Tytuł notki, sygnalizujący tematykę "eschatologiczną", jest nawiązaniem do konkluzji wywiadu pewnej lewicowej intelektualistki, w której padły następujące słowa: "(Opozycja) powinna zaoferować wyborcom NADZIEJĘ, pozytywny program, na tle którego będzie WIARYGODNA" (pogr. - W.P., K.Figura, "Może niektórym liberałom jest za dobrze", Polska Times, PL. 1-2.06.).
Oczywistym się wydaje, że ta konkluzja, to znane nam od dawna "ŻYCZENIE SPÓŹNIONE". . Bo przecież wygląda na to, że już dawno ktoś dał Polakom NADZIEJĘ - właśnie mija tzw. OKRĄGŁA rocznica, gdy dokonał się ten ZASIEW NADZIEI - i warto przypomnieć, że tytuł książki firmowanej przez L.Wałęsę - gdy jeszcze był poważnym liderem "Solidarności" brzmiał: "DROGA NADZIEI"... A od czterech lat uczestniczymy w kolejnym etapie tej drogi, który zapoczątkowali i wytyczyli Bracia Kaczyńscy!
A zacząć trzeba od tego, że są trzy WARUNKI UDANEGO LOSU, zarówno jednostek, jak i ludzkich zbiorowości: WIARA, NADZIEJA i MIŁOŚĆ (nazywane "cnotami boskimi"). Jakie są szanse ich spełnienia przez ugrupowanie, które kilkanaście lat temu nazwało się Platformą Obywatelska, a w trakcie ostatniej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego skupiło wokół siebie kilka ugrupowań politycznych, pod szyldem Koalicji Europejskiej?
Po pierwsze - WIARA. Stosunek do wiary chrześcijańskiej i jej instytucjonalizacji, jaką jest od tysiąca lat Kościół Katolicki najdobitniej wyraził kilka tygodni temu na Uniwersytecie Warszawskim tandem D.Tusk i L. Jażdżewski, przy równie dobitnej akceptacji uczestników tego zbiegowiska, głównie członków i zwolenników tejże Koalicji Europejskiej. Można powiedzieć, że w tamtej chwili łączyła ich głównie WIARA w ich LISTĘ WYBORCZĄ (jak to kiedyś dowcipnie określił bohater jednego z filmów Stuhra)...
Po trzecie - MIŁOŚĆ. Już za pierwszej kadencji władzy PiS - w nieszczęsnej koalicji ze LPR i "Samoobroną" - cnota ta została zastąpiona, głównie przez ówczesnego lidera PO, D. Tuska, NIENAWIŚCIĄ i POGARDĄ, zarówno do politycznego, partyjnego rywala, jak i do - a może szczególnie - ówczesnego Prezydenta RP, Lecha Kaczyńskiego, który wygrał rywalizację z Donaldem Tuskiem w demokratycznych wyborach. Od tej pory nienawiść i pogarda - najpełniej wyrażona we frazie o "dorzynaniu watahy( (czyli PiS)", sformułowanej na przedwyborczej konwencji PO przez jednego z ówczesnych liderów PO, R. Sikorskiego - stała się jedyną "tonacją" propagandową tego ugrupowania politycznego, przejętą następnie przez Koalicję Europejską...
Po drugie - NADZIEJA. Niemal całe doświadczenie 8-letnich rządów PO, pod wodzą D.Tuska i E.Kopacz, podkopywało WIARYGODNOŚĆ tego ugrupowania i coraz mniej polskich wyborców wiązało swoje NADZIEJE NA DOBRĄ PRZYSZŁOŚĆ z pozostawaniem go u władzy. Potwierdzały to kolejne wybory - od prezydenckich, poprzez parlamentarne i samorządowe, aż po te ostatnie, do Parlamentu Europejskiego, gdy ujawniło się to najdobitniej. Sondaże także nie pozostawiały wielu złudzeń, chyba, że chodzi o takich "wybitnych intelektualistów", jak redaktor naczelny Newsweeka czy sam szef PO (patrz: poprzednia notka).
WIĘC PYTAM: JAK I CZYM MOŻE PLATFORMA (KE) PRZYWRÓCIĆ TĘ UTRACONĄ NADZIEJĘ?!