Nie wiem czy jest jakaś centralna wytwórnia teorii spiskowych, ale nawet najbardziej ordynarne nieprawdy znajdują zastępy kolporterów, nie wiem na ile bezinteresownych. Ktoś jednak przecież te głupoty wymyśla, ktoś je powtarza, ktoś w nie wierzy. Ten sztucznie i celowo wytwarzany szum informacyjny tamuje i psuje debatę publiczną, a tłumaczenia i wydawałoby się oczywiste dowody na nieprawdę plotek, pogłosek, urojeń i zmyśleń marnują energię, która można by owocniej przeznaczyć na działanie pozytywne.
Przykre jest patrzeć, jak te kłamstwa zagnieżdżają się, niczym uporczywe, trujące chwasty, nie dające się wyplenić. Niektóre z nich, wydawałoby się, sa tak prymitywne i bezczelne, że nie powinno byc problemów z ich zwalczaniem. A jednak są ludzie gotowi dać wiarę nawet oczywistym kłamstwom i je rozpowszechniać.
Napotkałem wczoraj na coś takiego:
rządząca ekipa przystąpiła do gorączkowych działań próbując zabezpieczyć się na wypadek przegranej w nadchodzących wyborach, ale także przepychając ad hoc zmajstrowaną nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnych, w której nawet zapewniła sobie furtkę dla odwołania prezydenta RP.
Zapytany o źródło tych mrocznych rewelacji autor odesłał mnie dość arogancko
do jakichś ignoranckich wpisów z otchłani, czyli siebie samego, a następnie do wyjątkowo wiarygodnego wpisu wybitnego analityka tajnych spisków, reprezentującego, a jakże, Polską Rewolucję Narodową, skromnie ukrywającego sie pod pseudonimem humpty dumpty:
Wielki szloch nad rzekomo utraconą demokracją to zasłona dymna. PO próbowała uczynić z Trybunału Konstytucyjnego „tajną broń”, która miała z powrotem oddać pełnię władzy w Państwie w ręce koalicji.
Tak twierdzi mój informator.
Oto dowód.

A przecież wystarczyło sięgnąć do Konstytucji RP, by tam zobaczyć takie same sformułowania:
Art. 131. 1. Jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej nie może przejściowo sprawować urzędu, zawiadamia o tym Marszałka Sejmu, który tymczasowo przejmuje obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej. Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej.
Tak na marginesie, w czasie Wielkiej Jatki Konstytucyjnej z 19 listopada 2015 roku, ani Wielkiej Nocnej Masakry Konstytucyjnej Piłą Łańcuchową z 22 grudnia 2015 roku punktu o rzekomym zamachu na prezydenta nie usunięto. Polecam tłumaczenie tego faktu zwolennikom teorii spiskowych - czyżby Mistrz Marionetek szykował się do usunięcia kukiełki i paragraf mu podchodzi?
Jedyny zamach konstytucyjny, jaki szykowano to był zamach na integralność samego Trybunału Konstytucyjnego. W Ustawie o z dnia 19 listopada 2015 r. o zmianie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, tekście ogłoszonym, znalazł sie bowiem zapis o zakończeniu kadencji prezesa i wiceprezesaTK:
Art. 2. Kadencja dotychczasowego Prezesa i Wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego wygasa po upływie trzech miesięcy od dnia wejścia w życie ustawy.
W tekście ujednoliconym pozostał po nim jakże wiele mówiący przypiś drobnym maczkem:
Art. 2. (utracił moc) 1)
1) Z dniem 18 grudnia 2015 r. na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 9 grudnia 2015 r., sygn. akt K 35/15 (Dz. U. poz. 2147).
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20150001928
Moi drodzy, nie zapomnijcie, nigdy nie zapomnijcie, że głównym bohaterem tej odrażającej rozprawy z niezależnym Trybunałem był Stanisław Piotrowicz, były prokurator PRL i członek PZPR. Wybrany zapewne ze względu na wprawę i doświadczenie.
Swoją drogą, autor, GIZ 3MIASTO, ma wybitną zdolność do tworzenia niczym nie popartych piętrowych konstrukcji spiskowych:
Analizy dokonywane przez odpowiednie służby od maja 2015 roku wykazywały przewagę PiS nad koalicją. Jednak w żadnym wypadku przewaga ta nie dawała PiS-owi możliwości samodzielnych rządów. Oznaczało to, że w przypadku nawet zwycięskich dla PiS wyborów "wielka koalicja" PO-PSL-LSD-Nowoczesna miała formułować rząd i nadal kroić ustawy jak dotąd. Takie były kalkulacje, chyba nikt temu nie zaprzeczy.
Otwarcie miał być atakowany Kościół po to tylko, aby prezydent Andrzej Duda wetował takie ustawy. Przecież narracja robiąca z PAD "podwładnego" Jarosława Kaczyńskiego obecna jest w mediach od maja! A wtedy, góra w ciągu roku, TK skorzystałby z istniejącego prawa – zgodnie z art. 4 u.6 ustawy o TK i przewidywana na "marszałkinię" Sejmu Ewa Kopacz sprawowałaby funkcje prezydenta! Pod pozorem, że jest niesamodzielny i sterowany przez JK Andrzej Duda byłby uznany za osobę nie mogącą sprawować urzędu.
Między innymi po to tylko, aby osłabić elektorat PiS, wedle przeprowadzonych analiz uwzględniających dużą liczbę ludzi niezadowolonych, powstała partia RAZEM.
I tak dalej, i tak dalej, sensacje wydłubane nie wiadomo skąd. Jeden z tych analityków, epigonów Ściosa, który służb na oczy nie widział.
Mam pewien opór przed powszechnie stosowaną w Polsce nomenklaturą polityczną. Trudno mi jest przełknąć, że to coś, co w "prawdziwych demokracjach" byłoby marginalną partią populistyczną, w Polsce określane jest mianem prawicy. Do tej pory posługiwałem sie dość prostym kryterium podziału - lewica zwiększa wydatki, podnosi podatki, wnosi regulacje działalności gospodarczej a zwłaszcza rynku pracy i zwiększa interwencjonizm państwowy, prawica ogranicza wydatki, zmniejsza podatki i luzuje przepisy regulujące działalność gospodarczą.
To coś, co nazywa się polską prawicą zapowiada drastyczne zwiększenie wydatków na cele socjalne, podniesienie podatków i przymierza się do ręcznego sterowania gospodarką (przynjamiej w warstwie werbalnej).
Te wydawałoby się oczywistości w polskiej debacie politycznej nie wystepują. W zasadzie poważnej debaty politycznej nie ma, odbywa się gdzieś na marginesach, mainstream zajmuje się idiotyzmami, a miast debaty mamy rzucanie obelgami, hejtowanie, wyszukiwanie przodków. Nie chcę być gołosłowny, tutaj zwroty z umieszczonego wczoraj na samym szczycie S24 wpisu dyskusyjnego Pecunia olet. Przeczytałem go z niesmakim i lekkim obrzydzeniem, szukając choćby jednego merytorycznego punktu zaczepienia. Nie było. Było natomiast wykluczające jakąkolwiek uczciwą dyskusję stemplowanie ewentualnych polemistów i obelgi pod adresem inaczej myślących:
Z histeryczną reakcją
dowalenie
Wrzask
ciągłe awantury
nagonki
zgrany
Idiotyczna narracja
badziewie marketingowe
dosłownie śmierdzi.
Wyprane, ideologiczne mózgi,
ideologicznych fanatyków
szkalować kraj
wywołać zamieszki
doprowadzić do ruiny polskie przedsiębiorstwa
Ofiary przemocy, gwałtów i molestowania medialnego
nienajlepiej zorientowanych w tym, co się wokół nich dzieje
osobiste zadry, niepowodzenia i porażki
niskie pobudki
prymitywna zawiść
Samozwańcza (pseudo)elita
bucowaci i naburmuszeni,
Pasożyty wszelkiego rodzaju
środowisk lewackich
Spadkobiercy ortodoksyjnej komuny
dostają drgawek
do niczego się nie nadają, są zdani na żerowanie
rozkraść i roztrwonić
awanturnicy
Ten styl prowadzenia debaty przeniósł się do oficjalnej polityki. Co kiedyś było plugawym marginesem reprezentowanym przez Gazetę Polską i jej dziennikarzy, zostało usankcjonowane wypowiedziami prezesa Jarosława Kaczyńskiego i jego usłużnych posłańców. Oto Jarosław Gowin, wiceprezes Rady Ministrów oraz minister nauki i szkolnictwa wyższego składa hołd lenny Jarosławowi Kaczyńskiemu i powołując się na jego słowa, jak niegdyś powoływano się na słowa Lenina insynuuje i dyfamuje Mateusza Kijowskiego, inicjatora i organizatora KOD:
Są tam też jednak tacy[wśród organizatorów demonstracji KOD - St. Melsztyński] - i myślę, że to oni nadają ton - którzy bronią swoich interesów - stwierdził. - Jeśli przyjrzeć się biografiom tych ludzi, ich korzeniom rodzinnym, to, przykro mi, ale zaskakująco często okazuje się, że ta ciągłość istnieje - dodał. - Zna pani takie pojęcie "resortowe wnuki" i "resortowe dzieci"? Poproszony, by sprecyzował, czy chodzi o przodków Mateusza Kijowskiego, organizatora marszów KOD-u, odpowiedział: - Dziad Kijowskiego związany był z komunistycznym aparatem represji. Dlatego potwierdzam tezę Jarosława Kaczyńskiego, że istnieje pewien historyczny związek pomiędzy częścią tych, którzy protestują, a środowiskiem [komunistycznym].
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19573557,gowin-istnieje-historyczna-ciaglosc-pomiedzy-czescia-protestujacych.html#ixzz40FsXT1gx
Jedyne z czym słowa Jarosława Gowina można porównać, to wszystkie nagonki za czasów PRLu i wyciąganie rzekomych win przodków ludzi zaangażowanych w protesty przeciwko tamtej władzy.
Ten styl prowadzenia debaty przenosi się również, niestety, na teren stosunków międzynarodowych. Polska ma od pół roku coraz gorszą prasę. Właściwie nieco dłużej, zaczęło się chyba od osławionej wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego o "54 strefach szariatu", a potem już poszło. W ciągu pół roku olbrzymi kapitał zaufania do Polski gromadzony od ponad 26 lat został dokumentnie zmarnotrawiony, a Polska postrzegana jest coraz bardziej jako kraj półautorytarny, semidemokratyczny, rządzony zza kulis przez konstytucyjnie nieodpowiedzialnego Jarosława Kaczyńskiego, z bezwolną premier Szydło i zdalnie sterowanym prezydentem Dudą. Zamach na Trybunał Konstytucyjny i ustawa paraliżująca jego działanie, czystki w mediach publicznych i mściwe usuwanie niemiłych nowym decydentom dziennikarzy, kolejne posunięcia burzące porządek prawny wypracowany przez ostatnie ćwierć wieku budzą niepokój nawet wśród przyjaznych Polsce polityków prawicowych i konserwatywnych. Tymczasem pani premier odpowiada amerykańskim senatorom w tonie połajanki, pouczając ich, że są niepoinformowani. Przypomina to zupełnie połajanki, jakich udzielał Jerzy Urban korespondetom prasy zagranicznej na swoich konferencjach prasowych. Były ponoć tłumnie odwiedzane, bo w ówczesnej ponurej rzeczywistości były jakimś absurdalnym spektaklem, Grand Guignolem czasów komunizmu.
Już wcześniej niemądrymi słowami i postępkami Polska zraziła do siebie swoich europejskich sojuszników. A bez sojuszników, coraz bardziej marginalizowana w Europie lub, co dla niektórych wydaje się punktem docelowym, poza Unią Europejską, w imię wyimaginowanej pełnej suwerenności i autonomii, znajdzie się pod naciskiem nieco dalszego sąsiada, z którym też nie potrafi sobie ułożyć stosunków.
Naśladowanie a to Aleksandra Ściosa, a to najplugawszych postaci PRLu marne wystawia świadectwo obecnej władzy. Demokratycznie wybranej, jak twierdzą jej obrońcy.
Inne tematy w dziale Polityka