Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
504
BLOG

Ilu uchodźców możemy przyjąć?

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński Polityka Obserwuj notkę 11

Ilu uchodźców możemy przyjąć?

To pytanie padło dzisiaj rano, gdy brałam świeże bagietki u naszego boulangera, pana Casati. Zadała je nieznana mi bliżej sąsiadka z Rue Pasteur. Nie chcę się wdawać w dyskusje polityczne z osobami, których bliżej nie znam, potem mogą być z tego tylko kłopoty. Będę musiała się do niej uśmiechać i kiwać głową na powitanie gdy się spotkamy w publicznym miejscu, a o to przecież nietrudno gdy się mieszka w tak małym mieście jak nasze, zwłaszcza na sąsiednich ulicach.

Udałam, że nie dosłyszałam, sięgnęłam głębiej do portmonetki, pochyliłam głowę, jakbym szukała dokładnej sumy w centymach. Dwie bagietki, cztery croissanty, tyle i tyle franków, tyle i tyle centymów. Doprawdy, niech nikt mnie nie zmusza, bym musiała się odzywać do nieznajomych osób.

Nie, oczywiście, że nie powinniśmy przyjąć ani jednej osoby. Zwłaszcza stamtąd. Nie znają naszego języka, ani naszych zwyczajów. Będzie wśród nich wielu samotnych mężczyzn, czytałam w „Le Matin”, że wielu ich żołnierzy w obliczu klęski porzuciło broń, zdjęło mundury i przez zieloną granicę przedziera się do nas. Ludzie, którzy nielegalnie przekraczają granicę, nie są godni zaufania. Widziałam w kronice Pathé, byliśmy w kinie z mężem w sobotę na komedii z Maurice Chevalierem, tej Avec le sourire, bardzo miły film, widzieliśmy go już przedtem, kilka lat temu, ale dobrze robi na poprawę humoru kilka chwil spędzonych z lekką komedią w tych ciężkich czasach, tych żołnierzy wyłapanych i wziętych do niewoli. Są brudni i nieogoleni. Uważam, że w obozach jenieckich będzie im lepiej, będą mogli się umyć i będą pod kontrolą. Istnieje ryzyko, że będą wśród nich infiltratorzy i prowokatorzy. To więcej niż pewne, to najlepszy sposób, by się do nas niepostrzeżenie dostali. Mogą na rozkaz wywoływać niepokoje i zamieszki, szpiegować i prowadzić akcje sabotażowe. To jest niebezpieczne.

Tak dużo młodych mężczyzn w jednym miejscu, bo nie ma wśród nich kobiet. Powinni byli zostać w swoim kraju i bronić swoich kobiet. Teraz będą zaczepiać nasze kobiety, młodzi mężczyźni będą się zalecać natarczywie, będą gwałty.

Są nam zupełnie obcy, nie znają naszego języka. Będą się hałaśliwie zachowywać i mówić głośno między sobą w swim języku. Będą nas komentować, będą o nas mówić obraźliwie i pogardliwie, a my nie będziemy mogli ich rozumieć. Będą chodzić całą szerokością chodnika we trzech lub czterech i zaczepiać bardzo młode dziewczęta. Są brzydcy, mają szare, zmęczone twarze, widziałam ich w kronice filmowej.

Nie znają naszych zwyczajów, ani naszej kultury, nie czytali naszych książek, nie chodzili do naszych szkół, nic o nas nie wiedzą. Są katolikami, ale my mamy rozdział Kościoła od państwa. Będą chcieli nam narzucić swoje zwyczaje, swoje barbarzyńskie wyobrażenia. Obawiam się, że zupełnie brak im kultury, oni mieszkają tak daleko na Wschodzie, blisko Rosji. Oni i Rosjanie są Słowianami, prawda? Oczywiście, że prawda, dlaczego nikt tego nie porusza? Dlaczego nie uciekają do Rosji, do swoich krewniaków? To są podobne języki, byłoby dużo łatwiej im się porozumieć. I do Rosji jest bliżej, sprawdzałam w atlasie. Te kraje przecież ze sobą graniczą.

Nie jestem pewna, że wszyscy zasługują na ochronę. Przecież są tylko żołnierzami. Jeśli po demobilizacji nie będą angażować się w jakieś niepokoje to nic im nie grozi. I będą mogli zająć się swoimi kobietami. Tak, uważam, że kto nie zajmuje się swoimi kobietami, w pierwszej kolejności nie ratuje kobiet, nie zasługuje na pomoc.

To jest podejrzane. Dlaczego oni właściwie porzucają swój kraj? Nie wierzę w te opowieści. Wojna się skończyła i moga wrócić do domów. Nic im sie nie stanie. To są tylko takie opowieści, które mają wzbudzić współczucie. Nienależne współczucie, ktoś za tymi opowieściami stoi, to są ciemne sprawy, oszustwa, kłamstwa. Ktoś ma w tym interes, żeby sprowadzić do nas tych młodych mężczyzn, za tym kryją się nieznane siły i osoby. Byłabym ostrożna, bardziej niż ostrożna.

Mamy własne kłopoty. Nie wszyscy mają pracę, jest dużo biednych osób w naszym mieście. Przypuszczam, że tak samo jest w każdym mieście, w całym kraju. Jest dużo biednych i bezrobotnych, powinniśmy im w pierwszym rzędzie pomóc. Tak, powinniśmy najpierw zająć sie naszymi problemami. Młodzi ludzie u nas nie mają pracy, jeśli pojawią się ci wszyscy mężczyźni zabiorą pracę naszym dzieciom, naszym synom. Będą brać każdą pracę, za byle jakie pieniądze. My nie będziemy w stanie z nimi konkurować.

Nie, nie uważam, że jesteśmy im coś winni. Przecież nasi żołnierze walczyli w ich obronie. Nasi żołnierze robili co mogli, byli bardzo dzielni. Walczyli przez tyle dni, to jest bardzo ciężkie i niebezpieczne. Wiem, prasa o tym nie pisała, by nie siać defetyzmu, ale wielu z naszych zostało zabitych lub rannych. Tak, mamy własnych rannych, powinniśmy nimi sie zająć w pierwszej kolejności.

Pomagaliśmy im, walczyliśmy za ich sprawę, zrobiliśmy co do nas należało. I wystarczy, nie możemy się ciągle poświęcać dla obcych.

Sprowadzą na nas niebezpieczeństwo. Nie myślę tylko o gwałtach i rozruchach. Mówię o realnym niebezpieczeństwie. Może będą chcieli konspirować w naszym kraju, zakładać swoje organizacje, prowadzić szkolenia wojskowe i przygotowywać się do rewanżu? To są wojskowi, oni są przygotowywani do walki. Tak duża liczba wojskowych nieskoszarowanych jest niebezpieczna. Nie będziemy wiedzieć, co przygotowują, nie znamy ich języka, nie będziemy mogli śledzić przygotowań od wewnątrz. Nie możemy liczyć na pomoc, nie możemy ufać, że nasi informatorzy będą godni zaufania, o ile w ogóle takich znajdziemy. Można przypuszczać, że będą lojalni wobec swoich rodaków. Nie będą wiarygodni.

Będą celem akcji odwetowych. Tak duża liczba żołnierzy może stać się pretekstem do różnych działań. Mogą pojawić się żądania umieszczenia ich w obozach. Albo wydania ich stronie zwycięskiej. Jeśli nie spełnimy tych warunków będziemy szantażowani. Albo sami staniemy się celem napaści. Ci żołnierze będą dobrym pretekstem. Nie możemy narażać naszego kraju ani naszej wolności. Nie można tego od nas wymagać.

Nie powinni byli wywoływać tej wojny, była realna możliwość utrzymania pokoju. Czytam gazety, bardzo pilnie śledziłam rozwój wydarzeń. Nie chcieli iść na żadne kompromisy, dążyli do konfrontacji. Nie chcę mówić, że byli głupcami, swoje wycierpieli. Ale właściwie, dlaczego nie? Byli głupcami, którzy nie chcieli negocjacji, wydawało im się, że mogą coś na tym wygrać. Nie byli przygotowani do wojny i nie powinni byli jej wszczynać. Kierowała nimi bezmyślność i brawura. Powinni byli kierować się rozsądkiem i własnym interesem. Mogli uniknąć wojny.

Oczywiście, że mi ich żal. Chociaż gdy pomyślę, że mogą doprowadzić do gwałtów i zamieszek to jednak rozsądek bierze górę.

Nie, nie powinniśmy przyjąć ani jednego.

 

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka