wawel24 wawel24
269
BLOG

Cywilizacja pisarczyków i cywilizacja mądrości, czyli o tym, czym są trzy światy

wawel24 wawel24 Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

DIALOG  SATYRYCZNY

Osoby:

Platon – właściwie Arystokles, syn Aristona, autor dzieł i myśli, do których  cała historia filozofii zachodniej jest zaledwie kilkoma przypisami. Podstawą jego myśli jest twierdzenie, że rzeczywistość ma trzy początki [ρχα (archai)], którymi są Bóg (jako przyczyna sprawcza i umysł świata), świat rzeczy materialnych (sfera powstawania i ginięcia)  oraz świat idei (substancji niecielesnych poprzez które przejawia się Bóg).

Karl Raimund Popper- austriacki logik i filozof nauki, autor dyletanckich kalumni pod adresem Platona, popularnych we współczesnej pop-kulturze, mentor Habermasa, ojca podwalin ideologicznych Unii Europejskiej, autor koncepcji trzech "światów".

============================================================

MOTTO 

" Lepiej iść z nurtem wody, albo jej brzegiem, wierząc, że Ten, który go wytyczył wiedział dokąd chce nas zaprowadzić, abyśmy na końcu drogi mogli się zachować jak owi Grecy Ksenofonta na nadmorskiej górze."

[@kelkeszos, Anabaza, lektura płaskoziemcy]

 

 - [Platon] Oj Karolu, Karolu, czy musiałeś mnie aż tak oczernić?


- [Popper] Nie rozumiem...


- Nie udawaj. Zrobiłeś mnie ojcem wszystkich totalitaryzmów, źródłem dwóch najkrwawszych idei: Rosji jako III Rzymu oraz III Rzeszy. Może to wszystko przez tę koncepcję Trzeciego Świata, którą tak zgrabnie wykoncypowałeś. Jakoś tak wszystko co Trzecie wychodzi ci, że jest beznadziejne. Nie masz chyba szczęśliwej ręki do Trójki...


- No a ty, autorze najsłynniejszej trójcy w dziejach świata, Boga, Rzeczy i Idei, ty nie masz słabości do liczby 3?


- Trzymajmy poziom Karolu... Gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie mój trójpodział Rzeczywistości a gdzie twoja troistość przejawów aktywności ludzkiego umysłu. Postulowałeś wyróżnienie trzech światów: „pierwszy to świat przedmiotów lub stanów fizycznych; drugi to świat stanów psychicznych czy stanów świadomości, czy też behawioralnych dyspozycji do działania; oraz trzeci: świat obiektywnych treści myślenia, zwłaszcza myśli naukowej i poetyckiej oraz dzieł sztuki” Wszystkie te trzy światy - jak głosisz - istnieją obiektywnie.


- Co ci się w tym nie podoba? Widzisz inne światy poza tymi moimi trzema?


- Zależy...czym patrzę. Ech młodzieńcze, że tak powiem, mój gnoseologu zazdroszczący teologom. Z wizją tak okaleczonej rzeczywistości nie dostałbyś się do grona moich uczniów, albo szybko je opuścił. Oto ogłaszasz trzy dziedziny rzeczywistości: 1.rzeczy 2.myśli i uczucia 3.papierowy zapis myśli i uczuć, jak to przemądrze rzeczesz – artefakty umysłu. Dobrze, że nie żyłeś w moich czasach... Ogłosiłbyś coś takiego pismem albo wygłosił na agorze – połowa Aten pokładałaby się ze śmiechu nad taką...Nową Mądrością a druga połowa może rzuciłaby ci pół drachmy na stągiew wina, byś się pocieszył w tych swoich smutnych peregrynacjach myślowych, choć ja bym cię mógł nagrodzić jedynie kilkoma chalkami na kupno kawałka sznura...  Ta twoja mądrość nawet nie opisuje człowieka – niemowlę i dziecko kilkuletnie ma gdzieś twój 3 świat, świat papierowych artefaktów kulturowych. Z papieru to ono robi sobie czapeczki i statki. Chcąc stworzyć filozofię, zamierzając się na królową nauk nie spłodziłeś nawet adekwatnej psychologii. Twoje dziecko jest nierzeczywiste i...nie zdolne rozwijać się. Albo mówiąc inaczej, każde niemowlę nie mieści się w twoim systemie, częściowo wystaje z niego a częściowo jest...ucięte. Skrócone o głowę, ty...sadysto. Myśli i uczucia to jeszcze nie cała dusza. Swego czasu i do nas, do Efezu przywędrowała podobna mądrość z Dalekiego Orientu, wyznawcy niejakiego Butasa. Nazywaliśmy ich „fragmentaryści” albo „rozczłonkowani” albo „strumyki”. Kiedyś zaskoczył mnie bystrością Krantor, gdy nazwał ich lustrzanymi ludźmi. Zapytany przez Ksenokratesa, czemu takie miano im przydał, wyjaśnił: bo 1.wszystko odbijają, 2.najbardziej lubią wpatrywać się sami w siebie 3.pośród rzeczy i spraw tego świata chodzą tak, jakby byli ze szkła i lada co mogłoby ich stłuc. Całe szczęście, że w późniejszych czasach moi potomkowie, a twoi przodkowie, pierwsi chrześcijanie, okazali się zaszczepieni na tę chorobę, swoją wzniosłą nauką o Duchu Świętym, dzięki temu ta wschodnia infekcja zebrała małe żniwo ofiar, raczej tylko zadziwiała swoją archaicznością. Chociaż niektórzy, co w duszy mieli jakąś niechęć do poczucia wspólnoty ludzkiej i którzy bali się trochę świata i swoich uczuć – dali się chwilowo nabrać na ten imbir i cynamon, omamiająco pachnący kosz wschodnich przypraw.  


- Nie drwij. Poucz, jeśli potrafisz.


- 1. Sprowadziłeś Stwórcę Wszechrzeczy do...ludzkiej głowy, do jakiegoś stanu ludzkiego umysłu, do personifikacji strachu, marzeń i innych mierzalnych akcji mózgu ludzkiego 2. Nie oddzieliłeś myśli od uczuć. 3. Duszę Całości uśmierciłeś, zamieniając ją w serie znaczków postawionych inkaustem lub innym czernidłem albo wyrytych w kamiennych tabliczkach a duszę człowieka zredukowałeś do funkcji mózgu. Wprawdzie Rzeczy nazwałeś...Rzeczami, co może być jako takim osiągnięciem  zważywszy na to, iż gymnosofiści indyjscy nie uznają ich obiektywnego istnienia, (wybacz mi śmiech, ale powstrzymać go nie mogę, a może i nie chcę...) ale...ale bądźmy poważni Karolu. W Helladzie takie odkrycia, to robili już...wojowie trojańscy w przerwie między pojedynkami.


- To pokaż mi tego swojego boga! Pokaż mi go gdzieś...poza swoją głową.


- Spokojnie, Karolu Hefajście Popperus. Już był jeden taki, co mówił do mnie: Pokaż mi tę twoją ideę konia. Konia widzę. A idea konia? Nie widzę jej. I co? Najwięksi z waszych fizyków, matematyków, nie mówiąc już o filozofach, po przeszło 2 tysiącach lat nadal przyznają się do mnie, nie wychodzą – bo nie mogą – poza ustalone przeze mnie kategorie. A ten mędrek co chciał zobaczyć...byty niepostrzegalne z definicji – jego imię z trudem przypominają sobie antykwariusze.


- Ależ ja nie twierdzę, że te twoje idee nie istnieją, czy że nie są ważne we wszelkich naukach, często aż do dzisiaj, ale mówię, że nie znajdziesz ich poza ludzkimi głowami i poza stronicami ksiąg, gdzie jest ich właściwe środowisko. A poza tym...nie są niezmienne, stają się, rodzą, umierają, mieszają ze sobą. Rozumiesz?


- Idee żyją na stronicach ksiąg... Hahaha! Jak muchy, jak insekty może?. Wprawdzie jeden z naszych zgryźliwych umysłów napisał był całą rozprawkę o mądrości much, ale nie myślę, by – nawet alegorycznie – brał idee za muchy. Pyszne, przewyborne... Czemuż to nasz Lukian uchodzi za prześmiewcę wszechczasów? Gdzież mu tam do ciebie, mistrzu satyry. Ech, że też wtedy, gdy wspólnie z Dionizjuszem ustalaliśmy przeróżne plany, nie było obok mnie jakiegoś takiego mędrka, jak ty. Może by mi podszepnął, że skoro one tam sobie spokojnie żyją, rozmnażają się może, te znaczy idee – co byś pod tą nazwą nie rozumiał – to jakby wojska mojego serdecznego druha zburzyły, spaliły wszystkie książnice i księgozbiory na ziemiach, które zamierzał podbić, to łatwiej by mi było przecież rozpowszechnić moje własne idee? Na takiej...wypalonej ziemi? Czyż nie, mój podpalaczu idei, Hefajście wtóry, większy od pierwszego? Daj mi odetchnąć, bo nie mogę dojść do siebie. Haha, płonące idee, spopielające się, utleniające się bez śladu. Biedna ludzkość, wyzbyta idei. Naga. Dumni Helleni zamienieni w Scytów z wyczyszczonymi do cna, sterylnymi umysłami, włóczący się po równinach usianych kupkami popiołu po...ideach. Aleś mnie rozbawił, jak Arystofanes złączony w jedno z Lukianem.


- Ja nie twierdzę, że...


- Wiem, wiem aż nadto dobrze co twierdzisz. I wybaczam ci twoje bluźnierstwa mając nadzieję, że wybaczy ci je też Niewidzialny i Nienazywalny. A jeśli chodzi o pokazanie ci Duszy Wszechcałości, to radziłbym, żebyś poszedł do kapłana swojego wyznania, tzn. tej jednej z waszych schizm, których namnożyliście, jak żaby skrzeku, niepomni naszych wskazówek jak uniknąć rozłamów i byś powiedział mu: Pokaż mi Ducha Świętego. Może w jego spojrzeniu zobaczyłbyś coś, co przybliżyłoby ci zrozumienie tego, jak ja się czuję w reakcji na twoje szczeniackie i w tej niedojrzałości jednak niezawinione, głupiutkie żądania. Ale wiesz co, może nawet i bym podjął tę rękawicę, co żadną rękawicą nie jest, a najwyżej laską niewidomego rzuconą przez ciebie pod moje nogi, jak niemy krzyk prośby o wsparcie  – gdyby nie...warunki pogodowe. Gdyby teraz nieba nie pokrywały chmury lub gdybyśmy mieli głęboką i pogodną noc – pokazałbym ci wprawdzie, nie samą duszę, ale niejakie ze wspaniałych narzędzi, które dzięki swemu Ojcu ma Ona na podorędziu.


- Panteista!


- Pokrzycz sobie, pokrzycz. Może ci się hierarchia tych twoich fenomenów psychicznych jakoś poprzestawia w duszy i w głowie i może nawet być, że...odrobiny anamnezy, niespodziewanie dla samego siebie zakosztujesz ;). Masz jeszcze do wyboru następujące okrzyki i hasła zagrzewające do boju: Poganin. Animista. Idealista. Monista. Zostawmy więc ten temat...


- Idee istnieją tylko w ludzkiej głowie!


- A ten dalej swoje... Dzieciaku, rzuciłeś bojowy okrzyk, znaczący, że to co nazywasz "ideami" nie istnieje obiektywnie i ugruntowany na niczym więcej, jak na swoich idiosynkrazjach. Potrząsnąłeś grzechotką, sam własną mamką stawszy się. Łzy otarte własnym rękawem. Wielka pierś ukojenia pochyla się nad tobą, Artemida Efeska ma wiele piersi – otwórz dzióbek. A mówiąc poważnie, czy wiesz, że każdemu z najwyższych rodzajów bytu odpowiada inny – że tak powiem w stylu waszego Wittgensteina – predykat czasownikowy? Mówiąc jaśniej, Bóg jest, Idee istnieją a Rzeczy dzieją się. Zanim przyznasz istnieniu czegoś status – jak wy to mówicie – obiektywności lub subiektywności, dowiedz się, domyśl, doczuj, poczuj, tylko - zaklinam cię na Jedyność i Dobro Zeusa - nie wymyślaj – „jaki rodzaj egzystencji prowadzi owo coś i w czym ten typ egzystowania różni się od pozostałych”. Ja wiem, że to dla was, dla ciebie, dla waszego czasu jest coś ekscentrycznego, że dla was „być” to „być”; że „istnieć”, „dziać się”, stawać”, „być”, „trwać”, „egzystować” to wszystko - dla waszego prościutkiego umysłu - synonimy, że utraciliście tę część pradawnego przekazu, zagłuszyliście w sobie bezcenny, dany z góry organ subtelności, który my zwiemy nous, ale ja tobie, tu i teraz, całej tej wielowiekowej atrofii refleksji nie odbuduję. Chcąc nas naśladować ponadawaliście swym księgom butne tytuły wbijając w pamięć ludzką błędne i nie tam, gdzie trzeba ulokowane dualizmy oraz fałszywe i bezmyślne dysjunkcje i koniunkcje kategorialne: „Mieć albo Być”, „Bycie i Czas”, „Byt i niebyt”. Ach, jak pragnęliście dorównać, przegonić, przebić nas a w szczególności wielkiego Parmenidesa... A tu zwyczajni, do bólu banalni, sceptycy i materialiści, szwendający się po każdej epoce dziejów jak ślimaki po wilgotnych łodygach, snobistyczni dysfunkcjonariusze rozumu, pariasi myśli z którymi u nas nawet studenci po nieprzespanej nocy radzili sobie z pomocą zwykłej dialektyki – nagle ogłosili wasz koniec. Śmierć metafizyki, powspółczesność, ponowoczesność, pożegnanie z filozofią przyczyn, śmierć mądrości. Mało tego, prawdziwych mędrców, ogłosili, w swym demokratycznym amoku, winnymi jako...inspiratorów największych zbrodni. I nie wiedzieliście jak się bronić. I staliście bezradni jak dzieci. A dlaczego? Bo budowaliście bez fundamentów. Na wydmach. I tak samo ty, bez przygotowania będąc, odrzucisz i wyśmiejesz mój przekaz, moje wywody i dowody. Nie uczą już was geometrii i matematyki przed zadaniem pierwszych pytań o istotę Bytu, nie macie czci dla nauczycieli, nie przestrzega się w waszych akademiach kilkuletniej dyscypliny milczenia, a wręcz odwrotnie, ten zostaje wyróżniony, który więcej językiem nachlapie, nazywacie to: aktywny i dociekliwy uczeń. Nie umiecie słuchać. Nie potraficie otwierać się na słuchanie. Nie naucza się u was sztuki Simonidesa z Keos, sztuki pamięci. Wasza astronomia zmieniła się w statystyczną naukę o katastrofach, która niczego waszej refleksji już nie podpowiada. Kontemplację wygnaliście do coenobium... Jesteście, nie z własnej winy, nadzy. A synom ziemi w to graj... Jesteście jak takie posągi Memnona ożywiane zespołem trybików skonstruowanych przed kilkoma pokoleniami przez nadwornych architektów i techników. Trochę mi ciebie żal...


- Aleś mi naobjaśniał Platonie, a niech cię Teodor Ateista spotka nagle nocą w gaju oliwnym albo sandał niech ci się ześlizgnie z kurwatury świątyni Ateny. Tyle wiem teraz, com wprzódy wiedział... Masz ci los, odesłał mnie do cyrkla i tabliczki mnożenia, doradca od siedmiu boleści. Zaraz mi zakażesz pewnie jeść fasolę, nakażesz składać poranne pokłony Heliosowi i zalecisz robić w myślach codzienne, wsteczne przeglądy całodobowych uczynków. Czemu się śmiejesz? Przestań! Słyszysz, mówię przestań!


- No dobrze, masz rację, nie miejsce na śmiech, lecz na frasunek, mam jednak pewien koncept. Macie tam u siebie szczególną postać, uważacie go za mędrca – mniejsza o to – myślę o Heideggerze, znasz go pewnie nieźle.


- Znam, znam, Napisałem o nim kiedyś artykuł.


- Taaak, wy...wszystko znacie i o wszystkim piszecie.  Cywilizacja znawców, nie przymierzając, i pisarczyków... Ale do rzeczy. Ten, w sumie dość paradny jegomość - jakby powiedział swym niewyparzonym językiem nasz Tymon z Fliuntu, albo, nie ustępujący mu, wasz tragiczny satyryk Bernhard - to istny worek wad. Worek nie worek, oryginał ten onegdaj popełnił był niewielką rozprawkę „Wprowadzenie do metafizyki”. Przeczytaj to, przemyśl. Podważ lub zaakceptuj każde słowo. Żadnego nie pomiń, a najbardziej zwracaj uwagę na...czasowniki. Ja wiem, że was uczyli, iż ciężar semantyczny zdania skupia się na rzeczownikach. Zapomnij o tym. Na ten jeden raz zapomnij. Ten człowiek miał dobre chęci i intuicje, na razie tyle o nim powiem. On pobudza różne, często sprzeczne intuicje i intencje. A przy wyruszaniu w drogę ku ujrzeniu wielkiego systemu bytu – intuicja musi skrzyć się. Wyostrz ją. Po inne jego teksty nie sięgaj. Czytaj go w słoneczny dzień. A nocą sięgnij po Elementy Euklidesa. Wystarczy pierwsza księga, nawet nie cała, nawet nie połowa. Mniej, o wiele mniej. Sam stwierdzisz ile wystarczy. I będziesz zdumiony jak mało.


- Chyba oszalałeś! Ja to wszystko znam już i mam przerobione od nastu i dziesiątek lat... Kpiny sobie robisz... Nie mam zamiaru nigdzie wyruszać! Gardzę tymi twoimi systemami bytu, drabinami bytu i wielkimi łańcuchami bytu. Sam się nimi wiąż i właź na te drabiny i szukaj po zatęchłych strychach. Zacofaniec!


 


Platon nie odpowiadał, Pożegnał się oszczędnym, choć nie pozbawionym sympatii gestem, obrócił się i powoli oddalił zostawiając zmieszanego Karla na zakurzonej ateńskiej drodze.


- Aha - Platon odwrócił się i donośnym głosem zawołał - Pomyśl, jak i gdzie egzystują równość i nierówność. I która z nich była pierwsza i...co to znaczy być pierwej i gdzie...jest Gdzie. A rano obserwuj, jak wysokie słoneczniki obracają tarcze swoich głów, poruszając nimi tak, jakby śledziły niebieską drogę słońca. Powodzenia Karolu.


- Błazen – powiedział do siebie Popper i w zamyśleniu ruszył przed siebie kopiąc co i rusz zalegające pobocze drogi przejrzałe oliwki, których ciągnąca się przez dziesiątki metrów wstęga, jakimś dziwnym trafem, jeśli zmrużyło się oczy, układała się w nieregularną, zaburzoną i zburzoną, jednak wyraźnie rozpoznawalną sinusoidę. Gdy zaś otworzyło się oczy szeroko, podnosząc powieki, układ setek porozrzucanych owoców na powrót przyjmował kształt chaosu. Kształt chaosu? – powiedział do siebie. Co za bzdury, żachnął się.  Z południowej strony nadchodziły burzowe, nabrzmiałe szarością chmury. Poczuł się tak, jakby chciały ocienić, a może i przykryć wszystko co wiedział, co sobie do tego czasu  uporządkował i ułożył. Wszystko, o czym potrafił myśleć i mówić. Ponownie zmrużył oczy, spojrzał na kłębiące się nad głową chmury, po czym przeniósł wzrok w dół. I wtedy... Nie. Nie chciał uwierzyć w to, co zobaczył w górze i na dole i jak to z dołu łączyło się z tym z góry.  Zresztą, już nie musiał wierzyć – to było tu i było tam... I było niezależne od jego przytwierdzenia bądź zaprzeczenia. Całkowicie.

===================================

Wskazówki do dalszych lektur: 

1. Gellner Ernest,  Słowa i rzeczy czyli nie pozbawiona analizy krytyka filozofii lingwistycznej, Warszawa: KiW,  1984.

2. Gellner Ernest, Postmodernizm, rozum i religia, Warszawa: PIW, 1997.

3. Ghyka Matila C., Złota liczba, Kraków: TAiWPN Universitas, 2001.

4. Yates Frances A., Sztuka pamięci, Warszawa: PIW, 1977.

5. Zieliński Jacek, Jerozolima, Ateny, Aleksandria. Greckie źródła pierwszych nurtów filozofii chrześcijańskiej, Wrocław: UWr., 2000.

6. Stępień Tomasz, Pseudo-Dionizy Areopagita. Chrześcijanin i platonik, Warszawa: Fronda, 2006.

7. Szlezák Thomas Alexander, O nowej interpretacji platońskich dialogów, Kęty: Antyk, 2004.

8. Kerning Johann Baptist, Gościniec do świątyni mądrości nadziemskiej. Mistyczny tekst chrześcijański z XIX wieku. [Przypowieść], Kraków: Miniatura, 1991.

9. Mikołaj z Kuzy, O oświeconej niewiedzy, Kraków: Znak,  1997.

10. Reale Giovanni, Historia filozofii starożytnej. Tom 4.: Szkoły epoki Cesarstwa, Lublin: KUL, 1999,

11. Gilson Etienne, Byt i istota, Warszawa: PAX, 1963.

wawel24
O mnie wawel24

Huomo-animal divino. Znajomość harmonii nazywa się stałością. Znajomość stałości nazywa się oświeceniem. [...]. Napięcie ducha w sercu nazywa się uporem. [...] Wiedzący nie zna udawania, udowadniający nie wie.  Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody 3.10.04.2011 P O S T A C I  1. Franz Kafka i hospicjum kultury europejskiej czyli nagi król 2. Platon czytany przez Simone Weil P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE  M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo