Wojny grecko-perskie można określić jako starcie dwóch idei, koncepcji (chociaż jeszcze w formie zalążkowej). Perskie uniwersalistyczne imperium z jednym władcą na czele, który miał obowiązek bronić ludzkości przed złem (tak nakazywał Zaratustrianizm) vs greckie miasta-państwa, gdzie duży lub całkowity wpływ na władzę mieli obywatele, a celem było dobro miasta-państwa (polis) i jego obywateli. W przyszłości miejsce polis będą zajmować państwa, kraje i narody. Wojny grecko-perskie są określane jako pierwszy konflikt wschodu z zachodem.
Grecja jest uznawana za kolebkę zachodniej cywilizacji. W tym artykule nie atakuję greckiej filozofii, sztuki czy architektury, lecz pewną mentalność i wzorce dla społeczeństwa, państwa i jego instytucji.
Ateny (kolebka demokracji) są przedstawiane jako uosobienie mądrości i piękna, Sparta jako uosobienie waleczności, męstwa i poświęcenia dla ojczyzny. Persja jest przedstawiana jako despotyczne skorumpowane wschodnie imperium uciskające swoich poddanych.
"Podczas wojen z Persami grecy walczyli nie tylko o wolność polityczną. Bronili swej tożsamości i niepowtarzalnej kultury, która później wpłynęła na kształt cywilizacji europejskiej." - Persowie nikomu nie narzucali (ani nie zabierali) tożsamości, ani kultury, a jeśli przyjrzeć się rezultatom tej "wolności politycznej" w Atenach czy Sparcie, to lepiej już żeby jej nie mieli.
Imperium perskie rozciągało się od Azji mniejszej i Egiptu do granicy z Indiami. W jego granicach byli ludzie mający różne pochodzenie, obyczaje, języki i religie. Było tolerancyjne, ludzkie i dość łagodne (do było dość rzadko spotykane jeszcze przez co najmniej 2000lat). Było poszanowanie prawa. W administracji sukces mógł osiągnąć każdy, jeśli wykazał się skutecznością i lojalnością wobec władcy. Cyrus Wielki, po zdobyciu Lidii miał litość dla pokonanych wrogów – darował życie Krezusowi (władcy Lidii, który potem stał się jego przyjacielem). Krezus wbrew greckiej tradycji nie został stracony, lecz został perskim namiestnikiem Lidii. Władca Persów nie tylko nie był tak okrutny, nie dokonywał masowych mordów ani wysiedleń, uwolnił żydów z niewoli babilońskiej, ale też pozostawiał prawodawstwo podbitych państw, zezwalał na swobodę kulturalną i religijną, ustanawiając jedynie perską władzę zwierzchnią i sposób zarządzania. Dzięki niemu na bliskim wschodzie zapanował na długo względny pokój (co w tamtym rejonie jest rzadkością). Religią dominującą wśród persów był Zaratustrianizm (całkiem sympatyczna religia, walka dobra ze złem, zakazanie niewolnictwa), przez co w całym imperium było dość niewielu niewolników.
W książce "Esclave en Grece et a Rome" Jean Andreau i Raymond Descat przytaczają dzieło Deipnosophistae Atenajosa z Naukratis, w którym ten pisze, iż w Atenach (prawdopodobnie w roku 317 p.n.e.) było 400 tys. niewolników. Także bazując na spisie przeprowadzonym w okresie rządów Demetriosa z Faleronu można mniemać, że Ateny w tym okresie miały 21 tys. Ateńczyków, 10 tys. metojków i 400 tys. niewolników. Najniższe szacunki mówią "tylko" o 40 tys. niewolników.
Prawo głosu mieli tam tylko obywatele, którymi mogli być tylko mężczyźni. Stosowano też ostracyzm (taka orgia zawiści). Głosowano nad tym kogo wypędzić z miasta. Wypędzono min. Temistoklesa, dowódcę który ocalił Ateny przed persami pod Salaminy. Tak to jest z wdzięcznością "ludu". "Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą, I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą. Ręce za lud walczące sam lud poobcina. Imion miłych ludowi lud pozapomina. Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie."
W 428r.p.n.e. w trzecim roku wojny peloponeskiej, miasto Mitylena, położone na wyspie Lesbos, zbuntowało się przeciwko Atenom. Demokratyczne zgromadzenie ateńskie uchwaliło w głosowaniu karę śmierci dla całej męskiej populacji Mityleny (wyrok dotyczył też mieszkających tam sojuszników Aten, którzy pomogli stłumić rewoltę. Co ciekaw odpowiedzią władz I republiki francuskiej na powstanie wandejskie, też był wyrok śmierci na wszystkich mieszkańców Wandei, włącznie ze zwolennikami I republiki francuskiej.), oraz sprzedanie w niewolę mityleńskich kobiet i dzieci. Wysłano statek z tymi rozkazami na wyspę Lesbos. Następnego dnia co rozsądniejsi członkowie zgromadzenia opamiętali się i po zażartej debacie, niewielką większością głosów, anulowano ów dekret. Wysłano kolejny statek, który po szaleńczym pościgu, dogonił posłańca śmierci, kiedy ten wpływał do portu w Mitylenie. Czego nie uczyniono w Mitylenie, uczyniono w Melos. Melos było niewielkim neutralnym miastem na wyspie, które odmówiło przystąpienia do związku morskiego (dowodzonego przez Ateny) i przystąpienia do wojny ze Spartą, chcieli pozostać neutralni.
W 406r. p.n.e. Ateny wygrały bitwę morską pod Arginuzami. Wieczorem przyszedł sztorm i zatopił ateńskie okręty. Głosami większości zgromadzenia skazano sześciu zwycięskich dowódców floty na śmierć. Nawet w Atenach takie postępowanie było nielegalne. Sokrates który właśnie został akurat wylosowany na członka rady, zaprotestował przeciwko temu. Jego sprzeciw odrzucono. Dowódców stracono. Sparta zaproponowała honorowy pokój. Demagog Kleofon (na obrady przybył pijany) przekonał Ateńczyków do odrzucenia tej oferty. Ateny tę wojnę przegrały.
Mówi się że Ateny były domem filozofów. Za największych filozofów greckich uważa się Sokratesa, Platona i Arystotelesa. Sokrates w wielu swoich wypowiedziach krytykował demokrację ateńską, a także uczył ludzi samodzielnego myślenia. Został oskarżony o niewyznawanie bogów, których uznaje państwo, a wyznawanie bogów, których nie uznaje państwo i psucie młodzieży. Sprawę rozpatrywał ateński sąd ludowy (dikasterion). Poprzez głosowanie zdecydowano o skazaniu go na karę śmierci. Uczeń Sokratesa Platon był wrogiem demokracji. Arystoteles uczył się w akademii platońskiej i znał Platona osobiście. Filip II Macedoński Arystotelesa, który przez trzy lata uczył Aleksandra (w przyszłości wielkiego). Potem utrzymywali dość przyjazne stosunki. Po śmierci Aleksandra w Babilonie, po powstaniu anty-macedońskim (wojna lamijska 323-322 p.n.e.), i upadku pro-macedońskiego rządu w Atenach, Arystoteles musiał uciekać z miasta, bo fraternizował się z macedońskim najeźdźcą. Oficjalnie oskarżono go o bezbożność. Nie widzę żadnych przesłanek mówiących że pod panowaniem Perskim miałoby się greckim filozofom powodzić gorzej.
Ateny przeniosły skarbiec związku morskiego do Aten. Pieniądze te miały iść na obronę przed Persją, ale posłużyły też do sfinansowania projektów budowlanych w Atenach (stąd tyle pięknych budowli).
Sparta była totalitarnym państwem, kontrolowanym przez rada starszych (geruzja), 2 królów, zgromadzenie Ludowe (apello) i wybieranych przez nie 5 eforów. Życie każdego obywatela w wieku 7-30 lat było prawie w całości kontrolowane przez państwo. "Wszystko, co służyło Sparcie i jej obywatelom było dobre i moralne." Historycy nie są zgodni co do tego czy w Sparcie zabijano słabe i kalekie niemowlęta. Więcej o niej będziecie mogli przeczytać w dalszej części tekstu.
To że "Grecy" wygrali nie oznacza że mieli rację, lecz tylko że byli skuteczniejsi na wojnie.
Poniżej przedstawiam prawie cały tekst historyka Krzysztofa Kęcieka:
"Król perski, Kserkses, wyruszył na swą słynną wyprawę, zachęcany przez wielu Greków. Gdyby poskromił Spartę, oddałby Helladzie wielką przysługę.
...jeśli któryś z uczestników starożytnych wojen perskich zasługuje na określenie imperium zła,to nie azjatyckie królestwo Achemenidów, lecz Lacedemon (czyli Sparta), tyran Peloponezu. Nie przypadkiem spartiaci (pełnoprawni obywatele Sparty) byli idealnym wzorem dla nazistów, Himmler stawiał ich za przykład swoim esesmanom. Po Stalingradzie Hitler żalił się, że jego żołnierze powinni zginąć nad Wołgą jak Spartanie pod Termopilami, niestety, feldmarszałek Paulus nie wykazał się odwagą Leonidasa.
Sparta była okrutnym, totalitarnym państwem, budzącym lęk wśród współczesnych, w okresie klasycznym kulturalną pustynią (przedstawianie spartiatów jako obrońców cywilizacji musi wzbudzić wśród znawców przedmiotu śmiech). ... Spartiaci mogli przez całe życie ćwiczyć się w wojennym rzemiośle tylko dlatego, że utrzymywali ich poddani - periojkowie, czyli Lacedemończycy niemający spartańskiego obywatelstwa, oraz przede wszystkim heloci, swego rodzaju państwowi niewolnicy. Spartanie po morderczych stuletnich wojnach ujarzmili Messenię, rozległą krainę na zachodzie Peloponezu, zamieszkaną (podobnie jak Lacedemon) przez Greków z ludu Dorów. Messeńczycy zostali obróceni w niewolników - było to wydarzenie bezprecedensowe w helleńskim świecie. Spartiaci ciemiężyli helotów bez miłosierdzia - wykształcili cały system wyzyskiwania i upokarzania poddanych. Heloci zlewali się potem na polach swych panów, musieli nosić ośmieszające stroje, byli systematycznie chłostani tylko po to, aby nie zapomnieli, że są niewolnikami. Spartiaci upijali ich na ucztach i zmuszali do śpiewania sprośnych pieśni - patrząc na upodlenie helotów, \"bohaterowie\" znad Eurotasu pielęgnowali swoje poczucie wyższości.
Spartiata nie maszerował na wojnę z tarczą.Dźwigał ją helota,
od którego także żądano, aby w godzinie próby przelewał krew za swych władców.
Co roku Sparta oficjalnie wypowiadała wojnę helotom, aby, bez ściągania na siebie gniewu bogów, wymordować najniebezpieczniejszych spośród nich. Spartańscy młodzieńcy w czasie makabrycznych obrzędów inicjacyjnych (krypteje) polowali na helotów jak dzikie wilki. Nawet najnędzniejszy niewolnik w królestwie Kserksesa miał się lepiej niż Messeńczyk ujarzmiony przez spartańskich \"nadludzi\". Ale Sparta żyła w nieustannej obawie przed buntem helotów, co paraliżowało jej politykę zagraniczną. Messeńczycy nie zapomnieli o swej niepodległości. Gdyby Kserkses wkroczył na Peloponez, przyjęliby go z otwartymi ramionami. Persowie mieli za Przesmykiem Korynckim także innego sprzymierzeńca - potężne doryckie polis (wspólnota obywatelska, miasto-państwo) - Argos, nieubłaganego wroga Sparty. W 494 r. p.n.e. król Sparty, Kleomenes III, podstępem zadał armii Argiwów miażdżącą klęskę, a niedobitków spalił żywcem w świętym gaju pod Sepeją. 6 tys. mężów z Argos straciło życie w tej rzezi. Dumne miasto zostało ogołocone z obrońców. Argiwowie bali się, że Sparta dokończy dzieła i zgotuje im los Messeńczyków, dlatego gorliwie szukali przyjaźni Wielkiego Króla. Oświadczyli zdumionym Persom, że wywodzą się od wspólnego protoplasty - mitycznego herosa Perseusa. Gdyby Kserkses przedostał się na Peloponez, wyborni argiwscy włócznicy z pewnością przyłączyliby się do niego.
Wielki Król podjął swą wyprawę na Grecję z wielu przyczyn. Zdawał sobie sprawę, że dopóki nie podporządkuje sobie Hellady, perskie panowanie nad Grekami w Azji Mniejszej nigdy nie będzie bezpieczne. W 500 r. Grecy z ludu Jonów w Azji Mniejszej wzniecili anty perską rebelię, uzyskali niewielką pomoc od Aten i obrócili w perzynę starożytne miasto Sardes z jego słynnymi świątyniami. Była to zbrodnia wobec bogów, która nie mogła zostać niepomszczona. Tym bardziej że perski monarcha był wybrańcem i narzędziem Ahura Mazdy, boga światłości, prowadzącego nieustanną walkę z siłami mroku i zła. Król Królów miał obowiązek wspierać Ahura Mazdę i karać tych, którzy burzą boski ład. W 491 r. Dariusz, ojciec Kserksesa, wysłał do Hellady posłów, domagając się \"ziemi i wody\" jako symbolicznego gestu poddania się. Wiele greckich państewek posłuchało, przewidując, nie bez racji, że na symbolu się skończy. Ale Ateny i Sparta okrutnie zamordowały perskich heroldów. Było to jaskrawe pogwałcenie prawa narodów. Tym samym oba państwa stały się dla Persów daiwas, demonami mroku, nieprzyjaciółmi Ahura Mazdy. Dariusz wysłał flotę na Morze Egejskie z zadaniem podbicia helleńskich wysp. Zachęcani przez wygnanego z Aten tyrana Hippiasa perscy wodzowie wylądowali potem na maratońskiej plaży. Liczyli, że zdołają przywrócić Hippiasowi władzę. Ale w bitwie pod Maratonem stosunkowo nieliczne hufce irańskie zostały rozgromione. Należy podkreślić, że Persowie nie mieli pieszych wojowników, którzy mogliby dotrzymać pola zakutym w spiż, walczącym \"tarcza przy tarczy\" helleńskim hoplitom. Żołnierze szacha, z wiklinowymi tarczami, w pikowanych kaftanach, z włóczniami i akinakami (mieczami), krótszymi niż grecki oręż, walczyli mężnie, lecz zazwyczaj ponosili klęski. Persja Achemenidów tak naprawdę nigdy nie miała szans na podbój Grecji.
Mimo doznanych przez sprawę Ahura Mazdy upokorzeń Kserkses, syn Dariusza, początkowo nie kwapił się do wyprawy na Helladę. Jeśli ją podjął, to tylko dlatego, że gorąco namawiali go do tego przedsięwzięcia liczni Grecy - Aleuadzi z Tessalii, Argiwowie, wygnany król Sparty Demaratos, Pizystratydzi, potomkowie Hippiasa, tyrana Aten. Kserkses zdawał sobie sprawę, że tylko dzięki wsparciu \"spiżowych\" greckich hoplitów będzie miał widoki na zwycięstwo. Persowie znani byli ze swej tolerancji religijnej i pobożności, okazywali także bezgraniczną hojność wobec greckich świątyń. Dlatego Delfy, najsłynniejsza wyrocznia w Helladzie, wróżyła hufcom z Iranu triumf w wojnie i przestrzegała Greków przed stawianiem oporu. Wielu, np. Kreteńczycy, posłuchało.
Przekazy historyka wojen perskich, Herodota z Halikarnasu, o liczebności armii perskiej (milion siedemset tysięcy samych wojowników wojska lądowego) są groteskowo wyolbrzymione. Starożytni wodzowie i władcy w praktyce nie mogli wystawiać hufców liczniejszych niż 100 tys. ludzi - trudności z zaopatrzeniem ludzi i zwierząt były w warunkach prymitywnej techniki nie do pokonania. Renomowany niemiecki historyk wojskowości Hans Delbrück ocenił liczebność wojsk Kserksesa na zaledwie 40 tys. zbrojnych. Ten rewizjonizm zapewne posuwa się za daleko. Bliski prawdy jest jednak współczesny brytyjski specjalista od starożytnych wojen, John F. Lazenby. W 1993 r. obliczył on, że pod solarnymi sztandarami Wielkiego Króla maszerowało jakieś 90 tys. ludzi. Gdyby poleis Hellady potrafiły się zjednoczyć, mogłyby wystawić równie liczne i znacznie lepiej uzbrojone hufce. Według świadectwa Herodota, tylko 31 państewek, które postanowiły bronić się przed Persami, zmobilizowało prawie 40 tys. hoplitów i 70 tys. lekkozbrojnych.
Ale liczne ludy z północnej i środkowej Hellady od razu uznały zwierzchnictwo perskiego monarchy. Stało się tak także na skutek egoizmu i tchórzostwa Sparty. Lacedemończycy nie chcieli bronić Hellady, lecz tylko Peloponezu. Liczyli, że zatrzymają pochód Kserksesa dopiero na sześciokilometrowym Przesmyku Korynckim. Pod Termopile wysłali więc niewielkie siły - jakieś 6 tys. żołnierzy, w tym tylko 300 spartiatów i 900 periojków. Każdemu spartiacie towarzyszył co najmniej jeden helota. Wojska broniące Termopil miały tylko opóźnić pochód Kserksesa, tak aby Sparta miała czas na ufortyfikowanie przesmyku. Leonidas wiedział, że prowadzi \"mięso włóczniowe\" przeznaczone na zagładę. Być może król pragnął umrzeć - znał przepowiednię wyroczni delfickiej, zgodnie z którą albo Sparta zostanie zdobyta, albo też jej władca polegnie. Leonidas zamierzał zapewne też odkupić śmiercią ciężką winę - to on przyczynił się do zamordowania swego przyrodniego brata, Kleomenesa III, zwycięzcy spod Sepei. W każdym razie gdyby Sparta i sprzymierzeńcy wysłali do Termopil całą swą armię, zastępy Kserksesa nie przedarłyby się na południe i Ateny nie zostałyby zniszczone. Spartanie nie zamierzali jednak narażać skóry w obronie Aten, miasta, którego potęga od dawna była im solą w oku.
Kiedy Persowie obeszli pozycje obrońców Termopil, Leonidas został nie tylko z 298 spartiatami. Miał przy sobie także co najmniej 300 helotów oraz ponad 3 tys. innych żołnierzy z Peloponezu. Rozkazał uczestniczyć w beznadziejnej walce także 400 Tebańczykom. 700 hoplitów z Tespiów dobrowolnie wzięło udział w bitwie. Z wyjątkiem niektórych Tebańczyków, którzy złożyli broń, wszyscy pozostali zginęli w Gorących Bramach. Propaganda spartańska sprawiła wszakże, że tylko 300 spartiatów przeszło do historii jako niezłomni bohaterowie. Na nasze współczucie zasługują wszakże heloci, którzy w wąwozie termopilskim oddali życie za Grecję i swych bezlitosnych panów.
O klęsce Kserksesa zadecydowała bitwa morska pod Salaminą, w której Grecy zwyciężyli dzięki flocie Ateńczyków oraz przemyślności ich wodza, Temistoklesa. W ostatniej wielkiej bitwie - pod Platejami w Beocji w 479 r. p.n.e. wódz perski Mardonios dowodził właściwie persko-grecką koalicją. Jego hufce wspierali liczni i bitni hoplici z Teb i z Tessalii. Ogółem, jak zaświadcza Herodot, pod złotymi orłami Ahura Mazdy walczyło 50 tys. Hellenów.
Ale zbrojni w wiklinowe tarcze żołnierze Mardoniosa nie oparli się spiżowej falandze spartiatów.
Gdyby Persowie zwyciężyli i zburzyli Spartę, nie oznaczałoby to dla Hellady katastrofy czy utraty wolności, o zagładzie cywilizacji nie wspominając. Pod hegemonią perską Messenia odzyskałaby wolność, a Argos - bezpieczeństwo. Wielki Król, nawet gdyby chciał, nie mógł trwale okupować Grecji. Hellada miała dla monarchów z Persepolis tylko peryferyjne znaczenie. Imperium musiało wypełniać ważniejsze zadania - utrzymanie niepokornego Egiptu i skorej do buntów Babilonii, obronę długiej północnej granicy, wciąż zagrożonej przez nomadów z bezkresnych stepów Azji. Należy podkreślić, że nawet znajdującym się blisko Macedończykom nie udało się ujarzmić Hellenów. Dokonali tego z trudem dopiero Rzymianie, a i tak musieli puścić z dymem Korynt, spustoszyć Ateny, sprzedać w niewolę dziesiątki tysięcy mieszkańców Epiru. Nawet gdyby Kserkses zostawił w podbitej Grecji jakieś załogi wojskowe, zostałyby one zmiecione w ciągu kilku lat. Hellenowie uważali bowiem wolność (w tym wolność do wzajemnego wyrzynania się) za swoje niezbywalne prawo.
Ateny i Sparta, upojone zwycięstwem nad Persami, rychło zaczęły wadzić się między sobą. W końcu doszło do wyjątkowo niszczycielskiej i zgubnej dla Greków wojny peloponeskiej (431-404 p.n.e.), w której obie strony dopuściły się okrucieństw, jakimi nie splamili się nigdy \"barbarzyńscy\" wojownicy Wielkiego Króla. Gdyby Kserksesowi udało się zdobyć Lacedemon, oszczędziłby Helladzie takich nieszczęść. " - Krzysztof Kęciek (Przegląd - 14/2007)
Niestety wojny grecko-perskie wygrali nie ci co powinni.
Ruch tożsamościowy (Identaryści) przyjął sobie za symbol, symbol Sparty Λ. Dziesiątki klubów sportowych noszą nazwę sparta (UKS Sparta, MKS Sparta Prudnik, MLKS Sparta Szczekociny). Czy wyobrażacie sobie RKS SS Totenkopf? Ale są nadal ludzie którzy gloryfikują Spartę: http://www.mysl-polska.pl/868
Jeśli uznać greckie wzorce polityczne za część cywilizacji zachodniej, to trzeba uznać że ma ona też złe strony, które należy zmienić.
Nazywam się Michał Piekut, jestem katolikiem, rygorystą moralnym i uniwersalistą, dodatkowo popieram wolny rynek. Mam też stronę o nazwie Uniwersalizm Indywidualistyczny.
https://www.facebook.com https://uniwersalizmindywidualistyczny.wordpress.com/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura