Eko
Eko
Republikaniec Republikaniec
393
BLOG

Kronika ekohisterii

Republikaniec Republikaniec Ekologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Polskie parki narodowe są w niebezpieczeństwie. Świętokrzyski ma zostać zmniejszony, przez Magurski i Biebrzański będą jeździć samochody, a przy Poleskim ma powstać kopalnia – takie alarmujące informacje możemy znaleźć w internecie. Czy jednak rzeczywiście, jak twierdzą ekolodzy grozi nam w Polsce parkageddon? Pozostawiając kwestie związane z sytuacją w Poleskim (planowana budowa kopalni węgla kamiennego) i Biebrzańskim (budowa S16) osobom bardziej zorientowanym, napiszę parę słów o pozostałych.


W Świętokrzyskim Parku Narodowym właśnie ważą się losy 5 hektarów ziemi, które miałyby zostać wyłączone z jego granic. Ich nowym właścicielem ma stać się Klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Zakonnicy planują uporządkowanie i zagospodarowanie najbliższego otoczenia istniejących zabudowań, należących zresztą niegdyś do klasztoru. Starania trwają od 1990 r.   Chodzi o teren wokół jednego z najstarszych sanktuariów w Polsce, miejsce, w którym od 1306 roku przechowywane są przekazane przez Władysława Łokietka cząstki Krzyża Świętego. Dwunastowieczny klasztor, jeden z najstarszych w naszym kraju, to cel licznych pielgrzymek, miejsce, z którego pod Grunwald wyruszył Władysław Jagiełło. Dyrekcja parku wyraża ostrożną, obwarowaną wynikającymi z przepisów o ochronie przyrody warunkami zgodę, ale – oczywiście do boju ruszają zielone zastępy. To teren według nich niezwykle cenny przyrodniczo - ponoć historyczne budowle znajdujące się w Parku – w tym Klasztor na Świętym Krzyżu kruszeją, a z ich murów wymywany jest węglan wapnia. Ten z kolei trafia do gleby i stwarza środowisko przyjazne ślimakom. Wokół zabytkowych budowli wykryto ponoć 46 gatunków ślimaków, z czego 13 to gatunki rzadkie. Komentarz wydaje się zbędny.


#nietędydroga – pod takim hasłem można znaleźć petycję przeciwko remontowi drogi biegnącej przez Magurski Park Narodowy. Stworzyła ją Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze i szybko uzbierała prawie 10 tysięcy głosów poparcia. Do akcji dołączyła również para znanych literatów i celebrytów, którzy mieszkają w okolicy - Andrzej Stasiuk i jego żona Monika Sznajderman. – Nie rozumiem, dlaczego ktoś chce rozp**dalać park narodowy – mówi Stasiuk w rozpowszechnianym na Youtube filmiku nagranym przez Dziedzictwo Przyrodnicze. Chodzi o planowany remont drogi powiatowej na trasie Krempna-Żydowskie-Grab. Choć przecina ona Park, należy do Starostwa Powiatowego w Jaśle. Obecnie droga ze względu na stan nawierzchni jest nieprzejezdna. Istnieje inna, alternatywna droga Krempna -Grab. Jednakże jej trasa przebiega w terenie osuwiskowym, toteż droga ta może zostać wyłączona z ruchu. Wsie Grab, Ożenna i Wyszowatka mogą w takim razie liczyć na połączenie drogowe z kilkudziesięciokilometrowym objazdem przez Słowację.
Pośród popierających petycję trudno znaleźć jednak kogokolwiek z miejscowych. Stara droga, wyasfaltowana w latach 70. XX w., od lat 90. kompletnie nieremontowana, uległa naturalnej degradacji. Jej obudowę lokalsi uważają za coś naturalnego, zaś protestantom wskazują przykłady dróg przecinających Bieszczadzki Park Narodowy, których jakoś nie potrzeba zaorywać, by populacja niedźwiedzia, wilka i rysia miała się tam dobrze. O kolizji z pojazdem przedstawiciela któregoś z tych gatunków (to jest najgłośniejszy argument, podnoszony przez Stasiuka) nie pamiętają najstarsi Bieszczadnicy. Jedyny znany mi przypadek zabicia rysia przez samochód miał miejsce parę lat temu we Frysztaku (na północ od Jasła i Krosna), ponad 100 km od Bieszczadów i Magury.
Przykład Parku Magurskiego, który mimo szumnych zapowiedzi o korzyściach, jakie przyniesie lokalnej społeczności, okazał się delikatnie mówiąc mało dla nich przyjazny, wpływa zresztą na kwestię tzw. Turnickiego Parku Narodowego, pozostającego póki co w sferze postulatów ekologów . To teren znajdujący się na Pogórzu Przemyskim, dla którego obrońcy przyrody lansują nazwę Puszczy Karpackiej, ich zdaniem spełniający wszystkie kryteria, by otrzymać najwyższą formę ochrony. Jak twierdzą z żalem ekolodzy, jest on jednak zakładnikiem przepisów, według której samorządy mają prawo veta jeśli chodzi o tworzenie nowych parków narodowych. Samorząd boi się, ograniczeń, a Lasy Państwowe nie planują pozbywać się znakomitego gospodarstwa. Bowiem owa odwieczna puszcza to jednak niemal w 90% piękne lasy gospodarcze, wyhodowane przez leśników po II wojnie światowej na opuszczonych, dawnej użytkowanych rolniczo terenach. Mieszkańcy Birczy i innych okolicznych gmin przestudiowali dzieje trzydziestu ostatnich lat Krempnej, zwłaszcza w kontekście coraz bardziej sztywnego gorsetu ograniczeń budowanych przez Park Magurski, toteż bronią się przed narodowym uparkowieniem wszelkimi siłami. Wpływ ustanowienia Parku na wyrąb drewna zapewne nie byłby tak duży – jeśli brać miarę z obserwacji ilości leśnego surowca wywożonego rokrocznie z Magurskiego, co Park Narodowy tłumaczy  planową wymianą gatunkową. Jakoś tu dzięcioły i korniki mniej maja do powiedzenia. W tymże Magurskim jeleniowate również nie mają powodów do pełnego zadowolenia. Wiadomo oczywiście, że kontrolowanie ich populacji jest konieczne, skoro same wilki nie nadążają, lecz w sezonie łowieckim wieczorny grill w Świątkowej Wielkiej akustycznie bardziej przypomina doznania z pod Stalingradu, niż cichą noc. Czyżby więc chodziło nie tyle o idealistycznie pojmowaną ochronę zasobów przyrody, co o to, kto kontroluje możliwości korzystania z nich?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości