Wczorajsza notka redakcji Salonu straszyła w tytule wielkimi literami: "Prognozy są przerażające, dwa miliony Polaków zagrożone skrajnym ubóstwem" Oczywiście redakcja Salonu wie, co robi, doskonale wiedzą, że taki tytuł ściągnie wielu malkontentów, których w Polsce nie brakuje, i sprowokuje dyskusje w której na wyścigi będą podawane przykłady tego, jak to jest źle. No dobrze, tylko chyba mało kto wczytał się w dalszą część artykułu:
"Wprawdzie w 2024 roku w Polsce nastąpiło zmniejszenie zasięgu zagrożenia ubóstwem skrajnym o 1,4 pkt proc. - z 6,6 proc. rok wcześniej do 5,2 proc. - ale to mniejszy spadek niż wzrost odnotowany pomiędzy 2022 a 2023 rokiem. Miliony Polaków wciąż nie realizują potrzeb na podstawowym poziomie."
Z tego krótkiego akapitu dowiadujemy się, że zagrożenie ubóstwem w ubiegłym roku spadło o 1,4% a w 2023 był duży wzrost do poziomu 6,6% zagrożonych ubóstwem. W niczym to jednak nie przeszkadza malkontentom udowadniać, że jest gorzej niż było, pomimo, że jest jednak obiektywnie lepiej i - oczywiście - marudzić, że to wina Tuska. Pomimo, że wzrost tego wskaźnika nastapił za poprzedniego rządu a spadek - za obecnego.
I, żeby była jasność! Nie próbuje tu oczerniać poprzedniego rządu czy wybielać obecnego. Ten spadek w 2024 - co wynika z logiki - nie był raczej zasługą obecnego rządu, gdyż po prostu zjawiska ekonomiczne potrzebują jednak więcej czasu, ale już wzrost do 6,6% w 2023 z całą pewnością przypisać można poprzedniemu rządowi. Tu więc może być tak, że działania poprzedniego rządu przyczyniły się najpierw do wzrostu skrajnego ubóstwa a później działania naprawcze poskutkowały spadkiem, co przypadło już na czas nowego rządu. Najprawdopodobniej tak właśnie było. Nie chodzi mi więc o wybielanie czy o oczernianie kogokolwiek, ale na zwrócenie uwagi na pewien zauważony przeze mnie mechanizm wśród części prawicowych blogerów: każdy artykuł mówiący, że jest gorzej wywołuje u nich reakcję psa Pawłowa, nie zwracają uwagi na fakty i niuanse. Nie, najważniejsze jest malkontenctwo i oczywiście zawsze i wszędzie przerzucanie winy na Tuska.
Nie mam zamiaru tu bronić obecnego rządu. Nie, zawiedli mnie i wielu moich znajomych, głównie jednak tym, że nie dali rady rozliczyć poprzedniego rządu, co obiecywali. Zawiedli mnie również tym, że zbyt wolno, zbyt opieszale modernizują Polskę, że opóźniają realizację obietnic: objęcia ochroną 20% Polskich lasów, powołania nowych parków narodowych, przyśpieszenia odejścia naszej energetyki od węgla. I wiele, wiele innych. Jednocześnie - może to źle zabrzmi, ale pisze szczerze - nigdy nie spodziewałem się, że ten rząd zrealizuje wszystkie obietnice. Nie, pamiętając, co było za jego poprzedniej kadencji nastawiałem się optymistycznie na 50% realizacji obietnic. Głównym powodem uzyskania mojego poparcia dla Koalicji było odsunięcie rządu PIS. I proszę, możecie mnie za to krytykować, ale przecież doskonale wiem z licznych komentarzy, jak wielu z Was tutaj z podobnych pobudek głosowało za PISem czy za Nawrockim!
I tak samo, jak Wy, zawiedzeni PISem i tak głosujecie na tę partię - co przecież wielokrotnie opisywaliście w notkach i komentarzach - tak samo i ja, zawiedziony Koalicją prawdopodobnie ponownie zagłosuje na nią w najbliższych wyborach. Powód jest prosty: brak rozsądnych alternatyw dla partii o zbliżonych poglądach do moich. Rozsądnych alternatyw! A za takie nie uznaję Konfederacji choćby (nie mówiąc już o sprzeczności poglądów).
Były takie momenty, gdy PIS zyskiwał w moich oczach. Próba wprowadzenia ustawy "Piątka dla zwierząt" to przykład pierwszy z rzędu, niestety haniebne i tchórzliwe wycofanie się z procedowania tej ustawy wzmocniły ostatecznie moją niechęć do tej partii. Nie mówiąc już o skandalicznych i gorszących działaniach byłego ministra, prof. Jana Szyszki. I nie, nie chodzi mi tu tylko o sprawę nielegalnej i prowadzonej wbrew opinii naukowców wycinki Puszczy Białowieskiej. Przypomnieć tu musze choćby zablokowanie przez profesora budowy Wschodniej Obwodnicy Warszawy, gdyż przebiegać miała blisko Wesołej - gdzie Jan Szyszko miał dom. Trasa ta do dziś nie powstała, ciągną się procedury środowiskowe, odwołania, procesy i protesty mieszkańców. Jest praktyczne pewne, że gdyby nie decyzja profesora dziś Wschodnia Obwodnica Warszawy by dziś istniała, domykając cały Warszawski ring. Za to prezes Jarosław Kaczyński odsunął profesora od władzy. Przypomnieć musze tu kwestię ekranów dźwiękochłonnych - przez działania profesora zbudowano w Polsce wiele, wiele niepotrzebnych, prowadzonych dosłownie w polu, ekranów dźwiękochłonnych, co znacząco podrażało budowę dróg szybkiego ruchu w Polsce. Przypomnieć muszę niesławne negocjacje klimatyczne w Doha, na które Polska pojechała kompletnie nieprzygotowana z naszym postulatem, by lasy wliczać do bilansu emisji dwutlenku węgla - co już od dawna było wpisane w porozumienia międzynarodowe! Tak, drodzy zwolennicy PIS i profesora! To z jego winy Polska przyjęła część obowiązujących obecnie zapisów polityki klimatycznej Unii! Profesor Szyszko, a co za tym idzie, cały rząd PIS sympatii mojej nie mógł też zyskać przez mocne lobbowanie myślistwa, niesławną ustawę LEX Szyszko (oczyszczone z drzew działki długo były celem deweloperów). Itp., itd.
Sprawa jest jednak jeszcze gorsza. Wiem, że mnie nie lubicie, ale chyba zgodzicie się z poniższym wnioskiem: Tu, na Salonie, pomimo różnych odmiennych opinii i różnych światopoglądów piszą blogerzy zainteresowani w mniejszym lub większym stopniu polityką i mający o niej choćby minimalne pojęcie. Głosujemy więc - a przynajmniej próbujemy - oddawać nasz głos zgodnie z sumieniem. A ilu jest takich wyborców w społeczeństwie? Promil? Większość głosuje bez żadnej znajomości programu partii, ba, jest sporo takich, którzy mają gdzieś kwestie programowe a nawet światopoglądowe. Głosuje pod wpływem spotów wyborczych, presji rodziny i znajomych czy też zaślepia ich nienawiść do "wrogiego obozu"
To z kolei prowadzi do paradoksów. Partie prawicowe i konserwatywne mają w swoich programach sporo treści, które można by uznać za lewicowe i odwrotnie. Zresztą kiedyś czytałem książkę - nie pamiętam niestety tytułu - w której autor udowadniał, że tradycyjny podział prawica - lewica obecnie coraz bardziej ulega zatarciu.
Ostatnio popełniłem kilka notek pokazujących, jak duży sukces gospodarczy osiągnęła Polska w ostatnim trzydziestoleciu. Tego sukcesu zazdroszczą nam sąsiedzi, nawet Niemcy coraz częściej patrzą na nas z mieszanką zazdrości i podziwu. Wiele wskazuje na to, że Polska przeżywa obecnie swój złoty czas, nigdy w historii nie byliśmy tak silni gospodarczo, tak szybko nie rozwijaliśmy swojej armii. Oczywiście problemów nie brakuje: starzenie i wymieranie społeczeństwa, na które brak prostych recept, brak rozwoju silnych polskich przedsiębiorstw rozpoznawalnych na całym świecie - choć są chyba pierwsze jaskółki: CD Project Red, Polskie marki odzieżowe. Niestety to za mało, a bywa i tak, że Polska firma, która szybko się rozwija i osiąga poziom międzynarodowy zostaje przez właścicieli sprzedana zachodnim inwestorom - z pamięci to chyba dobry będzie przykład marki Solaris. Prawdą jednak jest, że nie mamy własnych firm z branży high - tech, co obecnie jest już powodem do wstydu. Polska awansowała do grona 20tu największych gospodarek świata, brak własnego przemysłu high - tech to już rażące zapóżnienie.
Jest więc dobrze, ale - zawsze - może być lepiej. Wyrwaliśmy się z biedy i zacofania lat 90tych XX wieku, szybko gonimy kraje uprzemysłowione, ale też popełniamy błędy i tracimy nasze dotychczasowe atuty. Można więc narzekać, ale niech to będzie narzekanie merytoryczne, konstruktywne a nie takie, jak w rodzaju Salonowej notki: było gorzej, jest lepiej, ponarzekajmy!
Inne tematy w dziale Polityka