threeme-ww threeme-ww
375
BLOG

Jakby to okrutnie nie brzmiało - pokój w Ukrainie nie jest w interesie Polski

threeme-ww threeme-ww Polityka Obserwuj notkę 112

Dziś już zdecydowana większość analityków jest zgodna, że Rosja jest na krawędzi ekonomicznego i społecznego upadku. Przez lata byliśmy okłamywani, że jest to druga po USA arma świata, imperium, które z łatwością weźmie co zechce, kiedy zechce.

Wojna w Ukrainie zburzyła ten propagandowy, fłaszywy obraz. Rosja to kraj trzeciego swiata, stacja beznzynowa dla krajów rozwiniętych. Gospodarka oparta w większości na rabunkowej eksploatacji surowców, która rosła w siłę i groziła w latach wysokich cen surowców obecnie dostaje potężne ciosy ze wszystkich stron. Odcięcie od zachodnich technologii pokazało, że Rosja własnych technologii nie ma a te odziedziczone po Związku Radzieckim nie wystarczają na obecne realia. Nie mają własnych samolotów (nawet 90% podzespołów to części zachodnie), nie mają własnych aut, wszystko muszą sprowadzać z Chin i Indii. 

Rosja w naszej świadomości (przyznaję, i ja za dzieciaka często słyszałem te opinie) to kraj z "nieskończonymi" zasobami ludzkimi, dla którego utrata milionów obywateli to "żaden problem" I tu, wojna w Ukraini, odsłoniła brutalną prawdę. 

Jeszcze przed wojną Rosja zmagała się z potężnym niżem demograficznym, wymieraniem społeczeństwa. Dodajmy do tego utratę miliona młodych mężczyzn na wojnie (to są szacunki nie tylko strony Ukraińskiej, ale też wielu niezależnych analityków), emigrację miliona najzdolniejszych młodych ludzi i mamy ubytek co najmniej 2 mln osób. Czy ubytek  2 mln ludzi przy populacji 143 mln to dużo? Tak, gdyż ubytek ten dotyczy ludzi w wieku reprodukcyjnym z jednej strony i najlepiej wykształconych, najzdolniejszych z drugiej strony. To potężny cios w gospodarkę, problem który tylko będzie się nasilał. 

A każdy dzień wojny te straty tylko zwiększa.

Dlaczego wojna w Ukrainie obnażyła słabość Rosji? Ano dlatego, że propaganda Kremla, którą przez dekady byliśmy karmieni nie wytrzymała konfrontacji z rzeczywistością. Największym problemem Rosji jest wręcz systemowa i społeczna zgoda na korupcję. Wszyscy tam korumpują i są korumpowani. Skutek to rozkadzenie mienia wojskowego, dewastacja spadku po ZSRR, brak środków na armię i rozwój własnych technologii. A oprócz tego brak elastyczności - w pierwszych dwóch latach wojny - rosyjskich generałów, którzy dosłownie wysyłali całe oddziały na rzeź. Lista błędów strategicznych jest długa jak rolka papieru toaletowego, wszyscy przecież widzieliśmy nadmiernie rozciągnięte kolumny zaopatrzenia wojsk rosyjskich, skutecznie mielone na złom przez Ukraińców. Wszyscy widzieliśmy trwające miesiącami frontalne ataki na dobrze umocnione pozycje obrońców. Niestety nawet największy głupek w końcu uczy się na własnych błędach. I Rosja wydaje się w końcu - niestety - wyciąga wnioski z porażek. Unowoczesnili i dostosowali taktykę pola walki, zaczeli rozwijać ataki dronowe. Ale to Ukraina - jak Dawid przy Goliacie - wciąż wykazuje inicjatywę i pomysłowość kompensując liczebną przewagę wroga.

Przykład mieliśmy kilka tygodni temu, gdy Ukraina zniszczyła strategiczne lotnictwo Rosji na lotniskach odległych o tysiące kilometrów od frontu - dzięki pomysłowemu wysłaniu dronów w zwykłej spedycji towarowej.

Oczywiście nie twierdzę, że Ukraina tę wojnę wygrywa. Ona wojny nie przegrywa. Jest impas, jest stagnacja lini frontu i powolne postępy Rosjan za cenę śmierci tysięcy żołnierzy. I właśnie ten impas, choć wiem, jak okrutne to jest, dla Polski jest - w moim odczuciu - najbardziej korzystny. Dzięki temu impasowi Rosja się wykrwawia, traci ludność, słabnie gospodarczo i społecznie. Im dłużej trwa, tym więcej czasu będą potrzebowali na odbudowę - o ile będą w stanie odbudować się, przy tak niekorzystnych zjawiskach. Tu ubytek milionów młodych obywateli, tam starzenie się i wymieranie społeczeństwa, wzrost długu budżetowego, zniszczenia rafinerii, rurociągów, fabryk (a trudno im będzie je odbudować przy utrzymywaniu zachodnich sankcji na technologię).

Dodatkowo, za cenę wsparcia Chin (choć różnie z tym bywa) Rosja po cichu zgodziła się na Cińską kolonizację dalekiej Syberii - dawnych ziem państwa środka zdradziecko odebranych przez Rosjan w XIX wieku. Dziś Chińczycy jawnie już mieszkają po Rosyjskiej stronie Syberii, są właścicielami tysięcy hektarów tajgi, tartaków, fabryk. Dziś to Rosjanin mieszkający na dalekiej Syberii pracuje u Chińczyka.

Tę słabość, co gorsza (lepsza?) zaczynają już zauważać państwa od Rosji zależne. Już wyrwał się Azerbejdżan, próbowała się wyrwać Gruzja a kolejne kraje i regiony z nerwowością obserwują sytuację. Rosja to kraj wielonarodościowy, wieloetniczny i wieloreligijny. Co nie tylko może być, ale już jest, kolejną słabością tego kraju. Wiele narodów, przez lata traktowanych jako gorsze od Rosjan coraz głośniej wyraża swoje niezadowolenie i chęć samostanowienia. Czy to już czas na bunty i rozpad tego kraju? Nie, jeszcze raczej nie. Działać ośmielają się obecnie działać tylko kraje najbardziej pewne swojej siły i/lub zewnętrznego wsparcia. Jak Azerbejdżan jest pewny wsparcia Turcji, Unii, Izraela. Inne kraje i regiony siedzą cicho. Jak długo - tego nikt nie wie.

Jedno jest (dla mnie) pewne. Każdy dzień zaangażowania Rosji w konflikt na Ukrainie to coraz większe osłabienie dawnego mocarstwa i coraz większe szanse na jego rozpad. Dlatego też, choć chciałbym pokoju i dobrze życzę Ukrainie (a wiem, że jest tu wielu, którzy jej życzą źle), to myślę, że długofalowo pokój nic dobrego nie przyniesie. Pozwoli Rosji na (jakąś tam) odbudowę, tym bardziej, że jest możliwe, że przez nadmierne dążenie Trumpa do zakończenia tego konfliktu agresor zostanie wynagrodzony ziemiami i dobrami zaatakowanego. Byłoby to nie tylko niesprawiedliwe - co w polityce raczej znaczenia nie ma - ale też błędne strategicznie. Jestem zdania, że Rosja nie wróci już do poziomu gospodarczego sprzed wojny - ale każda odbudowa tego kraju jest dla nas groźna. Zakończenie konfliktu to (bardzo prawdopodobne) zdjęcie sankcji na technologie zachodnie, to uruchomienie inwestycji zagranicznych - a biznes ma gdzieś moralność i etykę - to w końcu odblokowanie eksportu ropy, z której Rosja żyje. Pięć lata to pewnie za mało, ale w dekadę po zawarciu rozejmu Rosja może znowu zaatakować któregoś sąsiada. A, że nas i Bałtów nie lubią najbardziej, to dobrze, że inwestujemy ogromne środki w armię.

Jestem pacyfistą ale też bliskie jest mi rzymskie powiedzenie: "Chcesz pokoju - szykuj się na wojnę"

Całę szczęście nasz PKB jest tylko o połowę mniejszy od Rosyjskiego - przy różnicy powierzchni jedenastokrotnej. To znaczy, że Oni muszą wydawać na armię dużo większy procent PKB na ochronę efektywną ich niezwykle długich granic a my, przy zwartym terytorium i przy większej koncentracji i większym bogactwie możemy bronić się bardzo efektywnie.

Na koniec opisze jeszcze to, co pewnie wielu z Was martwi i co pewnie poruszycie. Otóż, jak czytam opinię taktyków i strategów z armii, to okazuje się, że nasza wschodnia granica wcale nie jest łatwa do sforsowania. Naturalne bariery jak jeziora (Mazury), lasy (choćby Puszcza Białowieska) czy bagna są wręcz wymarzoną formą naturalnej ochrony Polski. 

I dobrze, że zostało to zauważone:

https://serwisy.gazetaprawna.pl/ekologia/artykuly/9845151,mokradla-na-wschodniej-granicy-maja-nas-bronic-przed-rosyjska-inwazja.html

Co oczywiście nie znaczy, że bunkry, zasieki i zęby smoka nie są potrzebne. 

threeme-ww
O mnie threeme-ww

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (112)

Inne tematy w dziale Polityka