Noc
Noc
Republikaniec Republikaniec
662
BLOG

Dalej była noc

Republikaniec Republikaniec Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 39

W odżyłych ostatnio tak mocno kwestiach polskich i żydowskich traum rodem z czasów wywołanej przez Hitlera i Stalina wojny, bojownicy  każdej ze stron próbują pokazać kartę własnego narodu jako bardziej białą. Nie zamierzam w tej notce przelewać kolejnej butelki atramentu, powtarzając wielokrotnie już przytaczane nasze argumenty. Chcę opowiedzieć jedną, prawdziwą i tragiczną historię.
Przykład karty szarej. Zupełnie szarej. Dowiedziałem się o niej zupełnie przypadkowo, przy okazji opracowywania zupełnie innej kwestii z wojennych dziejów.


Wieś, na pograniczu obecnej Małopolski i Podkarpacia. W 1939 roku 850 mieszkańców, w tym cztery rodziny żydowskie. Żadnych konfliktów, stosunki sąsiedzkie, przyjazne. Latem 1941 roku, po niemieckim zarządzeniu o utworzeniu zbiorczych gett, miejscowi Żydzi bez prób ucieczki czy oporu stawili się w pobliskim miasteczku. Ponoć tylko właściciel karczmy bardzo płakał, żegnając się z sąsiadami.  W kilka miesięcy później jeden z deportowanych wrócił. Opowiadał straszne szczegóły o życiu w gettcie, prosił o pomoc. Otrzymał ją. Ukrywał się, wspomagany przez dwie rodziny przez ponad rok. W końcu, zapewne nie bez wpływu wieści o rozmiarach Zagłady (część ludności żydowskiej Niemcy rozstrzelali w pobliskich lasach) załamał się psychicznie. Wyszedł z kryjówki i oddał się w ręce pierwszego napotkanego policjanta, w tym przypadku funkcjonariusza policji polskiej („granatowej”), rozmijając dosłownie o minuty z patrolem niemieckiej żandarmerii. Nie pytany, zaczął bardzo dokładnie opowiadać o wszystkich kolejach swoich losów za ostatni rok, precyzyjnie wyszczególniając kto, gdzie i kiedy mu pomagał. W sumie dotyczyło to 4 osób z obu ukrywających  go rodzin, i jeszcze jednej, z którą się ponoć kontaktował. Licząc według obowiązujących wówczas niemieckich zasad odpowiedzialności zbiorowej – 19 domowników „przestępców”.  Zapytany o powody tak daleko idącej szczerości, po chwili milczenia powiedział:  Nie pójdę TAM sam.


Podobny wypadek , zakończony rozstrzelaniem czteroosobowej rodziny miał miejsce kilka tygodni wcześniej w sąsiedniej wsi.
Policjant, zresztą członek AK, musiał natychmiast, na własną odpowiedzialność dokonać tragicznego wyboru. Niemcom przekazał meldunek o zauważonym w lesie uciekinierze, oraz zwłoki.
Prawdziwy raport złożył tylko swojemu konspiracyjnemu dowódcy. Po wojnie sprawa ta została zarejestrowana przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich, ale do sądu nie trafiła. Los sprawił, że ów policjant zginął podczas „Burzy”, dowodząc drużyną w zgrupowaniu „Klamry’”(kpt. Adam Lazarowicz) 5 pułku strzelców konnych AK.


Niewątpliwie jest to przypadek zamordowania  żydowskiego uciekiniera przez Polaka, i tak z pewnością jest zarejestrowany w statystykach tych strasznych czasów.


Edit: W dyskusji pod notką Wiesława wskazała na artykuł recenzyjny Tomasza  Domańskiego "Korekta obrazu?", dotyczący książki "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski," pracy zbiorowej pod kierunkiem Barbary Engelking, Jana Grabowskiego i Dariusza Libionki. Znakomicie udokumentowana, miażdżąca recenzja. Zachęcam do lektury: http://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/65746,Korekta-obrazu-Refleksje-zrodloznawcze-wokol-ksiazki-Dalej-jest-noc-Losy-Zydow-w.html

Warto wiedzieć, co my, podatnicy utrzymujemy, finansując Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Kolejny kamyk do ogródka aktualnego wiceprezesa Rady Ministrów, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura