Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński
2719
BLOG

Kto po Kaczyńskim?

Starosta Melsztyński Starosta Melsztyński PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 52

Będzie gorzej.

Niecałe 2 lata temu napisałem notkę pod tym samym tytułem. Z racji ostatnich zajść zyskała na ponownej aktualności. Zajrzałem do niej i stwierdziłem, że tak duża część treści zupełnie się nie zdezaktualizowała

Kto po Kaczyńskim?

Antoni Macierewicz nie ma już żadnych szans w walce o władzę po Prezesie, tylko sam jeszcze o tym nie wie. Paliwo smoleńskie się wyczerpało, irytacja pomysłami zamachowymi nie tylko na zewnątrz PiS, ale nawet w obrębie murów, którymi otoczył się Zakon jest trudna do ukrycia, w związku z tym odsunięty od władzy został sam Macierewicz. Ma swoich wiernych wyznawców, ma zwolenników, ma wreszcie oddaną drużynę, ale szerokiego pooparcia nie będzie w stanie uzyskać, a koledzy z PiS nigdy mu nie wybaczą, że był przez pewien czas najbardziej zaufanym Jarosława Kaczyńskiego. Wysłano mu jasny sygnał w postaci artykułu w Sieci o prowadzonym przez CBA śledztwie przeciw jego najbliższemu niegdyś współpracownikowi, Bartłomiejowi Misiewiczowi. Zarzuty są poważne, przekaz jasny - "dobierzemy się do ciebie, jeśli będziesz próbował prowadzić jakąkolwiek samodzielną działalność polityczną". Użyto do tego tajnych materiałów z tajnego śledztwa, co samo w sobie budzi wiele pytań. Główne pytanie - kto zezwolił i przekazał materiały. Tutaj nie ma przypadku, publikacja w Sieci, organie propagandy partyjnej PiS musi mieć placet z samego Komitetu Centralnego i od najwyżej usytuowanych towarzyszy. Czy był to Prezes osobiście, czy też ktoś inny wykorzystał chorobę i słabość szefa do pozycjonowania się i utrącenia jednego z konkurentów? Nie mam żadnego dostępu do wewnątrzpartyjnego obiegu informacji p[odawanych z ust do ust i "nigdy na telefon", ale stawiałbym na  szykującego się do wielkiego skoku polityka z drugiego szeregu, no nazwisko zapewne znacie.

Szydło zupełnie się w konkurencji nie liczy.

Najwierniejsi z wiernych, Błaszczak, Brudziński, Kuchciński powołani zostali do obrony pozycji i odpierania ataków na czas planowanej lub nie absencji szefa partii. Żadne z nich nie ma nawet części intelektu i sprawności politycznej prezesa. Ale długa służba polityczna pozwoliła nabrać im doświadczenia i pewnych umiejętności. Ci trzej muszkieterowie, zjednoczeni, mogliby stworzyć triumwirat odporny na ataki mniej doświadczonych i gorzej uzbrojonych, ale prężniejszych i ambitniejszych pretendentów. Mielibyśmy do czynienia z powtórzeniem sytuacji po śmierci Breżniewa, gdy na czoło partii komunistycznej powoływano coraz bardziej bezbarwnych zasłużonych towarzyszy, przeciągając faktyczne bezkrólewie, nim pojawił się dynamiczny reformator Gorbaczow. 

Ambicje przejawia Zbigniew Ziobro. To polityk zdecydowanie mniejszego formatu niż Kaczyński, ale wydaje się być pozbawiony pewnych jego inteligenckich zahamowań. Kaczyński zawsze zachowywał dystans do "patriotycznej prawicy". Używał jej, ale nie dopuszczał zbyt blisko. Chodzą słuchy, że ZZ sonduje możliwość stworzenia koalicji lub wręcz połączenia najbardziej pałkarskiego, klerykalnego, autorytarnego i nacjonalistycznego skrzydła partii, zniecierpliwionego ustępliwością i miękkością głównego nurtu polityki godnościowej. Rozbudzone apetyty nie zostały zaspokojone, ostatnie wycofywanie się  - choć w Europie uważane za ruchy pozorne - z podporządkowania sądów partii czy z ustawy o IPN uznawane są tu za uwłaczający dowód słabości. To z tego kierunku docierają hasłą i żądania ostrzejrzego kursu wobec Unii - do wyjścia nawet za brytyjskim przykładem. To stamtąd docierają żądania rzoprawienia się ze "zdrajcami i mącicielami", bo obietnice z dni po wygranych wyborach nie zostały spełnione, a cackanie się z Tuskiem, opozycją, nieposłusznymi mediami i protestującymi obywatelami tylko rozjątrza. Onie domagają się krwi, czują już jej zapach i chcą się nią  nasycić.

Istotne znaki wskazują, że może pojawić się nowy aktor zza kulis. Brak jest bezpośredniego wglądu do jego działań, pobudek, ambicji, możliwości - to co jest widoczne, to jedynie dalekie skutki. Mowa tutaj o służbach, które ostanio bardzo się uaktywniły i zaczęły odgrywać - zakulisową - rolę w polityce. Wymienię tylko dwie niedawne zaszłości, wskazujące, że służby wychodzą z cienia i przyjmują rolę aktywnego aktora politycznego. To wzmiankowany wyżej sygnał dany Macierewiczowi. Materiały, które posłużyły do wysłania ostrzeżenia to materiały operacyjne służb i jako takie ściśle tajne. W sposób podobny służby postanowiły skompromitować przebywającego w areszcie Gawłowskiego, dystrybuując wśród zaufanych dziennikarzy materiały operacyjne. Powtarzam, to są materiały operacyjne, nie powinny ujrzeć światła dziennego, nie powinny być udostępniane nawet partyjnym funkcjonariuszom medialnym i - jeśli chodzi o Gawłowskiego - nie powinny być zbierane.

A to prowadzi bezpośrednio do konstatacji, że

a) jeśli są zbieran na opozycję, to zapewne są zbierane na przedstawicieli władzy. Szafa Lesiaka to zapewne drobiazg w porównaniu z zawartością szafy - no, przecież znacie sami nazwisko.

b) służby wyrwały się spod krępującej kontroli i działają samodzielnie i autonomicznie. 

c) a skoro tak to zgodnie z zasadą - jeśli dążysz do zdobycia broni to znaczy, że chcesz jej użyć

d) i właśnie szykujesz się do jej użycia.

Tą bronią będą materiały kompromitujące "naszych" - bo przecież zbierano materiały na Misiewicza i Macierewicza. Docierają też sygnały, że funkcjonariusze służb są umiejscawiani na kluczowych pozycjach w spółkach Skarbu Państwa (oficjalnie do zwalczania korupcji) i w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, gdzie obsadzają stanowiska po rugowanych brutalnie nominatach Macierewicza. To się nazywa "zabezpieczenie operacyjne" i naturalną konsekwencją może być - tak jak za ostatnich lat PRL uwłaszczanie się siłowików i wielkie afery gospodarcze albo, jeśli ktoś nimi odpowiednio pokieruje, pałacowy zamach stanu i przejęcie władzy.

Przeszkodą dla ambicji jest coraz bardziej krucha i narażona na ataki demokracja oraz coraz częściej kwestionowane członkowstwo w UE.

Jeśli te dwie przeszkody zostaną usunięte to...

zatęsknicie za Kaczyńskim.

xxx

To czarny scenariusz, ale o pewnej dozie prawdopodobieństwa. Można oczywiście rozważać inne warianty wojen diadochów - wśród pretendentów mamy wielu przyczajonych tygrysów, wyczekujących na swoją okazję i przekonanych o swoich szansach na objęcie przywództwa.

Wymienić można Mateusza Morawieckiego, technokratę, który zawiódł na polu, na którym zdawałoby się powinien był okazać swoją sprawność, ma też za sobą wiele kompromitujących wpadek i zupełny brak orientacji w polityce zagranicznej.

Jest Andrzej Duda, który wykazał sprężystość w kampanii wyborczej, by po objęciu stanowiska okazać się słabą i bezwolną marionetką Kaczyńskiego. Przykro obserwować jego ostatnie występy zagraniczne, dano mu - i pośrednio Polsce - że jest figurą, z którą nikt się nie liczy i że nie będzie dopuszczony nawet do pamiątkowej fotografii.

Jest uciekinier z PO, Jarosław Gowin, znany z giętkiego kręgosłupa.

Nie uważam, by którykolwiek miał wystarczająco dużo animy, by sobie poradzić w walce i po jej zakończeniu. Czeka was interesujący okres historii.

Patriotyzm jest ostatnim schronieniem szubrawców. Samuel Johnson    

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka