VivaPalestina VivaPalestina
73
BLOG

Prawdziwe zbrodnie mają miejsce w Gazie

VivaPalestina VivaPalestina Polityka Obserwuj notkę 8
Jonathan Cook Rząd Starmera nieustannie wciska nam fałszywe tropy, aby zmylić nas od tropu współudziału Wielkiej Brytanii w ludobójstwie Izraela Rząd brytyjski jest wstrząśnięty rosnącą reakcją opinii publicznej na trwającą 21 miesięcy rzeź w Strefie Gazy dokonaną przez Izrael i aktywny udział Wielkiej Brytanii w tej zbrodni. Konflikt osiągnął punkt kulminacyjny w weekend, kiedy grupa punkowa Bob Vylan poprowadziła tłumy na festiwalu w Glastonbury, skandując: „Śmierć, śmierć IDF”, odnosząc się do izraelskiej armii. Występ był transmitowany na żywo w BBC, które później wyraziło ubolewanie z powodu niezakończenia transmisji. Irlandzki zespół Kneecap skierował następnie gniew publiczności na brytyjskiego premiera Keira Starmera, poprowadził tłum w skandowaniu przekleństw przeciwko jego imieniu. Inni muzycy wykorzystali swoje sety, aby dać upust oburzeniu na brytyjską współudział w tym, co Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości orzekł na początku 2024 r. jako „prawdopodobne” ludobójstwo.

Ich skargi są uzasadnione.

Rząd Wielkiej Brytanii nadal dostarcza części do myśliwców F-35 zrzucających bomby na mieszkańców Gazy. Znacznie zwiększył eksport broni z Wielkiej Brytanii do Izraela, nawet twierdząc, że go ograniczył, podczas gdy wysyła broń amerykańską i niemiecką przez bazę RAF Akrotiri na Cyprze. Prowadzi misje szpiegowskie nad Gazą w imieniu Izraela.

A co najważniejsze, Wielka Brytania wciąż zapewnia Izraelowi nieograniczone wsparcie dyplomatyczne, mimo że kraj ten wymordował dziesiątki tysięcy cywilów i nadal głodzi ponad dwa miliony ludzi.

Starmer nie ustępuje. W rzeczywistości umacnia się, nazywając wszelką krytykę Izraela „antysemityzmem” – a coraz częściej „terroryzmem”.


Zdeprawowane wartości

To tak rażąco odwrotny sposób pojmowania świata, że ​​zapobiegnięcie wymknięciu się gniewu społeczeństwa spod kontroli wymagało ogromnej pomysłowości i kreatywności.

Aby podtrzymać ludobójstwo , Izrael, Waszyngton, Wielka Brytania i inni zmuszeni byli tworzyć teatr – w serii dramatów odwracających uwagę – aby odwrócić uwagę od głównej zbrodni.

Mistrz Hollywood w budowaniu napięcia, Alfred Hitchcock, reżyser filmowy specjalizujący się w tym, co nazywał „MacGuffinami” – narracyjnymi ślepymi zaułkami mającymi na celu zmylenie widza – mógł docenić kunszt, z jakim zrobiono to zadanie.

Celem było, aby zachodnie media skupiły się na, a zatem zachodnia publiczność pomyślała o, nie głównym dramacie – ani samym ludobójstwie, ani o z natury brutalnej, apartheidowej naturze państwa izraelskiego, które je przeprowadza – ale zainwestowały zamiast tego w oddzielne zwroty akcji. Takie, które oczywiście nie sprawiają, że zachodnie stolice wyglądają tak ewidentnie na współwinne i zepsute.

Nawet gdy media donoszą o Gazie, rzadko kiedy robią to w celu odniesienia się do masowych mordów Palestyńczyków przez Izrael. Raczej dyskutują o dziesiątkach innych spraw, które pojawiły się, jak gruz i kurz z izraelskiego nalotu bombowego, w wyniku ludobójstwa.

Najnowszym przykładem jest zamieszanie wokół Boba Vylana, w ramach którego brytyjska opinia publiczna została – całkiem absurdalnie – zmobilizowana przez polityków i media, aby wzbudzić obawy o bezpieczeństwo izraelskich żołnierzy przed rzekomym zagrożeniem ze strony wściekłych fanów muzyki.

Najwyraźniej powinno nas to niepokoić o wiele bardziej niż bezpieczeństwo Palestyńczyków w Strefie Gazy, którzy są obecnie mordowani i głodzeni przez tych samych izraelskich żołnierzy.

Coraz częściej nasi przywódcy brzmią tak, jakby chcieli, aby przynależność do armii ludobójczej stała się cechą chronioną – tak jak bycie czarnym lub homoseksualnym – tak aby wszelka krytyka izraelskiego wojska mogła być klasyfikowana jako mowa nienawiści.

Wyobraźcie sobie, jeśli możecie, policję badającą zespół punkowy – tak jak to robią w przypadku Boba Vylana – za jego złośliwe zachowanie wobec nazistowskiej formacji paramilitarnej Waffen-SS lub armii rosyjskiej na Ukrainie .

Każdy, kto, podobnie jak Starmer czy brytyjskie media, wyraża większą troskę o los izraelskich żołnierzy biorących udział w masowych mordach niż o ofiary tych rzezi, żyje w świecie całkowicie zdeprawowanych wartości.

Jeśli Bob Vylan ma zostać pociągnięty do odpowiedzialności za składanie pustych gróźb pod adresem armii dopuszczającej się ludobójstwa, dlaczego policja nie prowadzi dochodzeń i nie ściga Brytyjczyków służących w tej armii, a także brytyjskiego premiera, który oświadcza , że ​​Izrael ma prawo „bronić się” poprzez pozbawianie ludności Gazy żywności, wody i energii elektrycznej?

Jeśli podwójne standardy nie są oczywiste, to dlatego, że skupiasz się na MacGuffinie, a nie na dowodach.


Taktyka odchylania

W miarę jak działania Izraela w Strefie Gazy stają się coraz bardziej nie do obrony – nie pomijając głodzenia ludności poprzez blokowanie pomocy humanitarnej – dramaty odwracające uwagę muszą stać się bardziej wystawne.

Najbardziej rażącymi przykładami tego typu działań są niedawne ataki Izraela i USA na Iran oraz wcześniejsze zniszczenie południowego Libanu przez Izrael.

Oczywiście, te nielegalne wojny agresywne miały swoją logikę.

Przydatność Izraela dla Zachodu zależy od tego, czy będzie on głównym napastnikiem na bogatych w ropę naftową Bliskim Wschodzie: będzie terroryzować innych, zmuszać ich do podporządkowania się, niszczyć tych, którzy odmawiają podporządkowania się, izolować klienckie państwa Zatoki Perskiej od innych wpływów i prowokować dokładnie to „zagrożenie egzystencjalne”, przed którym Zachód twierdzi, że musi chronić Izrael i siebie.

Te ataki również służyły jako MacGuffiny – najgroźniejszego rodzaju.

Minimalne relacje z Gazy zostały natychmiast odłożone na półkę, aby skupić się na nieistniejącej irańskiej bombie – ignorując oczywiście realne izraelskie zasoby broni nuklearnej.

Stolice zachodnie i ich media podsycały obawy dotyczące rzekomego „zagrożenia” nuklearnego, jakie Iran stwarza dla Izraela – nawet gdy poważni analitycy rozumieją, że dla Teheranu przeprowadzenie takiego ataku byłoby samobójstwem, nawet gdyby wyprodukowano bombę.

Przez tygodnie toczyły się gorączkowe debaty na temat tego, czy izraelski lub amerykański atak mógłby położyć kres legalnemu programowi nuklearnemu Iranu, a następnie, czy po wydaniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa rozkazu ataku miał on rację, twierdząc, że program ten został rzeczywiście „unicestwiony” .


Pęd wyparował

Wszystko to sprawiło, że przestaliśmy myśleć o tym, co naprawdę robi Izrael.

Co znamienne, na Zachodzie narastała presja – bardzo, bardzo spóźniona – aby powstrzymać ludobójczy głód w Gazie. Aż do momentu, gdy „atak” Iranu stał się tematem – a Izrael, po raz kolejny, został przedstawiony jako ofiara.

Z dnia na dzień chęć powstrzymania ludobójstwa Izraela w Strefie Gazy wyparowała.

Zmuszeni zostaliśmy po raz kolejny skierować nasze główne sympatie w stronę Izraela – państwa, które znalazło się pod ostrzałem rakietowym tylko dlatego, że sprowokowało wojnę, podczas gdy Izrael aktywnie głodzi dwa miliony ludzi, podczas gdy jego żołnierze ostrzeliwują ostrą amunicją zdesperowanych Palestyńczyków w tak zwanych „centrach pomocy humanitarnej”, zabijając setki osób w ciągu ostatnich kilku tygodni i raniąc tysiące.

W następstwie ataku Izraela na Iran, szczyt francusko-saudyjski, którego celem było wywarcie nacisku na uznanie państwowości palestyńskiej – debata, która nie prowadziła donikąd przez 30 lat, kolejny MacGuffin – został odroczony na czas nieokreślony.

Przegląd praw człowieka w UE, który mógł zagrozić umowie wolnego handlu Izraela z Europą – największym partnerem handlowym Izraela – został przeprowadzony w pośpiechu , bez żadnego konkretnego planu nałożenia kar.

Najwyraźniej nie był to właściwy czas, aby pociągnąć Izrael do odpowiedzialności za trwające ludobójstwo, kiedy został uderzony odwetowymi pociskami z Iranu. Ale z drugiej strony, nigdy nie wydaje się, aby był to właściwy czas, aby pociągnąć Izrael do odpowiedzialności za jego zbrodnie.

Tymczasem moment, w którym Izrael zaatakował najpierw Liban, a potem Iran, skutecznie uchronił ludobójstwo w Strefie Gazy przed zniknięciem z pierwszych stron gazet, a zachodnich przywódców przed odpowiedzialnością, mimo że liczba ofiar i zniszczeń nieustannie rośnie.


Przemysł MacGuffina

Właśnie dlatego Izrael i Zachód musieli współtworzyć niekończącą się serię MacGuffinów w ciągu ostatnich dwóch lat, aby usprawiedliwić lub odwrócić uwagę od ludobójstwa. Te dramaty odwracające uwagę obejmują zarówno jawne oszustwa i wyreżyserowane kontrowersje, jak i wypaczone interpretacje prawdziwych wydarzeń – wszystkie przerobione w celu zaciemnienia rzezi i przekierowania współczucia w stronę Izraela.

Zadziwiające jest, że te historie są nadal produkowane, 21 miesięcy po ludobójstwie. Żadna nie miałaby oczekiwanego efektu, gdyby nie aktywna zmowa zachodnich stolic i ich uległych mediów, które stawiają te dramaty ponad sednem sprawy.

Produkcja MacGuffinów odbywała się na skalę przemysłową. Izraelskie opowieści o palestyńskim okrucieństwie, od zamordowanych niemowląt po masowe gwałty 7 października 2023 r., wciąż pojawiają się bez śladu dowodu .

Los początkowych 250 izraelskich jeńców stale wysuwany jest na pierwszy plan w kontekście rzezi dziesiątek tysięcy – a być może setek tysięcy – Palestyńczyków w Strefie Gazy, dokonanej przez Izrael.

Absurdalna racjonalizacja działań Izraela, polegająca na niszczeniu szpitala po szpitalu, szkoły po szkole, jadłodajni po jadłodajni – każda z nich służyła jako „centrum dowodzenia i kontroli” Hamasu – jest ledwie kwestionowana.

Zachód zaakceptował wymyślone przez Izrael twierdzenie, że liczba ofiar śmiertelnych w Strefie Gazy jest znacznie zawyżona – nawet jeśli wszystkie dowody wskazują na to, że jest ona drastycznie zaniżona , biorąc pod uwagę niezdolność rozbitych służb ochrony zdrowia i służb ratunkowych do odzyskiwania ciał i ich identyfikowania w obliczu nieustannego izraelskiego bombardowania.

Stolice zachodnie w podobny sposób pobłażały oczernianiu przez Izrael agencji pomocowych ONZ w Strefie Gazy, jednocześnie milcząco akceptując, że w rezultacie dwa miliony Palestyńczyków zostanie pozbawionych dostępu do żywności i wody.

Zachód przyczynił się do blokady pomocy humanitarnej, stosując nieskuteczne i czasochłonne rozwiązania, aby dostarczać żywność – od zrzutów lotniczych po budowę pomostu , który rozpadł się niemal natychmiast po ukończeniu budowy.

Izraelowi pozwolono zyskać jeszcze więcej czasu na zagłodzenie mieszkańców Gazy poprzez opracowanie alternatywnego systemu „dystrybucji pomocy” – takiego, który wymagałby egzekucji dziesiątek Palestyńczyków dziennie gromadzących się w izraelskich „centrach pomocy”.

Media zachodnie powtórzyły izraelskie oskarżenia o kradzież żywności przez Hamas, choć dowody w postaci nagrań wideo pokazują, że gangi przestępcze uzbrojone przez Izrael rabują pomoc humanitarną.


Polityka ludobójcza

Czasami prawdziwa historia się ujawnia. Haaretz niedawno opublikował zeznania izraelskich żołnierzy, którzy powiedzieli, że otrzymali rozkaz strzelania do tłumów nieuzbrojonych Palestyńczyków w pobliżu „centrów pomocy”, mimo że nie stanowili żadnego zagrożenia.

Należy pamiętać, że Palestyńczycy odwiedzają te ośrodki wyłącznie dlatego, że Izrael aktywnie ich głodzi, a także dlatego, że Izrael podjął decyzję o zamknięciu ustanowionego przez ONZ systemu dystrybucji żywności.

Wyjaśniając, że izraelskie wojsko rutynowo ostrzeliwuje teraz te tłumy pociskami artyleryjskimi, izraelski dowódca zauważył : „Nikt [w Izraelu] nie zatrzymuje się, żeby zapytać, dlaczego codziennie giną dziesiątki cywilów szukających jedzenia”.

Starszy oficer powiedział gazecie: „Moim największym strachem jest to, że strzelanina i krzywda wyrządzona cywilom w Strefie Gazy nie są wynikiem konieczności operacyjnej czy złej oceny sytuacji, lecz raczej produktem ideologii wyznawanej przez dowódców polowych, którą przekazują żołnierzom w formie planu operacyjnego”.

Innymi słowy, ludobójstwo jest polityką.

Gorączkowa produkcja MacGuffinów jest konieczna, aby powstrzymać zachodnie społeczeństwo przed myśleniem o jedynym problemie, który naprawdę ma znaczenie: Izrael morduje Palestyńczyków, ponieważ jest państwem kolonialno-osadniczym, które chce pozbyć się „niewłaściwej” grupy etnicznej.

To, co europejskie państwa kolonialno-osadnicze robiły w całej historii nowożytnej – od USA po Australię i Afrykę Południową – to zastępowanie rodzimej ludności strategiami apartheidu, czystek etnicznych i eksterminacji. Izrael po prostu podąża tą tradycją.

Gdyby życie zakładników było najważniejsze, mogliby zostać zwróceni wiele miesięcy temu poprzez negocjacje. Izrael odmówił takich negocjacji, ponieważ bardziej niż zwrócenie zakładników, chce wykorzystać okazję, aby pozbyć się ludności palestyńskiej, którą okupował, oblegał i której nie udało mu się podporządkować.

Dystrybucja pomocy mogłaby być kontynuowana, gdyby ONZ pozwolono wykonywać swoją pracę. Ale Zachód nie chce zakończyć oblężenia Gazy. Nie chce porozumienia pokojowego z Iranem. Nie ma żadnego interesu w zapewnianiu bezpieczeństwa Palestyńczykom, zamiast tego jest zajęty utrzymywaniem swojego wojskowego Goliata na Bliskim Wschodzie uzbrojonego i niebezpiecznego.

Dlatego za każdym razem, gdy Izrael dopuszcza się zbrodni wojennej, domyślną postawą stolic zachodnich i mediów jest wywrócenie świata do góry nogami i zapewnienie, że Izrael ma „prawo do obrony”.


Dramat „antysemityzmu”

MacGuffinowie nie ograniczają się do Bliskiego Wschodu. Są też rodzimi – ponieważ ludobójstwo może trwać tylko wtedy, gdy Zachód będzie w stanie odgrodzić swoje ostateczne państwo klienckie, Izrael, od poważnej kontroli i krytyki.

Im bardziej oczywiste stawały się ludobójcze działania Izraela, tym bardziej zachodnie stolice musiały tworzyć na własnym podwórku dramaty mające na celu odwrócenie uwagi od problemu.

Rządy USA, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji – kluczowi gracze w projekcji kolonialnej potęgi Zachodu na Bliski Wschód – zainwestowały ogromne środki polityczne w produkcję nieprawdopodobnego, wielkiego dramatu „antysemityzmu”.

Ten dramat nie jest zainteresowany prawdziwym antysemityzmem, takim, jaki wyznają rasiści nienawidzący Żydów.

Zgodnie z prawdziwą tradycją MacGuffina, skupia się ona na antyrasistach i antyimperialistach, którzy sprzeciwiają się ludobójstwu dokonanemu przez Izrael; którzy odrzucają Izrael jako kontynuację zachodniego rasizmu i kolonializmu; którzy wierzą, że każdy zasługuje na godne życie, w tym Palestyńczycy; i którzy chcą upadku izraelskiego apartheidu, podobnie jak stało się to wcześniej z apartheidem w Republice Południowej Afryki.

Na amerykańskich kampusach propalestyński aktywizm mający na celu położenie kresu zachodniemu współudziałowi w uzbrojeniu i ochronie ludobójstwa Izraela spotkał się z brutalnymi represjami ze strony policji. Władze uniwersyteckie wydaliły studentów i odebrały im indeksy. Amerykańscy urzędnicy rozbili federalne zabezpieczenia, aby móc zaginąć i wsadzić innych studentów do aresztu, aby ich deportować.

W Wielkiej Brytanii masowe demonstracje zostały zdemonizowane jako „marsze nienawiści” – jakby żarliwy, powszechny sprzeciw wobec państwa mordującego i okaleczającego dziesiątki tysięcy dzieci w Gazie można było przypisać wyłącznie antysemityzmowi. Jakby „normalne” zachowanie podczas transmitowanego na żywo ludobójstwa polegało na milczeniu.


Obsceniczna logika

W zeszłym tygodniu rząd Starmera przeniósł tę obsceniczną logikę na zupełnie nowy poziom.

Palestine Action to najbardziej widoczna grupa protestująca, która stara się wywierać praktyczną presję na Wielką Brytanię, aby wypełniła swoje zobowiązania wynikające z prawa międzynarodowego i zaprzestała wspierania rzezi i głodzenia mieszkańców Gazy przez Izrael.

W przeciwieństwie do osób biorących udział w masowych demonstracjach ulicznych, członkowie Palestine Action stosują obywatelskie nieposłuszeństwo i akcje bezpośrednie jako narzędzia mające na celu ukazanie prawdziwego charakteru współudziału Wielkiej Brytanii i podjęcie próby jego przerwania.

Obejmowało to akty wtargnięcia na teren prywatny i uszkodzenia mechanizmów ludobójstwa, głównie w izraelskich fabrykach broni z siedzibą w Wielkiej Brytanii, które produkują broń wykorzystywaną do zabijania Palestyńczyków, w tym dzieci.

W zeszłym miesiącu Palestine Action włamało się do RAF Brize Norton i symbolicznie spryskało dwa samoloty czerwoną farbą, aby przedstawić krew Palestyńczyków w Strefie Gazy. Samoloty z Brize Norton regularnie latają do Akrotiri, bazy RAF na Cyprze, skąd Wielka Brytania transportuje broń do Izraela w celu wykorzystania jej w ludobójstwie.

Dla rządu włamanie powinno było przede wszystkim poruszyć kwestie bezpieczeństwa w bazie. Jak aktywiści mogli dostać się do środka i wyjść bez wykrycia?

Ale rząd Starmera nie zareagował w ten sposób. Zamiast tego planuje zdelegalizować Palestine Action jako organizację terrorystyczną, mimo że grupa ta angażuje się w działania, które nikogo nie terroryzują, poza tymi, którzy czerpią zyski z ludobójstwa.

Oczekuje się, że głosowanie w tej sprawie odbędzie się w tym tygodniu. Jeśli dojdzie do skutku, będzie to pierwszy raz, kiedy Wielka Brytania uzna grupę protestującą bezpośrednio za organizację terrorystyczną, stawiając ją na równi z Al-Kaidą i Państwem Islamskim.

Aby uczynić sprawę Starmera bardziej strawną, rząd najwyraźniej wymyślił kolejnego MacGuffina. Anonimowi urzędnicy ujawnili twierdzenie – oczywiście bez żadnych dowodów – że Home Office bada, czy Palestine Action otrzymało fundusze od Iranu.

Zgodnie z drakońską ustawą o terroryzmie w Wielkiej Brytanii zakaz Palestine Action oznaczałby, że każdy – w tym politycy, dziennikarze i osoby publiczne – który wyraża solidarność z grupą lub z aktywistami ściganymi przez sądy, ryzykuje 14 latami więzienia za wspieranie organizacji terrorystycznej. Każdy, kto dokona darowizny, ryzykuje tym samym.

Wtajemniczeni przyznali, że w Home Office panuje powszechne zaniepokojenie. Jeden z urzędników powiedział Guardianowi : „Czy naprawdę będą ścigać jako terrorystów każdego, kto wyraża poparcie dla działań Palestine Action mających na celu zakłócenie przepływu broni do Izraela, gdy ten popełnia zbrodnie wojenne?”


Zakończenie ludobójstwa

Członkowie Palestine Action wiedzą, że łamią brytyjskie prawo własności, wpisując się w długą i zaszczytną tradycję bezpośrednich działań, począwszy od sufrażystek po Extinction Rebellion.

Ryzykują więzieniem, choć ława przysięgłych ma tendencję do uniewinniania takich aktywistów, jeśli wezmą pod uwagę argumenty przedstawiane na rozprawie, których nigdy nie usłyszeliby w BBC czy Daily Mail.

Należą do nich m.in. łamanie przez tych aktywistów brytyjskich praw – praw chroniących ogromne zyski producentów broni – w celu zapobieżenia łamaniu przez brytyjski rząd znacznie ważniejszych praw, takich jak zmowa w zbrodniach wojennych.

Sam Starmer rozumie tę logikę, ponieważ jest to dokładnie argument, który przedstawił, będąc adwokatem, w obronie aktywistów, którzy chcieli powstrzymać brytyjskie bombowce zmierzające do Iraku w 2003 roku. Mieli zbombardować Bagdad w ramach tego, co Wielka Brytania i USA nazwały kampanią „szoku i przerażenia”, w wyniku której zginęła niezliczona liczba irackich cywilów.

Mężczyzna, którego bronił Starmer, Josh Richards – który planował podpalić samolot RAF-u, a nie tylko opryskać go farbą – był dwukrotnie ścigany i za każdym razem wyszedł na wolność, argumentując, że próbował powstrzymać nielegalną wojnę.

Jednak zadaniem Starmera nie jest teraz stawanie po stronie dobrych ludzi próbujących powstrzymać ludobójstwo. Jest to stanie po stronie tych, których zadaniem jest odwracanie naszej uwagi hałasem – MacGuffinami – aby ułatwić drogę do zakończenia ludobójstwa Izraela.


Uścisk śmierci

Im bliżej będziemy końca ludobójstwa w Strefie Gazy, tym większa będzie fala sprzeciwu wobec brytyjskiego współudziału, czego dowodem był ostatni weekend w Glastonbury.

Dlatego Starmer – człowiek całkowicie pozbawiony zasad – musi przerysować linie frontu bardziej zgodnie ze swoją wygodą. Musi przedstawić przeciwników ludobójstwa jako zepsutych, jako terrorystów.

Ale te MacGuffiny służą jeszcze wspanialszemu celowi. Są używane do podtrzymywania wrażenia, że ​​Brytania zamieszkuje coraz bardziej niebezpieczny świat państw zbójeckich i terroryzmu, wymagający ogromnego wzrostu tego, co rząd Starmera chce nazwać „wydatkami na obronę”.

Zgodnie z nowymi zobowiązaniami ogłoszonymi przez NATO Wielka Brytania przygotowuje się do podwojenia wydatków na machinę wojenną i „bezpieczeństwo wewnętrzne” do pięciu procent PKB do 2035 r.

Kiedy wszyscy, od członków Palestine Action po fanów muzyki na festiwalu Glastonbury krytykujących ludobójstwo, mogą być przedstawiani jako potencjalni terroryści, architektura zastraszania i represji musi być mocno wzmocniona. To zadanie Starmera.

Prawda jest taka, że ​​największych łobuzów, największych terrorystów nie można znaleźć w odległych krajach. Siedzą w przewiewnych biurach w stolicach zachodnich, pracując nad osłabianiem i atakowaniem krajów, które nalegają na kontrolę nad własnymi zasobami, i nad zwiększaniem zysków dla sektora korporacyjnego inwestującego w niekończące się wojny o zasoby – zyski, które są prane z powrotem do zachodnich polityków i urzędników jako darowizny i wygodne posady w późniejszym życiu.

Im więcej przemocy Zachód rozprzestrzenia, aby wesprzeć politykę Waszyngtonu dotyczącą „pełnego spektrum globalnej dominacji”, tym większy opór ze strony krajów zagranicznych, które próbuje zmiażdżyć.

Podobnie, im bardziej rząd brytyjski będzie próbował zastraszać i grozić swoim obywatelom, aby zapewnić ich posłuszeństwo, tym więcej sprzeciwu pojawi się tam, gdzie najmniej się go spodziewano.

Walka trwa. Musimy przestać być rozpraszani przez MacGuffins. Musimy rzucić wyzwanie żelaznemu uściskowi przemysłu wojennego na nasze życie, albo wszyscy skończymy jako ofiary jego śmiertelnego uścisku.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka