20-latek ze swoim o 7 lat starszym kolegą urządzili sobie rajdowe zawody po samym centrum Berlina i pędząc z prędkością 170 km na godziny (inne źródła podają 212 km/h) przelecieli kilka skrzyżowań na czerwonym świetle. Na kolejnym - Kurfürstendamm i Tauentzienstrasse - staranowali prawidłowo jadące auto prowadzone przez 69-letniego pana Warshitsky'ego, zabijając go na miejscu.
W lutym 2017 r. sąd w Berlinie skazał obydwóch na wyrok dożywotniego więzienia, porównując dwa rozpędzone auta do dwóch wypuszczonych pocisków, które w gęstym centrum miasta w końcu musiały kogoś trafić i zabić.
W marcu ub. roku Federalny Sąd Najwyższy (Bundesgerichtshof) anulował ten wyrok i sprawa wróciła do sądu krajowego, który dziś ponownie zatwierdził ten zastraszający werdykt. Surowy, lecz słuszny, wydaje mi się.
Dobre 15 lat temu sąd w Gdańsku skazał na 10 lat więzienia młodocianego debila, który z kładki nad trasą szybkiego ruchu (Armii Krajowej) zrzucił na szybę jadącego auta spory kamień. Cudem tylko uniknięto poważniejszych konsekwencji.
- Okrutny wyrok - pomyślałem sobie, lecz przechodząc później po tej kładce i widząc, jak łatwo dostępny jest ten sposób zadawania śmierci, uznałem, że słusznie odstraszono takim sposobem innych ewentualnych podobnych "żartownisiów". Więcej przypadków zrzucania kamieni na nadjeżdżające auta w Gdańsku, a i w Polsce, nie pamiętam.
Dożywocie dla niemieckich rajdowców ma taki sam cel.
Przy okazji przypomina się zeszłoroczne morderstwo (trudno to nazwać wypadkiem) na Słowacji. Szalejący tam na gościnnych występach w bardzo szybkich samochodach ukatrupili niewinnego człowieka. Mimo, że nie darzę słowackich praw drogowych wielką estymą, to w tym przypadku jestem za bezwzględną surowością - w tym samym celu, co powyższe dwa przypadki.
https://www.novinky.cz/zahranicni/evropa/500883-ucastnici-nelegalniho-zavodu-v-berline-jdou-na-dozivoti-do-vezeni.html
https://www.inforadio.de/programm/schema/sendungen/auf_den_punkt/201903/26/322864.html