Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz
744
BLOG

Rów głębszy niż Mariański

Tomasz Sakiewicz Tomasz Sakiewicz Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 22


Lament nad podziałem Polaków być może jest słuszny, bo głębokie urazy niszczą zdolność współpracy, a przez to spójność narodu. Jednak czasem podział jest uzasadniony i do jego zasypania potrzebna jest dobra wola, przede wszystkim tych, którzy zachowali się niegodnie. Można im wybaczyć, ale nie wtedy, gdy dalej brną w zło i upodlenie. Jest granica, przy której nie wolno przechodzić do porządku dziennego i nie wolno zapominać, gdy nie widać chęci poprawy. To granica podstawowych praw człowieka i najoczywistszych ludzkich zachowań.


Ten próg po tragedii smoleńskiej przekroczono wielokrotnie. Szacunek dla zmarłych jest elementem zachodniej cywilizacji. To, co zrobiono z ciałami poległych w Smoleńsku, było najdzikszym barbarzyństwem, które musi wywoływać solidarny odruch potępienia. Dzisiaj łatwiej o taki odruch, choć też nie jest on powszechny. Jak długo PO będzie utrzymywała w swoich szeregach Ewę Kopacz i jej współpracowników, tak długo ta partia i jej członkowie nie będą mieli honorowej zdolności. Dlaczego? Bo ich postawa, kłamstwa i zaniechania doprowadziły do tego, że Rosjanie mogli zbezcześcić ciała poległych. Na równi winny jest tu Donald Tusk. Trudno uwierzyć, że Kopacz działała bez jego wiedzy i zgody.


Dlaczego Rosjanie tak potraktowali naszych przywódców? Osiągnęli aż dwa cele: pokazali całemu światu, że wszystko mogą, i zrobili zakładnikami smoleńskich trumien ekipę rządzącą w Polsce po 10 kwietnia 2010 r. Otwarcie trumien pogrążało politycznie PO, więc było wiadomo, że ta ekipa zrobi wszystko, by pozostały zamknięte. Bez otwarcia trumien nie było oczywiście mowy o uczciwym śledztwie. Politycy PO stawali się w ten sposób strażnikami interesów rosyjskich w tej sprawie. Skutek tego był tragiczny nie tylko dla samego śledztwa, lecz także dla całej polskiej polityki zagranicznej. Przestaliśmy być traktowani jak suwerenny podmiot.


Wiózł mnie ostatnio taksówkarz, który bardzo denerwował się powrotem smoleńskiego śledztwa. Przekonywał, że to taki kolejny absurd jak czczenie Żołnierzy Wyklętych. Jego ojciec, w czasach stalinowskich pracownik „Żołnierza Wolności”, opowiadał mu, że to byli bandyci. Być może w jego głowie ten ciąg myślowy dobrze się poskładał. Ci, którzy strzelali do Żołnierzy Wyklętych i drwili z poległych w Smoleńsku – to jedni, a drudzy – to ofiary tamtych. Pomiędzy nimi rów straszny.


Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr 23/2017 z dnia 7.06.2017

Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa. www.gazetapolska.pl www.niezalezna.pl www.GPCodziennie.pl  www.TelewizjaRepublika.pl ur.31.12.1967. W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii. Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN. Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem. 1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata", 1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego. Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka