Grzegorz Gembalski Grzegorz Gembalski
122
BLOG

Refleksja o transformacji energetycznej.

Grzegorz Gembalski Grzegorz Gembalski Gospodarka Obserwuj notkę 15

Ostatnio ceny surowców energetycznych szaleją. Węgiel osiąga swoje maksima, gaz przy "delikatnym" wsparciu Rosji drożeje, dodatkowo mało świeci i mało wieje. Europa płaci za swoją politykę energetyczną. 

A co z nami? Perspektywy są niewesołe. Mamy jakieś 15 lat na przestawienie energii z węgla na inne źródła, a jest to nasze główne źródło wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej, w dodatku jedyne nad jakim mamy pełną kontrolę. W tej chwili moc elektrowni w Polsce to ok 50 GW

Mimo wszystko jestem optymistą i uważam, że Polska jest w stanie przejść w miarę sensowną, choć niestety nie tanią transformację energetyczną.

Zacznę od OZE niestety nasze położenie geograficzne powoduje, że najbardziej efektywne OZE, czyli energetyka wodna będzie u nas miała marginalne znaczenie. I to zarówno, jeżeli mówimy o klasycznych elektrowniach wodnych, jak i magazynach energii w postaci elektrowni szczytowo- pompowych. To jest ok 5% mocy zainstalowanych w Polsce i raczej więcej nie będzie.

Moim zdaniem dość duży potencjał tkwi w morskich farmach wiatrowych. I tutaj wbrew opozycji uważam, że zdecydowanie powinniśmy popierać działalnie Orlenu, który chce przejąć większość lokalizacji farm na Bałtyku. Bardzo ważne jest, żeby to krajowa firma zarządzała naszymi elektrowniami. Potencjalnie jesteśmy w stanie zainstalować na Bałtyku do 2030 r. 8 (realnie) do 12 GW mocy.

Wiatraki na lądzie mają gorsze perspektywy. Po pierwsze wiatrak im większy tym lepszy. Po drugie taki wiatrak zdecydowanie nie jest neutralny dla otoczenia. Pomijając wrażenia estetyczne, to ma jakiś wpływ na ptaki (większy czy mniejszy zależy od badań), czy na ludzi (co jest dyskusyjne) , ale też zmienia układ wiatrów w okolicy, więc farmy wiatrowe nie mogą być ustawione zbyt blisko siebie. Nie przypuszczam, żeby wiatraki na lądzie osiągnęły więcej, niż połowa energetyki morskiej. Opracowania wskazują na wyższy potencjał, właściwie równy morskim farmom wiatrowym, ale tutaj nie jestem optymistą. 

Słońce. W tej chwili ewidentnie najtańsze źródło energii w montażu, ale też najbardziej destabilizujące system. Z racji dużego postępu w tej dziedzinie (np perowskity) jest to też źródło najtrudniejsze do oszacowania. Moim zdaniem fotowoltaika ma duży sens w gospodarstwach domowych w poleczeniu z lokalnym magazynowaniem energii, ale głównie jako źródło zmniejszające zapotrzebowanie na moc dostarczoną z energii zawodowych. Ma też, mimo jej ograniczeń  olbrzymi potencjał, pod warunkiem połączenia jej z magazynowaniem energii. 

To nam daje max 30% Co z resztą?

Węgiel jest paliwem schodzącym. Nie tylko ze względu na presję środowiskową. Polskie zasoby węgla kamiennego są położone głęboko. Ich wydobycie z roku na rok będzie generować coraz wyższe koszty. Oczywiście możemy sprowadzić węgiel z Australii RPA czy Rosji, ale wtedy, tak jak w przypadku pozostałych źródeł jesteśmy zdani na dostawcę zagranicznego. 

Węgiel brunatny również stanowi problem. Bełchatów nie dostał decyzji środowiskowej na nową odkrywkę. Turów, co pokazują ostatnie miesiące jest mocno problematyczny. Tak czy siak koło 2030 r elektrownie na węgiel brunatny będą się zamykać. 

Oczywiście częściowo jesteśmy w stanie przestawić się na gaz. Mamy niewielkie krajowe zasoby, kończymy Baltic Pipe, mamy gazoport. Jesteśmy w stanie sprowadzić wystarczającą ilość gazu nawet omijając Rosję. Tyle, że w tym roku ceny gazu biją rekordy i są to w dalszym ciągu źródła zewnętrzne.  Jesteśmy tez w stanie sporo gazu wygenerować w biogazowniach, choć technologia ta jest droga i niezbyt wydajna. 

Pozostaje jedyna alternatywa w postaci atomu. Oczywiście musi tutaj nastąpić splot szczęśliwych okoliczności w postaci silnej woli politycznej połączonej z udanymi wdrożeniami małych reaktorów stawianych przez prywatne firmy, a także zainwestować w kilka dużych bloków budowanych przez koncerny energetyczne ze wsparciem państwa. Mamy akurat tyle czasu, żeby rozwiązania te wdrożyć zanim będzie za późno. 

Otaczający nas cyfrowy świat pełen jest spamu i hejtu, który często ukryty jest pod pozorami anonimowości. Dlatego postanowiłem pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie wstydzę się własnych poglądów i wiem, że one zmieniają się w czasie i pod wpływem innych. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka