wejście w decydującym momencie z milionową armią w roli game-changera na prawach niezwiązanego traktatami państwa nie sprzymierzonego, a jedynie "stowarzyszonego" dało za jednym zamachem wejście do pierwszej ligi światowej polityki jako jednego z głównych decydentów.

Splendory, frukta, ale i wyzwania, z koniecznością wypowiadania się w kwestiach do tej pory kompletnie nieznanych waszyngtońskiej administracji. Do takich należał konieczny do rozwiązania w ramach powojennych porządków gordyjski węzeł Europy Środkowej, Wschodniej i Południowo-wschodniej.

Niemałe wyzwanie dla prezydenta Wilsona i jego ekipy. Sam Wilson, z wykształcenia i uniwersyteckiej praktyki prawnik był sprawnym i skutecznym politykiem, a jednocześnie wizjonerem — marzycielem, który  z  katastrofy I wojny światowej pragnął wyprowadzić świat poprzez zawarcie możliwie sprawiedliwego pokoju, i jego utrwalenie poprzez ufundowanie międzynarodowej instytucji porozumiewawczej, której zadaniem miało być utrzymanie pokoju. Ucieleśniła się ona we wpisanej do Traktatu Wersalskiego Lidze Narodów.

Dla waszyngtońskiej elity WASP rządzącej niepodzielnie Stanami w tym okresie nasza część kuli ziemskiej była terra kompletnie incognita. Jednak nawet wtedy nie mogła już być owa terra ignorowaną, a to za sprawą milionów imigrantów stamtąd, którzy uzyskując prawa obywatelskie, zaczęli się jako grupy wyborców liczyć jako aktywa na mapie politycznej kraju.

Niemałą, a na dodatek aktywną grupą byli imigranci z ziem polskich. Istniejący od 1880 Związek Narodowy Polski i inne liczne organizacje polonijne wykonały niesamowitą pracę, integrującą, edukującą i unaradawiającą nie ukrywajmy, często ubogie i ciemne rzesze przybyszów. Jeszcze około 1890 roku przyjezdny mógł się w Chicago dowiedzieć, że w sąsiedztwie mieszkają trzy "Poloki" ( z Kongresówki) i cztery "Galicjoki". Kilkanaście lat później ci sami ludzie pracują społecznie nie tylko na rzecz swojego środowiska, ale i "starego kraju", wpłacają na te cele miliony ciężko zarobionych przez siebie dolarów i wystawiają tysiące ochotników do wojska, które państwa jeszcze nie miało. Ich poparcie wyborcze nie było bez znaczenia dla Demokratów, zwłaszcza w Ilinois, Nowym Jorku i Pensylwanii już w 1913 roku. Polskie postulaty niepodległościowe zwłaszcza środowisk współpracujących z Romanem Dmowskim, który po klęsce swoich rosyjskich nadziei przeniósł się w 1915 roku do Londynu, stały się zauważalne i istotne. Nie inaczej było podczas przygotowań do wyborów 1916, o poparcie zorganizowanych Polonusów zabiegał jeden z najbliższych współpracowników prezydenta, Edmund House. Zetknął się wówczas z najbardziej wtedy znanym Polakiem w USA, pianistą Ignacym Paderewskim. Ten wielki patriota, a zawodowo niezwykle popularny w euro-amerykańskim świecie, na dzisiejsze standardy celebryta o rozpoznawalności współczesnych nam gwiazd popu, nie oddał swego poparcia za darmo. A że zbiegło się to z rosnącym amerykańskim zainteresowaniem szczegółami problemów Europy, zaprocentowało nam wielokrotnie.


image

Edward M. House

11  i 17 stycznia 1917 roku Ignacy Paderewski podpisał dwa wystosowane do przygotowującego inaugurację II kadencji swojej prezydentury Wilsona memoriały, zwięźle i treściwie przedstawiające problematykę polską, z uwzględnieniem wagi realizacji postulatu niepodległości Polski dla przyszłego pokoju i stabilizacji. Dokumenty te, zdradzające rękę ekspertów z kręgu Narodowej Demokracji, zrobiły duże wrażenie. 30 stycznia Wodrow Wilson w utrzymanym w serdecznym, bardzo osobistym tonie liście odpowiedział między innymi: "Możesz być pewien, że wszystko, co jestem w stanie zrobić w interesie Polski, zostanie zrobione." Najbliższa przyszłość pokazała, że nie były to czcze słowa.

22 stycznia, w rozpoczynającym drugą kadencję orędziu do Senatu, prezydent powiedział, że „żaden pokój nie może i nie powinien być trwały” i „nigdzie nie istnieje prawo pozwalające na to, aby narody – jak czyjaś własność – przechodziły spod jednej władzy pod inną”. W kolejnym zdaniu sprecyzował: „Mężowie stanu są wszędzie zgodni co do tego, że winna istnieć zjednoczona, niepodległa i samorządna Polska”

O ile polska aktywność doprowadziła już wcześniej (niemiecko-austriacki Akt 5 listopada 1916) do pierwszego wyłomu w międzynarodowej polityce wyprowadzającego kwestię polską z kategorii wewnętrznych spraw zaborców, o tyle był to pierwszy, i to od razu na najwyższym szczeblu głos ze strony Zachodu. Przed rosyjską rewolucją (23 lutego/8 marca 1917) i jej następstwami, dla Francji i Wielkiej Brytanii Polska była tylko problemem sojuszniczej Moskwy. Mimo ogólnej konsternacji deklaracja prezydenta USA była  nie do zignorowania. 6 kwietnia 1917 roku Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Niemcom. Wobec coraz bardziej widocznego wewnętrznego rozkładu Rosji polska alternatywa zaczynała kusić. 4 czerwca 1917 prezydent Poincare podpisał dekret o utworzeniu Armii Polskiej we Francji, nie bez związku z deklaracją Departamentu Stanu USA o zgodzie na rekrutację ochotników do niej na terenie Stanów Zjednoczonych z następnego dnia. 15 sierpnia w Lozannie powstał (przeniesiony wkrótce do Paryża) Komitet Narodowy Polski. 

image

8 stycznia 1918 roku prezydent Wilson wygłosił na sesji Kongresu orędzie, zawierające czternastopunktowy plan dla przyszłego pokoju. Punkt 13 brzmiał: "Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą, integralność terytoriów tego państwa powinna być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową." Czternaście Punktów, uzupełnionych i doprecyzowanych deklaracjami z 11 lutego i 27 września zostało uznane za podstawę rokowań przez kanclerza Rzeszy  Maksymiliana von Baden 5 października 1918, rozejmu w Compiègne, kończącego 11 listopada wojnę, a następnie traktatu pokojowego podpisanego w Wersalu 28 czerwca 1919.

Dyplomacja amerykańska, mimo koncentracji na kwestii Ligi Narodów i unikaniu wikłania się w szczegóły europejskich sporów,  w czasie konferencji pokojowej zwykle polskie postulaty (z wyjątkiem sporu z Czechami o Śląsk Cieszyński) popierała. Wspomnieć tu zwłaszcza należy prof. Roberta Howarda Lorda, kierownika sekcji amerykańskich ekspertów do spraw wschodnich. Ten wybitny historyk, autor do dziś podstawowej pracy o rosyjskiej polityce imperialnej i drugim rozbiorze Polski zasługuje na naszą szczególną wdzięczność.

image

Robert H. Lord

Szybko nawiązano także stosunki dyplomatyczne, 16 kwietnia prezydent mianował Hugh Gibsona pierwszym posłem pełnomocnym w Polsce.

image

Hugh S. Gibson

Powinniśmy pamiętać o jego misji, zwłaszcza o raportach dementujących rozpowszechniane na Zachodzie uporczywie kłamstwa o masowych pogromach Żydów w Polsce. Raporty te drukowane w prasie amerykańskiej i przedrukowywane w europejskiej odegrały niezwykle pozytywną rolę w zwalczaniu antypolskiej propagandy. 

Kontakty polsko-amerykańskie przybrały w tej epoce wymiar jeszcze bardziej bliski i konkretny.  

Latem 1919 roku do przebywających w Paryżu premiera Paderewskiego i gen. Rozwadowskiego zgłosili się amerykańscy piloci wojskowi, mjr Cedric Fauntleroy i mjr Merian Cooper. Z nieoczekiwaną ofertą. Zaproponowali stworzenie ochotniczej eskadry dla Wojska Polskiego, by "w chwili najodpowiedniejszej, spłacić dług narodu amerykańskiego za Kościuszkę, Pułaskiego i innych". W październiku tego roku, po załatwieniu formalności krajowych (nieautoryzowana służba w obcym wojsku, w świetle ówczesnego prawodawstwa amerykańskiego mogła prowadzić do utraty obywatelstwa) Fauntleroy uzyskał zgodę Piłsudskiego, i wraz z grupą 19 amerykańskich lotników (żaden z nich nie miał polskich korzeni) wstąpił do WP. Skierowani do 7. Eskadry Myśliwskiej (później imienia Kościuszki) dobrze zasłużyli się w wojnie z bolszewikami. Lepiej wyszkoleni od większości pospiesznie i krótko praktykujących w tej branży Polaków mieli minimalne straty w wypadkach, a posiadając (i przekazując naszym) unikalną wtedy jeszcze umiejętność ataku szturmowego na cele naziemne, stali się w 1920 postrachem konnicy Budionnego. W lipcu tego roku gen. Antoni Listowski, dobry, twardy dowódca frontu południowego, nieskory do pochwał napisał w jednym z meldunków do Naczelnego Wodza: "bez pomocy amerykańskich lotników  dawno by nas diabli wzięli". Trzech z nich na zawsze zostało w polskiej ziemi, siedmiu odniosło rany.

image

Ppłk Cedric E. Fauntleroy

Ważny i piękny, ale epizod. O wiele bardziej istotna była udzielona w tym czasie Polsce przez USA pomoc materialna.

Na początku 1919 roku została wysłana do Paryża Polska Misja Zakupów, w celu uzyskania broni i wyposażenia dla powstającego z niczego w kraju wojska. Po powracającej do domu US Army pozostały we Francji ogromne składy materiałowe, których nie opłacało się wieźć z powrotem przez ocean. Od nadwiązania przez gen. Jana Romera kontaktów z gen. Blissem w okresie 1919/1920 zakupiliśmy po bardzo okazyjnych cenach setki tysięcy dobrej jakości mundurów, płaszczy, bielizny, pasów, plecaków, menażek, manierek, ładownic, chlebaków — słowem, całego niezbędnego żołnierzowi w polu szpeju, którego naszemu wojsku tak brakowało.

image

Gen. Tasker H. Bliss

Jak wspominał gen. Romer, cena nowego amerykańskiego kompletu mundurowego, którą wynegocjował, wynosiła połowę ceny proponowanej mu za używany komplet francuski. Używane wyposażenie było jeszcze tańsze. A wszystko to na kredyt w wysokości do 50 mln USD udzielony przez rząd USA natychmiast, na 5 lat z bardzo umiarkowanymi jak na te czasy odsetkami 5%. Gen. Romer pisał: "Amerykanie, wolni od wszelkiej biurokracji pracowali nadwyczaj sprawnie, w kilka dni spisaliśmy wszelkie kontrakty, i już 10 kwietnia (12 dni po rozpoczęciu rozmów — uwaga moja) odeszły pierwsze pociągi z mundurami do kraju." Z broni wzięliśmy jedynie 2600 ckm-ów Colt wz. 1895 w wersji na nabój Mosina (7,62x54), przygotowanych dla Rosji, których nie dostarczono do zamawiającego w 1917. Amerykanie poza bronią strzelecką, nie byli jeszcze znaczącymi producentami,  sami kupowali sprzęt oraz licencje (artyleria, czołgi, samoloty) we Francji i Wielkiej Brytanii.

24 lutego 1919 roku na Kongres USA powołał American Relief Administration, rządową organizację, której zadaniem było dostarczenie pomocy humanitarnej (głównie żywnościowej) do Europy po zakończeniu. Jej budżet określono na 100 mln USD. W kolejnych latach był uzupełniany, a dzięki crowfundingowi, powiększony (wielokrotnie) o środki z darowizn prywatnych. Trzeba tez pamiętać, że nie robiącą dziś specjalnego wrażenia kwotę 100 mln, należy odnieść do ówczesnej siły nabywczej dolara. Według szacunków, 1 dolar z 1919 odpowiada około 40 dzisiejszym.

W latach 1919 - 1923 ARA dostarczyła wiele milionów ton  towarów (zboża, mleka, tłuszczów, odzieży, maszyn i urządzeń rolniczych, sprzętu technicznego) do 23 krajów, przede wszystkim Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Belgii, Czechosłowacji, Niemiec, Austrii, Polski, także krajów bałtyckich, Armenii, Gruzji, Jugosławii, Węgier, Rumunii i Turcji, a od 1921 także do Rosji.

Do Polski skierowano około 20% całości tej bezpłatnej pomocy. Co więcej, w roku 1920 dyrektor agencji, Herbert Hoover (późniejszy prezydent) podjął decyzję o skierowaniu części pomocy dla Wojska Polskiego (żywność, samochody). Był to jedyny przypadek użycia środków ARA dla celów innych niż humanitarne, za co Hoover został mocno skrytykowany w amerykańskiej prasie.

imageimage

Herbert  C. Hoover

USA nie miały wobec Polski żadnych zobowiązań traktatowych ani wypływających z innych umów. Zwyciężający w Stanach prąd ponownego izolacjonizmu ograniczał zainteresowanie Europą i doprowadził do decyzji o niewstąpieniu do Ligi Narodów. 

Prezydent Wilson odszedł w 1921 roku z urzędu z poczuciem politycznej porażki. W Polsce pozostała wdzięczna pamięć, plac jego imienia w Warszawie i pomnik w Poznaniu.  Także Hoover ma w Warszawie swój skwer, na którym przed wojną stał od 1922 roku Pomnik Wdzięczności Ameryce dłuta Ksawerego Dunikowskiego.

image

Swemu przyjacielowi Edwardowi House, człowiekowi, który zapoznał Wilsona z polską problematyką, pomnik w Parku Skaryszewskim ufundował Ignacy Paderewski. Ich znajomość, przerodzona w wieloletnią przyjaźń przypomina nam, ile może znaczyć przekonanie Stanów Zjednoczonych do swojej sprawy.

image


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Kultura