Ja to chyba umrę młodo, bo taki mądry jestem, że aż strach. Kolejna moja przepowiednia się spełnia, widać prezydent Duda otoczony jest doradcami prawie tak samo mądrymi jak ja:
Przepowiednia na kolanie o obniżonych emeryturach
http://tekstykanoniczne.salon24.pl/651309,przepowiednia-na-kolanie-o-obnizonych-emeryturach
Andrzej Duda szybko się uczy Nie czeka na, być może nieuniknione, zwycięstwo PiS w jesiennych wyborach, tylko jeszcze w sierpniu zgłasza projekty ustaw o obniżeniu wieku emerytalnego i podniesieniu kwoty wolnej od podatku do Sejmu, w którym większość ma koalicja PO i PSL, licząc, że koalicja odrzuci jego projekty ustaw, tym samym dając opozycji poważny argument w kampanii wyborczej. Koalicja postąpi rozsądnie jeśli pod jakimkolwiek pretekstem odłoży głosowanie na po wyborach przerzucając gorący kartofel na podołek PiS. Czy PiS zagłosuje na tak, szykując Polsce katastrofę wydatkową? Prawdopodobnie, bo efekty nieodpowiedzialności za los państwowych finansów objawią się później, niż trwa kadencja Sejmu.
Teraz zaś dowiadujemy się, że prezydent wycofuje sie rakiem z obietnicy inicjatywy ustawodawczej, tej o 500 zł dodatku na dziecko, przerzucając ten obowiązek na - obecny? - rząd.
No, mam kilka zastrzeżeń co do zwodu taktycznego zastosowanego przez prezydenta.
Po pierwsze, spryt pomysłu doceniony zostanie jedynie wśród wiernych zastępów - ale ci z entuzjazmem przyjmą wszystkie salto mortale prezydenta. Reszta elektoratu może czuć się oszukana, bo obietnice być może wzięła na serio decydując się na poparcie tego a nie innego kandydata w wyborach.
Po drugi niby dlaczego rząd ma wziąć na siebie ciężar zgłoszenia i przepchnięcia przez Sejm ustawy, której jest przeciwny. W języku zrozumiałym dla elit S24: sam se wymyślił to niech sam se pisze.
Po trzecie, prezydent mówił coś o współpracy z rządem. Rzeczywiście, są kraje, gdzie współpraca ponad podziałami w kwestiach istotnych dla kraju przebiega dość sprawnie. No ale tam nie zgłasza się chęci współpracy przed massmediami na Festiwalu Kaszy i Żurawiny* w Janowie nad Wisłą stawiając ewentualnego partnera w niezręcznej sytuacji, tylko dyskretnie sonduje stanowisko zanim padną jakiekolwiek publiczne deklaracje.
Z tymi wszystkimi zastrzeżeniami - jestem za. Jestem za podniesieniem dodatku na dziecko. Nie zgrywam się. Tak jak jestem przeciwny obniżaniu emerytur obniżaniu wieku emerytalnego, choć być może potrzebne są korekty np w postaci płynnego wieku przechodzenia na emeryturę w połaczeniu jednak z dożywotnim obniżeniem pobieranej emerytury. Przeciwny jestem obniżaniu kwoty wolnej od podatku, ale jeśli prezydent znajdzie źródło finansowania, byle nie w postaci "efektów dynamicznych" pisanych palcem na wodzie, to czemu nie.
Ale ??? zł na każde dziecko jest możliwe do przeprowadzenia.
I już podaję źródło finansowania. To likwidacja pewnych ulg podatkowych. Konkretnie ulg podatkowych dla małżeństw. Każdy prywatny doradca ekonomiczny powie wam, że małżeństwo samo w sobie jest doskonałą inwestycją ekonomiczną, pozwalającą radykalnie obniżyć jednostkowe koszty utrzymania. Dwa dochody, żadnych dzieci to niczym wygrana najwyższej nagrody w konkursie Radia Z, bo w perspektywie 20 - 30 lat para zarabiająca nieco ponad średnią krajową i nie wychowująca dzieci zgromadzi lekko nadwyżkę 400 000 zł. Albo tę nadwyżkę przepuści - ich wybór.
Więcej szczegółów we wpisie Ekonomia polityczna pożycia płciowego
http://tekstykanoniczne.salon24.pl/492318,ekonomia-polityczna-pozycia-plciowego
Chyba nikt nie domaga się przywilejów podatkowych dla osób, które wygrały 400 000 zł w życiowej loterii. Tego rodzaju przywileje są demoralizujące, skłaniają do niekorzystnego dla całego społeczeństwa planowania podatkowego. Są dyskryminujące, bo ulg nie mogą uzyskać pary nieformalne, będące w podobnej sytuacji co małżeństwa. Są niewydolne z punktu realizacji zamierzonych celów. Bo jeśli celem deklarowanym jest stymulacja rozwoju demograficznego, to ulga podatkowa dla dobrze syutowanych małżeństw bezdzietnych jest bezprzykładnym marnotrawstwem środków i niczym nieumotywowaną rozrzutnością. Jeśli chcemy osiągnąć jakiś cel, to używane środki mają być skoncentrowane na jego realizację.
Małżeństwom likwidacja przywileju podatkowego nie zaszkodzi, czy ze względów uczuciowych czy ekonomicznych małżeństwo pozostanie najkorzystniejszą formą realizacji życiowej.
I zgadzam sie z prezydentem, że środki powinny być skoncentrowane tam, gdzie przynoszą najlepszy rezultat - to znaczy na wsparcie ekonomiczne dla dzieci. Nie inaczej, konieczna jest alokacja środków, jeśli maja spełniać swoje zadanie.
I jeszcze uwaga. Dodatek na dziecko powinien być generalny, dla wszystkich, niezależnie od dochodów. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że przeznaczenie go na dzieci najuboższe jest sprawiedliwe, ale wypacza to sens całego systemu redystrybucji - wszyscy się na nią solidarnie składają płacąc podatki, wszyscy z niej korzystają w jakimś okresie życia. Doprawdy, morale podatkowe jest w Polsce niskie, rozumienie mechanizmów działania systemu redystrybucji szczątkowe, powszechne jest przekonanie, manifestujące się w debatach o systemie emerytalnycm, że emerytury "państwo daje", więc takie pedagogiczne powiązanie wpłat do systemu z korzystaniem z sytemu jest pożądane.
Ekstra bonus, bo szalejącą właśnie w S24 dyskusję też przewidziałem:
Kłótnie, niezgoda, niekompetencja, amatorszczyzna, przerost ambicji, klerykalizm, chęć zemsty, resentymenty, głupota,tromtadracja, pustosłowie, zaniechania, lenistwo, deklaratywny patriotyzm, budzenie polskich lęków, zrzucanie winy, infantylizm, paranoja, węszenie spisków, szukanie zdrajców, rozprawa z wrogami.
Bohaterowie naszych czasów, ubrani w kapcie bojowe prują seriami z klawiatury w kierunku wszystkich, którzy ośmielają się mieć odmienne od nich zdanie. To byłoby śmieszne, gdyby głupawka ogarniała jedynie pojedynczych frustratów i wykolejeńców, ale gdy przeradza sie w zjawisko społeczne staje sie groźna. Nie, nie jest groźna dla rzekomych "zdrajców, wrogów i zaprzańców". Jest groźna dla zdrowia społecznego, uniemożliwia jakąkolwiek rozmowę obywatelską, antagonizuje i przekierowuje energię społeczną na jałowe tory przynoszących zatrute owoce pyskówek. Nie dziwota, że uczestniczą w niej po jednej stronie najgorsze wyrzutki, których dawno już umieściłem na liście zbanowanych.
*Widziałem natrząsania się nad Festiwalem Kaszy i Żurawiny. A to jest jedna z tych inicjatyw, dzięki którym i wokół których odbywa się lokalna integracja i prezydentowi należy się pochwała, że tego rodzaju inicjatywy promuje. A że Polska lepiona jest z kaszy, żurawiny i pęt kiełbasy - no sory, ale taki mamy kraj.
Inne tematy w dziale Polityka