III A więc wojna...
„Dla PIS-u wrogiem jest ten, co jest najbliżej” – trafnie ujął to J.Czapiński. A więc, skoro wojna została wypowiedziana, (wielokrotnie JK a ostatnio A.Lipiński), oszczerstwa zostały rzucone, to obrona własnej wspólnoty politycznej przez Konfederację jest kwestią honoru i obowiązkiem, mimo iż z dronów partii rządzącej zrzucane są dezinformacyjne ulotki grające na emocjach i wzywające do „patriotycznego obowiązku”.
„Pojęcia „wróg” i „przyjaciel” nie tyle pozwalają zorientować się w rzeczywistości politycznej, co wręcz pozwalają na jej zaistnienie” (A.Woźniak).[...] „przyjaciel", w rozumieniu Schmitta, to polityczna jedność uczyniona ze wspólnego odczuwania niechęci (D.Sepczyńska).
Bo czymże jest wspólnota polityczna? „Wspólnota polityczna jest rozumiana jako ta, w której jednostki jednoczą się w opozycji do innej grupy” (M.Prószyńska). Im bardziej z jednymi się łączę, tym bardziej od drugich się oddzielam, jak ujął to Schmitt: „„polityczne rozróżnienie to zdolność określenia najwyższego stopnia intensywności ZWIĄZKU lub ODDZIELENIA”. A więc rozróżnienie PRZYJACIEL-WRÓG konstytuuje wspólnotę polityczną. KONFLIKT jest tu rozumiany „jako narzędzie tworzenia ładu w relacjach pomiędzy podmiotami politycznymi” i stanowi instrument okiełznania chaosu stanu natury (M.Prószyńska).
Nie łudźmy się – wspólnota polityczna, która pod wpływem ataku dezinformacyjnego wroga przestanie go uważać za wroga – traci teren, ginie lub idzie do niewoli („deklaracje dotyczące nierozpoznawania wrogów nie znoszą różnicy między przyjacielem a wrogiem, a jedynie prowadzą do politycznego końca, kapitulacji każdej wspólnoty [...] „W przypadku uchylenia się od rozpoznania wroga zbiorowość przyzwala innej zbiorowości na zawłaszczenie jej terytorium” M.Prószyńska).
A więc bazowe rozróżnienie na wroga i przyjaciela ustanawia “polityczność”, tworzy politykę i stanowi podstawę zachowań politycznych. Dobrze podsumowuje to D.Stepczyńska („W poszukiwaniu najlepszego modelu polityki. C. Schmitt J. Rawls, Ch. Mouffe”):
„Polityczność" wypływa z natury człowieka, polega na sile dynamicznego stosunku jedność - różnica, czyli na sprzymierzaniu się z jednymi przez odróżnianie się od innych.
Polityczny „wróg" nie musi być moralnie zły, estetycznie brzydki, ekonomicznie konkurencyjny czy religijnie grzeszny, ale podział na wroga i przyjaciela może wypływać z przeciwieństw religijnych, moralnych czy ekonomicznych”.
Wygląda na to, że w teatrze działań wojennej polityki mamy w Polsce obecnie 3 liczące się siły polityczne, tak odrębne, jakby to były trzy państwa. JK trafnie wyczuł, że do orientacji w tej trudnej realności, w tej wstępnej fazie organizacji polskiego organizmu państwowego najlepiej nadaje się klasyczna myśl Schmitta, lecz zarazem polskich konserwatystów i narodowców uznał za swoich największych wrogów. Co prowadzić może do wielu szczegółowych wniosków psychologicznych wychodzących jednak poza zakres niniejszego artykułu, którego tematem są obecne wybory jako teatr działań wojennych trzech maksymalnie zantagonizowanych partii-państw w jednym państwie. Tak podzielona rzeczywistość wymaga specjalnego języka, o czym w następnej części. W kolejnych zaś zwięźle pokażę, jak skorygowany język mówienia o sytuacji politycznej w Polsce sam prowadzi do prostego wniosku jak głosować 12 lipca i czego się spodziewać w najbliższej przyszłości oraz jak przyspieszyć bieg wydarzeń
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ
TYTUŁ CZĘŚCI CZWARTEJ: "Odpowiednie dać rzeczy słowo..."
Komentarze