Symbolicznie rzecz jasna.
Wczoraj była kolejna, 15-ta rocznica zamordowania Jej. Oczywiście jak to w Rosji ppłk Putina niewyjaśniona. Akurat w jego 54-te urodziny dokonana.
Jak co roku od 15 lat o Jej niewyjaśnionej śmierci i o Jej dorobku, świadectwie, przykładzie przypominała ostatnia niezależna rosyjska Novaya Gazeta, której dziennikarką była Ona i którą od dawna kieruje nominalny dzisiejszy laureat czcigodny Dmitrij Muratow.
Ale na jego ręce trafi ta nagroda i to jest bardzo celne, bez wątpienia słuszne. Redagowanie bezkompromisowo opozycyjną wobec kremlowskich władz gazetą to zadanie w Rosji wielce ryzykowne, jak spacer po polu minowym. Dmitrij Muratow to człowiek nie tylko bardzo odważny, ale i mądry i szlachetny. O czym przekonywałem się nie raz, słuchając jego cyklicznych, właśnie piątkowych wywiadów w rozgłośni Echo Moskwy. Wielokrotnie wypowiadał się z sympatią, czy z empatią w stosunku do polskich spraw i historii. A dla ratowania śmiertelnie chorych dzieci nie waha się poniżać i żebrać pomocy u swoich politycznych oponentów, u putinowskiej urzędników, których niezwykle ostro, jak na warunki rosyjskie, krytykuje i ocenia publicznie...
Parafrazując pewnego mądrego Rosjanina - dziennikarz w Rosji putinowskiej nie tylko musi być geniuszem, musi więcej - musi jeszcze przeżyć...
Up-date:
Dmitrij Muratow powiedział dziś, że razem z nim Nagrodę Nobla otrzymują zamordowani dziennikarze "Nowej Gazety" właśnie Anna Politkowska, Natalia Estemirowa (o której śmierci pisałem na tym salonie w 2009 roku), Jurij Szczekoczichin, Igor Dominikow, Stanisław Markiełow i Anastasia Baburowa.